Hasłem przewodnim nowej kolekcji Gabrieli Hearst dla Chloé została miłość – z rozdanych gościom notatek prasowych wybrzmiewał cytat z Aldousa Huxleya „(…) miłość jako ostatnie słowo”. I niczym brytyjski pisarz, ona także tworzy nowy wspaniały świat. Branża mody hołduje w nim tradycyjnemu rękodziełu, wspiera lokalnych wytwórców i bierze w obronę mniej uprzywilejowanych. Hearst staje się pionierką i największą ambasadorką prawdziwie dobrej zmiany.
W miłości jako motywie przewodnim zorganizowanego nad Sekwaną pokazu nie ma nic infantylnego. Wiedzą to wszyscy, którzy choć raz spotkali się z zapałem i zaangażowaniem Gabrieli Hearst i wiedzą, z jakim oddaniem podchodzi do przeprowadzenia potrzebnych w branży luksusowej zmian. I z jaką odwagą i determinacją wdraża rozwiązania, o których innym nie śniło się w nawet najbardziej zuchwałych snach.
Prezentacja kolekcji Chloé była celebracją nowego rozdziału we francuskiej marce. A nawet w całej modzie. Ośmieleni postawą Hearst projektanci być może już niedługo pójdą w jej ślady. To oczywiście scenariusz bardzo optymistyczny, ale prawdopodobny.
Hearst udowadnia bowiem, że można do zamkniętego procesu kreatywnego wdrażać rozwiązania, które wspierają mniej uprzywilejowanych, rezygnować z popularnych tkanin na rzecz tych łaskawszych dla środowiska naturalnego bez utraty luksusowego charakteru ubrań, szanować pracowników la maison, a jednocześnie zlecać tworzenie poszczególnych projektów lokalnym rzemieślnikom z całego świata.
Nowe podejście projektantka spina inicjatywą Chloé Craft. To zbiór projektów powstałych z miłości do rękodzieła i stworzonych przez lokalnych artystów z różnych zakątków globu. Każdy z nich opatrzony został motywem spirali. Jak mówi Hearst, wyodrębnienie konkretnej grupy projektów ma dawać jasno do zrozumienia, że są to rzeczy, które można stworzyć wyłącznie pracą ludzkich rąk.
Kolejnym krokiem jest ograniczenie użycia tkanin, których produkcja okazuje się zbyt kosztowna dla środowiska i zastępowanie ich znacznie łaskawszymi dla przyrody materiałami. Oczywiście bez tracenia na jakości i luksusowym charakterze. Przykład? Len, który w sezonie wiosna-lato 2022 wypiera bawełnę, a umiejętnie zastosowany jest nawet w stanie imitować dżins.
Dalej jest tylko lepiej i bardziej innowacyjnie. Pojemne koszyki stworzone zostały we współpracy z Mifuko – związkiem profesjonalnych wytwórców wiklinowych koszy z Kenii, na każdym wyszyto też imię Kenijki, która go wyplotła. Z kolei klapki i sandały o fasonie japonek powstały z pomocą organizacji Ocean Sole, która zajmuje się upcyklingowaniem starych butów znalezionych przy brzegach kenijskich plaż. Do projektu tego zatrudnia ponad 1000 Kenijczyków, zapewniając im tym samym stabilną pracę, dostęp do opieki zdrowotnej i edukację. Są częścią czegoś ważnego. Podobnie jak goście wczorajszego pokazu, którzy na pewno nie mieli wątpliwości, że na ich oczach właśnie dzieje się historia.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.