Dawno, dawno temu światem mody rządzili projektanci-bogowie. Mieli „dwory” złożone z anonimowych współpracowników i nosili ciemne okulary. Wypowiadali efektowne zdania w stylu: I’m very much down to Earth. I'm just not from this Earth, i zawsze pozowali do zdjęć w pojedynkę. Ale czasy solistów minęły, dziś prawdziwym napędem branży są kreatywne tandemy.
Po pierwsze wspólna wizja
Demna Gvasalia i Lotta Volkova to duet, który w ostatnich sezonach kompletnie odmienił pomysł na to, czym ma być marka luksusowa. Mówią, że poza sposobem myślenia łączy ich również pochodzenie. Lotta urodziła się we Władywostoku, a Demna w małym mieście w Gruzji. Obydwoje z nostalgią wracają do postradzieckiej estetyki lat 90. która nasiąknęli jako dzieciaki. To szczególne i zupełnie „niemodowe”, jak mogłoby się wydawać, doświadczenie potrafili kreatywnie przetworzyć w nową jakość — najbardziej oryginalny i zaskakujący trend, który złośliwi nazywają „brzydotą”.
Poznali się jeszcze przed powstaniem Vetements, podobno Lotta była zachwycona ubraniami Demny, ale otwarcie skrytykowała stylizacje. Musiała być przekonująca, bo Gvasalia zatrudnił ją z miejsca, choć na początku marka nie była w stanie zapłacić jej inaczej niż w ubraniach. Tak Lotta stała się twórczym katalizatorem Demny — jest stylistką, pierwszą próbną modelką, chodzi w pokazach, pracuje przy castingach, doradza, inspiruje… jest ucieleśnieniem dziewczyny Vetements, a może też nowej Balenciagi, bo duet wykorzystuje swoją dobrą passę i wchodzi razem w kolejne projekty – gdy Demna objął stanowisko dyrektora kreatywnego Balenciagi, oczywiste stało się, że stylistką marki zostanie Lotta.
Dlaczego są tacy wyjątkowi? Pewnie z miliona powodów. Mnie najbardziej ujmuje ich prowokacyjne łamanie zasad i beztroskie podejście do mody. Żyjemy w erze remiksu, więc najlepsza w szafie bluza powinna mieć nadruk z Titanica. A może pentagram? Demna projektuje ubrania, a Lotta świat wokół nich, który z perspektywy Instagrama może przypominać niekończące się przymiarki do balu przebierańców inspirowanego memami i Tumblerem. Zresztą Lotta na swoją profilówkę wybrała napis Never ending fun. Obok selfie i fotek z imprez na swoim (od niedawna zamkniętym) koncie publikuje również śmieszno-absurdalne zdjęcia z sieci. To właśnie Instagram jest jej podstawowym, codziennym narzędziem pracy. Lotta przyznaje otwarcie w wywiadach, że właśnie tam szuka inspiracji i wyrazistych ludzi, którzy chodzą w pokazach marki, zasilając rodzinę cudownych freaków Vetements.
Po drugie partnerstwo
Intuicyjnie prowadzone media społecznościowe, które przypominają bardziej prywatny profil koleżanki-imprezowiczki niż poważnej marki, to znak rozpoznawczy innego młodego, gorącego brandu, tworzonego przez duet – Marques Almeida. Marta Marques i Paulo Almeida pochodzą z Portugalii, razem przyjechali na studia do słynnego Central Saint Martins, a po dyplomie zgarnęli prestiżową nagrodę LVMH, przyznaną im za wizję mody, która jest „inkluzywna, zróżnicowana i adresowana do współczesnych kobiet”.
Marta i Paolo są ucieleśnieniem partnerstwa i skromności. Wspólnie projektują i zarządzają marką, chodzą w czarnych ciuchach, białych trampkach i nie chcą opowiadać za dużo o tym, jak się poznali, ani jak żyją. W wywiadach ironizują, że połączył ich pracoholizm. Decyzja o prowadzeniu własnego brandu według Marty jest naturalną koleją rzeczy: – Kiedy doszliśmy do punktu, w którym trzeba było podjąć decyzję o tym, jaką skalę przyjąć i jak się rozwijać, po prostu zadecydowaliśmy, że takie decyzje chcemy podejmować sami. Oczywiście we dwójkę.
Po trzecie emocje
Polskim tandemem, który wystrzelił na międzynarodową orbitę z niespotykanym impetem, jest MISBHV, czyli Natalia Maczek i Tomek Wirski. – Oficjalnie pracujemy od 4 lat, nieoficjalnie – odkąd się znamy – mówi Natalia. Ten czas to moment rewolucyjnych zmian: prezentacje na nowojorskim Fashion Weeku, zamówienie dla Rihanny, niezliczone publikacje w prasie. Mają podział kompetencji; ona zajmuje się stroną organizacyjną, koordynuje pracę, nadzoruje produkcję, on odpowiada za wizerunek marki i kierunek artystycznego rozwoju, ale w praktyce wszystko się przenika.
– Jesteśmy od wielu lat w związku, linia między pracą a życiem osobistym już dawno się zatarła. Tworzymy małą rodzinę, w której nigdy nie pracujemy, ale też nigdy nie nie pracujemy. MISBHV to nasz sposób na życie – dodaje Natalia.
Próbuję ich sprowokować. Pytam, czy nie boją się rozłamu w przyszłości. Wtedy Tomek wypowiada zdanie, które staje się kluczem: – Wierzę w 100 procentach w nas i w to, co robimy. Taka wiara sprawia, że 1+1 = 3. Zadanie staje się wyzwaniem, a najlepsze pomysły przychodzą jakby same.
Pora na zmiany
Oczywiście w historii mody projektanci często napędzali swoją kreatywność miłością, czy otaczali się w pracy przyjaciółmi, ale nie zdobywali się na partnerstwo. Z jakiegoś powodu nie chcieli dzielić się ani sławą, ani decyzyjnością. Ich projekty miały być dziełami geniuszu. A jak wiadomo, ten jest zawsze wyrazem indywidualności.
Dziś praca projektanta mody nie jest już romantycznym działaniem w natchnieniu, raczej twórczym przedsięwzięciem, które można napędzać, łącząc siły i talenty. Tak działają twórcy młodego pokolenia, ale również i dojrzali gracze.
W lutym 2016 roku Vivienne Westwood wydała oficjalne oświadczenie, w którym poinformowała, że od nowego sezonu jej marka Vivienne Westwood Gold Label będzie nazywać się Andreas Kronthaler for Vievienne Westwood. W ten sposób największa aktywistka i idealistka świata mody pokazała, że partnerstwo w związku i pracy jest dla niej ważniejsze niż marketing i stabilne zyski. Po 25 latach wspólnego życia uznała, że Andreas – dawny student, mąż i współpracownik – nie powinien być już dłużej w cieniu jej nazwiska. W symboliczny sposób zakomunikowała światu, jak duży wpływ wywarł na przypisywaną do tej pory głównie Vivienne twórczość.
Razem z nazwą konsekwentnie ewoluowała też formuła kampanii marki. Do tej pory zwyczajowo na zdjęciach Juergena Tellera pojawiała się ekscentryczna Vivienne. Po zmianie dołączył do niej Andreas. – On jest najbardziej utalentowaną i niesamowitą osobą, jaką znam. I tak naprawdę to Andreas włożył w naszą firmę więcej niż ja... Chcę, żeby ludzie to zrozumieli i również go szanowali – powiedziała w rozmowie z Terrym Jonesem.
Źródła: Interview, i-D, Highsnobiety, AnOther
Basia Czyżewska - Skończyła historię sztuki, ale zawodowo zajmowała się tylko modą — stylizując, pisząc, adaptując internetową wersję magazynu i-D na polskim rynku. Lubi interpretować modę, jako zjawisko powstające na przecięciu kultury, przemysłu i ulicy.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.