Mimo że pochodzą z Ukrainy, nie przekładają kulturalnego dziedzictwa na swoje projekty w sposób dosłowny. Ksenia i Anton Schnaider – małżeństwo odpowiedzialne za markę Ksenia Schnaider – znani są przede wszystkim z oryginalnego podejścia do dżinsu. Tworzą z niego płaszcze, sukienki i spodnie-hybrydy. Do zaoferowania mają jednak znacznie więcej.
Ksenia Schnaider dorastała na Ukrainie w okresie pieriestrojki, a poczucie deficytu – także odzieżowego – jest jej równie bliskie co umiłowanie wolności. Dość specyficzna rzeczywistość, w której większość kobiet posiadała w szafie przynajmniej jedno futro, ale ani jednej pary dżinsów, nie tylko odpowiedzialna jest za to, jak młoda Schnaider postrzegała luksus, ale znacząco wpłynęła na jej zawodową ścieżkę. – Pamiętam, że gdy dorastałam, postawiłam sobie za cel stworzenie sztucznego, futrzanego płaszcza z dżinsów – powiedziała kiedyś w wywiadzie. To (z oczywistych względów) się nie udało, ale błękitny denim nie opuścił marzeń i celów projektantki. Więcej – krótko po tym, jak zadebiutowała z autorską marką, stał się jej znakiem rozpoznawczym.
Ksenia Marchenko, bo tak brzmi jej panieńskie nazwisko, szyła dla siebie i przyjaciół, ale nigdy nie planowała zająć się projektowaniem na stałe. Studiowała historię sztuki, lecz po roku spędzonym na uniwersytecie zauważyła, że jej badania i tak ostatecznie zawsze obracały się wokół kreatywnych aspektów związanych z kulturą. Fascynowały ją historyczne stroje, garncarstwo, meble. Cały czas szyjąc „na boku”, doszła do wniosku, że to moda daje jej spełnienie.
Wykształcenie akademickie przydało jej się jednak w pracy: – Wiedza historyczna pomaga mi na wielu etapach projektowania, a szczególnie w momencie, gdy szukam inspiracji i odniesień swojej kolejnej kolekcji – mówi w rozmowie z Vogue.pl. – Na studiach mogłam poznać historię strojów. To w moim przypadku naprawdę bezcenne doświadczenie. Ksenia swój pierwszy pokaz zorganizowała w wieku 19 lat. Przez ponad dziesięć sezonów była gościem ukraińskiego tygodnia mody, na którym pokazywała kolekcje swojej pierwszej marki X’U. Ta stała się jednak przeszłością w momencie, gdy Marchenko poznała Antona Schnaidera. Razem założyli koncept, który od początku wymykał się schematom wschodnioeuropejskiej i czerpiącej ze swojego kulturowego dziedzictwa marki.
Duet doskonały
Ksenia i Anton po raz pierwszy spotkali się na Krymie, jednak zaiskrzyło między nimi dopiero w Moskwie. – To taka pospolita historia – śmieje się projektantka. On, z wykształcenia grafik, dość niechętnie podchodził do świata mody. Uważał go za bezlitosny i nie był w stanie zrozumieć jego zasad. Zafascynowana modą i mająca w niej już pewne doświadczenie Ksenia dopięła jednak swego i przekonała męża do założenia wspólnego odzieżowego biznesu.
W ten sposób, w 2011 roku, narodziła się marka Ksenia Schaider, w której małżonkowie od razu wyraźnie podzielili się obowiązkami: wszystkie decyzje dotyczące krojów i wykorzystywanych tkanin przejęła Ksenia, z kolei Anton jest odpowiedzialny za wybór nadruków i za sporą część kreatywnego procesu. – Pracujemy razem na każdym etapie powstawania kolekcji i to mąż pomaga mi utrzymać tożsamość marki od pierwszego dnia jej powstania – mówi projektantka.
Dżins – niegdyś niemal nie do zdobycia na Ukrainie – stał się punktem wyjścia wszystkich kolekcji Kseni Schnaider, a ubrania z niego wykonane znakiem rozpoznawczym marki. Projektantom co sezon udaje się znaleźć dla niego nowe zastosowanie i formę – strzępią, ozdabiają, po prostu się nim bawią. Dla Kseni tak częste korzystanie z tego samego materiału jest najlepszym sposobem na to, aby w pełni odkryć jego właściwości. Projektantka jednocześnie nie ukrywa, że nie byłoby to możliwe, gdyby „porzuciła” go po jednym czy dwóch sezonach. – Kocham odkrywać nowe możliwości korzystania z tej tkaniny – mówi. – To niesamowite, ile różnych rzeczy można stworzyć z jednej rolki – ostateczny efekt zależy od zastosowanego rodzaju sprania i wykończenia. Źródłem mojej miłości do dżinsu jest jednak tak naprawdę coś znacznie prostszego. To jego praktyczność – dżins jest chyba najłatwiejszym w noszeniu materiałem, a my zawsze myślimy przede wszystkim o wygodzie.
Dwa w jednym
Eksperymenty z dżinsem opłaciły się Kseni i Antonowi, którzy w 2016 roku wypuścili do sprzedaży przełomowy projekt – model zwany „demi-denims”. O marce usłyszały wtedy nie tylko celebrytki i blogerki, ale przede wszystkim międzynarodowe platformy sprzedażowe. Dziś, ubrania z metką Kseni Schnaider dostępne są w ponad 70 punktach sprzedaży na całym świecie, w tym w londyńskim Selfridges i popularnym e-sklepie Shopbop.
„Demi-denims” to nic innego jak połączenie dżinsów z szeroką nogawką (zwanych niegdyś „bananówami”, które nazwę zapożyczyły od szerokich spódnic szytych z klinów) oraz szortów lub spódnicy. Pomysł na ten oryginalny model narodził się w studiu Schnaiderów dość przypadkiem. – W tamtym czasie sporo moich znajomych chodziło w dżinsach vintage dorwanych na pchlich targach – zdradza Schnaider. – Pomyślałam o tym, dlaczego by nie wskrzesić modnych kiedyś „bananów”? Zamiast jednak stawiać na tradycyjną, lekko unowocześnioną wersję, pomyślałam o zupełnie nowej sylwetce, która byłaby mieszanką „bananów”, bermudów i spódniczki. Szybko zaczęłam eksperymentować z tym projektem, starając się przenieść wizję na konkretny materiał. Początkowo odszywałam go z białej i czarnej bawełny, dopiero później postawiłam na dżins. I tak już zostało. “Demi-denims” projektu Kseni zachowały tradycyjny fason, czyli ekstremalnie szeroką nogawkę i wysoką talię, ale zyskały sporo nowoczesnych detali, jak chociażby strzępienia.
Koncept marki Kseni Schnaider bazuje na reinterpretacji – nie tylko dżinsu. Małżeństwo poddaje obróbce także inne materiały, bawełnę, tiul, bawi się formą oraz wykorzystuje motywy i cytaty jednoznacznie kojarzone kulturą Europy Wschodniej. Dosłowne czerpanie z ukraińskiego dziedzictwa nie jest jednak dla nich. – Estetyka retro nas nie interesuje – stwierdza jednoznacznie Ksenia. – Zawsze myślę o tym, aby element charakterystyczny dla stylu z przeszłości uczynić nowoczesnym i wielkomiejskim. Kilka lat temu na jedwabnych sukienkach umieściliśmy na przykład nadruki inspirowane tradycyjnymi haftami. Do ich odtworzenia wykorzystaliśmy technikę rozpikselowania. W najnowszej kolekcji mamy z kolei bluzy z kapturem i czapki z daszkiem z napisem „Corruption”, który jest nawiązaniem do tego, co dzieje się obecnie w naszym ukochanym kraju.
Marka Antona i Kseni jest jednym z nielicznych ukraińskich brandów, któremu udało się zdobyć międzynarodową sławę i który był w stanie pokonać wszelkie przeciwności (polityczne, logistyczne i biznesowe), jakie przed projektantami stawia tamtejszy system. – Kiedy prowadzisz odzieżową markę, każdy dzień jest wyzwaniem – mówi Ksenia. W przeciwieństwie do projektantów ze Stanów Zjednoczonych czy Włoch, ci ukraińscy nie mają wsparcia rządowego. Kuleje tu edukacja w zakresie mody, więc ciężko jest zbudować kompetentny i dobrze wykształcony zespół. Dla mnie najtrudniejsze jest jednoczesne bycie wolną artystką i „złą szefową”. A jest to czasami konieczne. Muszę być bowiem z jednej strony kreatywna, a z drugiej wyprodukować cztery kolekcje rocznie, myśleć o cyfrach, cłach, podatkach. Najważniejsze jednak jest to, aby pozostać szczerym, zarówno z klientem, jak i z samym sobą. To najlepsza rzecz, jaką możesz zrobić w modzie.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.