„Letnisko” – przewodnik Agnieszki Kowalskiej po linii otwockiej – to garść praktycznych wskazówek, jak miło spędzić czas w okolicy Warszawy, a przy okazji opowieść o tym, jak miło można urządzić sobie życie.
Bo właśnie od szukania lepszego życia wszystko się zaczęło. Dziennikarka Agnieszka Kowalska od kilku lat przypuszczała, że czai się ono gdzieś w okolicach wschodnich rogatek Warszawy. Długo mieszkała w najściślejszym centrum miasta, potem przeniosła się na Grochów, gdzie więcej czasu niż w domu spędzała na działce. Trochę pieliła, trochę pisała, potrzebowała sadzonek. Ktoś powiedział, że najlepsze są na bazarku w Falenicy. Pojechała raz, drugi, piąty, sobotnie wyprawy stały się tradycją. Po którejś z nich wrzuciła na Facebooka post, że fajnie byłoby kiedyś zamieszkać w Falenicy. Liczyła, że zanim spełni marzenie, miną pewnie dwa lata.
Agnieszka Kowalska: Skąd się wzięła na letnisku
– Następnego dnia, w niedzielę, oglądałam mieszkanie, w poniedziałek wiedziałam, że się przeprowadzam – opowiada Agnieszka Kowalska. Z kawalerki, którą wynajęła, ma 10 minut spacerem do stacji i jakieś pół minuty do lasu. Było kwestią czasu, gdy zamiast jeździć do pracy w Warszawie, zacznie chodzić po lesie. – Pomogła w tym pandemia – przyznaje Agnieszka. – Dotąd pracowałam w miejscu ściśle związanym z opisywaniem kulturalnego życia miasta. Życie zamarło, trzeba więc zawiesić serwis Warszawawarsaw.com, który robiłam. Ja przestałam jeździć do miasta, za to miasto zaczęło przyjeżdżać do mnie.
Prawie codziennie ktoś u niej był, co chwilę dostawała pytania: co zobaczyć, gdzie zjeść, którędy pójść. Zebrała odpowiedzi w kilkunastostronicowym pdf-ie i zaprosiła znajomych do zrzutki. Rezultat przerósł jej oczekiwania. Po pierwsze zebrana kwota pozwoliła jej przetrwać najtrudniejsze dwa miesiące lockdownu. Po drugie pdf kupiła wicedyrektorka Domu Spotkań z Historią.
Najpierw przyszła z propozycją zrealizowania cyklu filmów „Lato na Linii”, w których Agnieszka rozmawiała z ważnymi dla okolicy osobami. Potem narodził się pomysł wystawy. Wystawa poświęcona latom 20. i 30. XX wieku, gdy letnisko przeżywało swój największy rozkwit, rozpocznie się 3 sierpnia. W połowie czerwca ukaże się towarzysząca ekspozycji książka „Letnisko. Subiektywny przewodnik po linii otwockiej”.
Linia otwocka: Letnisko w sąsiedztwie Warszawy
Linia otwocka wzięła swoją nazwę od podmiejskiej kolei, która uruchomiona tu została już w 1877 roku. Wawer, Anin, Międzylesie, Radość, Miedzeszyn i Falenica to ciągle Warszawa, kolejne przystanki dzielnicy Wawer. Dalsze – Michalin, Józefów, Świder, Otwock rządzą się już same. – Niezależnie od granic administracyjnych łączy je zielony przez cały rok sosnowy las, malownicze wydmy i brzeg Wisły – mówi Agnieszka Kowalska.
Las, rzeka Świder, bagna i wydmy przypominające bałtyckie tworzą mikroklimat, który sprawił, że pod koniec XIX wieku zaczęły w okolicy powstawać sanatoria, w ślad za nimi osiedlali się zamożni warszawiacy. Słynny ilustrator Michał Elwiro Andriolli w 1880 roku kupił 200 hektarów ziemi i zorganizował osadę Brzegi – coś, co dziś nazwalibyśmy agroturystyką. Wkrótce potem inżynier Jakub Karol Hanneman kupił majątek Błota z biedną wioską Falenica, postarał się o stworzenie przystanku kolejowego i rozpędziło się letnisko.
W 1929 roku „Tygodnik Ilustrowany” relacjonował: „Radość, Falenica, Świder, Otwock. Pachnie tam uroczo suchy las sosnowy, a tysiące willi i dziesiątki sanatoriów i pensjonatów rozrzuconych na jego rozległych przestrzeniach, ściągają corocznie różnorodne rzesze, które dla swych wątłych płuc pragną leczniczego powietrza. Domy brzydkie, drogi złe, piasek i drożyzna, ale humory letników świetne”.
Agnieszka Kowalska przywołuje w „Letnisku” jeszcze jeden cytat z prasy, który przypomina, że świat się zmienia, ale pewne cechy Polek i Polaków nigdy: „Przy zawieraniu znajomości należy się usprawiedliwić przede wszystkim ze swego pobytu na letnisku, wytłumaczyć, dlaczego się nie jest ani w Chamonix, ani w Trouville, tylko w tym roku wyjątkowo w Falenicy”.
Zasadniczo jednak historię autorka jedynie szkicuje, mocniejszą kreską rysuje współczesność. W czasach, gdy lotnisko budzi raczej grozę, nadzieję daje letnisko. Dlatego w przewodniku po linii otwockiej zachęca czytelniczki i czytelników do spacerów tu i teraz, o historii będzie więcej na wystawie w DSH.
Linia otwocka: Świdermajery i nieoczywiste atrakcje
Warszawianki i warszawiacy – wiadomo, jacy są. Z Chamonix za pan brat, skromniejsi cenią Hel, góry i Mazury. Okolice Otwocka i Falenicy kojarzą być może ze świdermajerami – drewnianymi domami budowanymi tu licznie od XIX wieku, teraz z trudem odnawianymi.
– Świdermajery łamią mi serce. Cieszę się, że są osoby, które badają i opisują je na bieżąco. Dla mnie to zbyt smutne. Ale oczywiście wszyscy tutaj zachęcamy żarliwie do ratowania tego, co jeszcze zostało – mówi Agnieszka Kowalska. Po okolicy oprowadza nas trasami, które nieraz pokonała. Spotykamy oczywiście świdermajery, ale poza tym zaskakujące atrakcje, na przykład modernistyczne osiedle w Aninie. Zbudowane w latach 60. dla pracowników Instytutu Badań Jądrowych zachwycało: wygodne mieszkania, świetnie rozplanowane bloki. Dziś jest już podniszczone, ale rys modernizmu pozostał.
Jeśli chodzi o architekturę, poleca wizytę w Radości – jest jej sporo zupełnie świeżej, w dobrym gatunku i w Śródborowie – tam przed wojną budowali sławni i mniej znani, ale zdolni architekci. – Ikoniczne domy zostały niestety popsute przy kolejnych przebudowach. Można za to znaleźć wiele ciekawych anonimowych modernistycznych willi. Wystarczy pójść na spacer – poleca Kowalska.
Przede wszystkim jednak doradza przyrodę. – Koło domu mam młody las sosnowy i wydmy. Długo sądziłam, że to szczyt piękna. A potem okazało się, że są tu jeszcze malownicze bagna, torfowiska, Mazowiecki Park Krajobrazowy, Świder i Mienia. Serio, nie trzeba jechać daleko, by poczuć się jak nad Bugiem czy Biebrzą – mówi.
Nie byłaby sobą, gdyby nie poleciła adresów, gdzie warto zjeść, wypić, poobcować z kulturą. Na pierwszym miejscu wymienia Kinokawiarnię Stacja Falenica – chyba jedyne w Polsce kino w dawnym budynku dworca kolejowego. Zrzeszone w europejskim stowarzyszeniu kin studyjnych, wyświetla najważniejsze filmy (nie tylko artystycznego nurtu), a po seansie kawa, wegańska przekąska, kieliszek wina i koniecznie wizyta w księgarni. Ewa Jaskólska, założycielka Stacji Falenica, książki wybiera równie starannie jak filmy.
Agnieszka Kowalska: Kim jest autorka „Letniska”
Agnieszka Kowalska ma talent do bycia tu i teraz. Przez 15 lat pracowała w „Gazecie Wyborczej”, przez większość tamtego czasu zajmowała się kulturą w „Gazecie Stołecznej”. Znała (i zna) wszystkich. Zmieniając życie, nie porzuciła tego zwyczaju. W fazie działkowania poznała większość ważnych dla ogrodnictwa osób i zasad. W Falenicy natychmiast zaprzyjaźniła się z lokalną społecznością. Szło jak po sznurku – kolejne osoby poznawały ją z następnymi, każda i każdy dorzucał coś od siebie, pomagali jej nie tylko zebrać materiał do książki, ale też zadomowić się. A że Agnieszka ma w charakterze dzielenie się dobrem, najważniejsze osoby, ich pasje i polecenia po prostu opisała. Dzięki temu poznajemy Lidię Głażewską-Dańko, która w blogu Domy na Linii opisuje tutejszą architekturę, czy Monikę Tyszkiewicz, która w Radości odnowiła Letnisko Bajka.
Agnieszka Kowalska przegląda „Letnisko” może trochę z dumą, ale jeszcze bardziej – z niedowierzaniem. – Ułożyło się, tak jak marzyłam – mówi, choć wie, że brzmi to ryzykownie. Ma blisko do centrum Warszawy i może tam pojechać zawsze, gdy zatęskni za przyjaciółmi albo sztuką współczesną. Może pracować, kiedy chce. O 15 pójść nad rzekę, a do pisania usiąść o 19. No i codziennie chodzi na trzygodzinne spacery z Wandzią – adoptowaną suką. Wandzia otworzyła serca dużej grupy nowych znajomych. – Nie widzę sensu mieszkania tak blisko lasu bez psa. Jeśli ktoś go jeszcze nie ma, wywieramy presję – śmieje się.
Zatem – pieski na smycz, przewodniki w dłonie i ruszamy. Linia otwocka obiecuje odsłonić za każdym razem trochę więcej.
* Agnieszka Kowalska, „Letnisko. Subiektywny przewodnik po linii otwockiej”, wyd. Dom Spotkań z Historią.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.