
W książce „Mit Darcy’ego” literaturoznawczyni Rachel Feder rozprawia się z mitem mężczyzny niedostępnego emocjonalnie, biorąc na warsztat nie tylko „Dumę i uprzedzenie”, lecz także piosenki Taylor Swift, reality show typu „Kawaler do wzięcia” czy sagę „Zmierzch”.
Literaturoznawczyni Rachel Feder już w pierwszych zdaniach swojego eseju przyznaje, że sama uległa „mitowi Darcy’ego”. Jako fanka Jane Austen wielokrotnie prowadziła na uniwersytecie zajęcia o jej powieściach. „Dumę i uprzedzenie” czytała niezliczoną ilość razy. Ale dopiero po dłuższym czasie dotarło do niej, że obiekt westchnień głównej bohaterki książki, Elizabeth Bennet, nie jest tym, za kogo go uważała.
Feder na tym przykładzie pokazuje, jak działa znany nam z popkultury schemat slow burn. Bohaterowie tacy jak pan Darcy – aroganccy, milczący, skłóceni ze światem – wydają nam się atrakcyjni, głębocy, tajemniczy. Wierzymy, że jeśli „okażemy się wystarczająco potulne, cierpliwe, urocze, użyteczne i/lub pojednawcze, uda nam się stopić lód w sercu nieprzystępnego obiektu westchnień”, jak pisze Feder. Nie zważając na czerwone flagi, manipulacje stosowane przez tego typu mężczyzn – gaslighting, negging, zabawę w ciepło-zimno – padamy na kolana przed niedostępnymi emocjonalnie narcyzami albo toksykami. Tak wychowała nas nie tylko literatura, lecz także proste powiedzenie „kto się lubi, ten się czubi”. Zgodnie z tą pokrętną logiką wielka miłość ma rządzić się skomplikowaną dynamiką – na początku wcale się ku sobie nie macie, potem powoli się ze sobą oswajacie, aż w końcu wybucha między wami uczucie (u Jane Austen działa to konkretnie tak: jego duma plus jej uprzedzenie równa się zakochanie). Zdaniem Feder to stanowi ni mniej, ni więcej tylko racjonalizację złego traktowania kobiet w patriarchacie. Nie wierzycie? To posłuchajcie.
Dlaczego pragniemy niedostępnych mężczyzn?
Feder bierze pod lupę różnych „Darcych”, także tych całkiem współczesnych – Simona Basseta z „Bridgertonów”, Chucka Bassa z „Plotkary”, Edwarda Cullena ze „Zmierzchu”, Adama z „Dziewczyn”, Christiana Greya z „50 twarzy Greya” (Anastasia pasjami czyta Austen), Heathcliffa z „Wichrowych wzgórz” (nic dziwnego, że to ulubiona powieść poświęcającej się dla wampira Belli ze „Zmierzchu”) i… Bestię z „Pięknej i Bestii”. Co ich łączy? Arogancja, bezczelność, przekonanie o własnej wyjątkowości. Na początku traktują obiekt swoich westchnień z obojętnością, niechęcią albo – w skrajnych przypadkach – z agresją. Dokuczają dziewczynom, obrażają je, więżą („W świecie zbudowanym tak, aby więzić kobiety na strychu, nigdy nie będziemy mogli wszyscy cieszyć się wolnością”, jak pisze Feder). Później – nie jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, lecz w wyniku ciężkiej pracy kobiety – przemieniają się w bratnią duszę. Kobieta, z początku nienawidząc mężczyzny, bojąc się go albo unikając, w końcu bierze na siebie zadanie naprawienia partnera, bo za ten trud należy się nagroda. Nie tylko, a może nie przede wszystkim miłość, lecz także wyższa pozycja społeczna, wolność samostanowienia, możliwość odnalezienia siebie. Naiwna dziewczyna, zakochując się w Darcym, staje się kobietą.
Naiwność ma jednak swoje granice – i w „Dumie i uprzedzeniu”, i w codziennym życiu kobiet. Bohaterki – i my – wiedzą, w jaką grają grę. Czują, że Darcy może stanowić dla nich zagrożenie, a jednocześnie ufają, że tylko one mogą go zrozumieć. A zrozumiany ukaże inne, lepsze oblicze. Już nigdy nie powróci do zwyczajów Mr. Hyde’a, pozostając oswojonym Dr. Jekyllem.
Jak obalić mit Darcy’ego?
Darcy’ego traktujemy wciąż jako amanta, bohatera, wybawcę, bo przeciwstawiono mu tego, który przyjmuje wyłącznie postać Mr. Hyde’a, czyli George’a Wickhama –łotra, oszusta, uwodziciela (takiego Daniela Cleavera pokazanego w kontrze wobec Marka Darcy’ego w „Dzienniku Bridget Jones”). „Mit Darcy’ego stanowi przykrywkę dla potworności Wickhama w świecie powieści Austen i dla ogólnej potworności świata realnego”, pisze Feder.
Zafascynowana powieściami gotyckimi Jane Austen upatrywała w nich komentarz do rzeczywistości społecznej, w której kobietom żyło się niebezpiecznie. „Darcy, podobnie do stwora Frankensteina, jest szczególnym rodzajem potwora, kolażem lęków i pragnień, czarnym charakterem i amantem, wybawcą i drapieżcą. Jako postać fascynuje i dziwnie pociąga, ale daleko mu do mężczyzny idealnego”, tłumaczy Feder. Austen nie bez powodu uchodzi za pionierkę powieści realistycznej o pogłębionej psychologii. Odczytanie jej twórczości jako nawiązania do nurtu literatury gotyckiej nie jest jednak konieczne, by zobaczyć grozę sytuacji, w jakiej znajdują się bohaterki „Dumy i uprzedzenia” z Lizzy na czele. Małżeństwo może kobietę wybawić – od biedy, od staropanieństwa, od zależności od rodziców – ale miłość może ją zniszczyć. Lizzy, niczym ostatnia z królowych krzyku we współczesnych horrorach, wygrywa na rynku matrymonialnym, bo potrafi okiełznać bestię.
„Związki, które zaczynają się od czerwonych flag, często kończą się źle. Nie znaczy to jednak, że każde przeżycie z Darcym jest negatywne. Czasem wszystko idzie dobrze albo okazuje się nieoczekiwanie satysfakcjonujące. Czasem doświadczenie z Darcym prowadzi do udanego związku z kimś innym”. Fedder konkluduje, że na te kobiety, którym udało się obalić mit Hardy’ego, zaliczyć ten etap rozwoju emocjonalnego, ulec fascynacji i wyzwolić się z niej, to doświadczenie wpływa budująco. Fedder podaje przykład Taylor Swift, która w teledysku do „All Too Well” pokazuje przemianę dziewczyny w twórczynię. Biorąc na warsztat skomplikowaną historię miłosną, kobieta staje się sprawcza. Do tego nie potrzeba już rzekomego happy endu z Darcym u boku.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.