Znaleziono 0 artykułów
19.03.2025

Książka „Pozytywna furia” uczy sięgać po więcej. To manifest kobiecej siły w pracy i nie tylko

19.03.2025
Alicja Wysocka-Świtała (Fot. Materiały prasowe)

To nie jest książka dla przyszłych prezesek. Albo nie tylko dla nich. To książka dla wszystkich kobiet, które uwierzyły, że złość awansom szkodzi, a zbyt ambitne spędzają wieczory samotnie. Alicja Wysocka-Świtała w „Pozytywnej furii, czyli jak sięgać po więcej” prześwietla kulturę, która blokuje zawodowy rozwój kobiet, i podpowiada, jak budować w sobie świadomość sukcesu. Autorka prowadzi dla nas rozwijający temat książki podcast „Pozytywna furia”

Czy książkę o złości można pisać z miłością? Alicja Wysocka-Świtała, współwłaścicielka agencji kreatywnej Clue PR i autorka nowego podcastu Vogue’a, zatytułowanego tak jak książka „Pozytywna furia”, w uświadomionym i wyrażonym gniewie widzi największego sprzymierzeńca każdej kobiety niezadowolonej ze swojego położenia zawodowego. Nieważne, czym się zajmujesz. Czy jesteś artystką, nauczycielką, terapeutką, dziennikarką, studentką. Nieważne, o czym marzysz. Interesuje cię wielka kariera w tradycyjnie rozumianym korporacyjnym porządku, gdzie sukces definiuje dyrektorskie stanowisko? A może jesteś głodna niezależności, którą daje prowadzenie własnego biznesu? Albo jeszcze nie wiesz, co jest dla ciebie sukcesem, bo zamiast ulepić jego definicję wedle autentycznie własnych potrzeb, utknęłaś w kliszach z popkultury? Furia wyzwala, inspiruje do zmiany, zachęca do konfrontacji z systemem, który nie wspiera, i przekonaniami, które hamują. Książka, która docenia transformującą moc złości, jest więc pisana z miłości do kobiet – bo to kobiecą złość cenzuruje się najczęściej.

Prawo do bycia niezadowoloną

Pisałam książkę z myślą o wszystkich osobach, które obawiają się startować po rzeczy, o których marzą. Limitują się, wahają, czują, że są przykrojone do ograniczających je ról – mówi Alicja Wysocka-Świtała. – Najczęściej jednak ten problem dotyka kobiety. To nas wtłacza się w role, które nie pozwalają na zbyt wiele. To nasze ambicje się ogranicza. Potwierdzam, że „Pozytywna furia” jest książką pisaną z miłości do kobiet, bo chciałabym, aby kobiety przyjrzały się wszystkiemu, co blokuje je w życiu zawodowym. Posłuchały swoich emocji. Sprawdziły, co nimi kieruje. Rywalizacja, zazdrość, ochota na więcej są społecznie rozpatrywane jako postawy czy emocje, których powinnyśmy się wstydzić. A ja bym chciała ośmielić kobiety, żeby sprawdziły, czy obecna sytuacja zawodowa ich przypadkiem nie uwiera. Może chcą więcej, ale coś je hamuje. Jakieś ukłucia z przeszłości, negatywne opinie, które usłyszały. Może mają niskie mniemanie o własnych kompetencjach. Może brakuje im systemowego wsparcia. I jeśli faktycznie nie są zadowolone ze swojego aktualnego położenia, to chciałabym, żeby pozwoliły sobie na to niezadowolenie. Żeby pozwoliły sobie na złość. Usłyszały ją, zamiast na siłę podtrzymywać wizerunek grzecznej, miłej, ułożonej.

Kobiecy gniew jest gigantyczną siłą, zdolną obalać rządy, jeśli zajdzie taka potrzeba. Ale to także zasób, z którego korzystamy niezwykle rzadko, wychowane w lęku przed patriarchalnym stereotypem roszczeniowej wariatki, która robi problem z niczego. Kobietę uczy się złość tłumić, wypierać, ukrywać – to wręcz skuteczna strategia przetrwania w świecie, który nie lubi asertywnych, pewnych siebie i swoich kompetencji dziewczyn.

Po co kobiecie ambicja?

Alicja Wysocka-Świtała sięga do własnych doświadczeń, wspiera się badaniami, opiniami ekspertów i ekspertek, literaturą psychologiczną i socjologiczną, by pokazać, jak zniuansowane bywają narracje, które podtrzymują w kobietach poczucie niemocy. „Lęk przed byciem niekobiecą, czyli nieatrakcyjną, mało pociągającą, z mniejszymi szansami na udane życie prywatne i dobry związek – to silny stereotyp i ostatnie dziesięciolecia zmian społecznych wcale nim nie zachwiały” – pisze w książce.

Kobieta traci na atrakcyjności, nie tylko gdy swobodnie wyraża swoje niezadowolenie. Staje się też mniej kobieca, gdy ma ambicje. Im bardziej rozbuchane, tym gorzej. – Ambicja ma złą prasę – potwierdza Alicja Wysocka-Świtała. – Z jednej strony zachęca się nas, żeby się starać. Od podstawówki dziewczynki mają być wzorowymi uczennicami, a potem w dorosłym życiu z powodzeniem łączyć różne role. Ale już wybujała ambicja nie jest dobrze postrzegana. Problem polega na tym, że u kobiety za wybujałą ambicję może uchodzić już sam fakt, że ma odwagę sięgać po więcej. Bo uważa, że ma za niskie wynagrodzenie albo że osiągnęła mniej, niż potrafi. Ambicja jest sprawcza, a więc stereotypowo przypisywana mężczyznom, tak jak wspólnotowość kobietom. Na co nam, kobietom, ambicja? Zdaniem wielu nie jest kobietom potrzebna do tych drobnych, wspierających, drugoplanowych zadań, którymi się rzekomo zajmują. Moja ambicja była zawsze duża, ale miałam okresy, gdy ją tłamsiłam. Wydawała mi się przesadna. Chciałam więcej, ale obawiałam się, że mi się nie uda. Może więc powinnam chcieć mniej albo w ogóle zapomnieć, wyciszyć temat, upchnąć w szufladzie? Cenzurowałam swoją ambicję, bo bałam się, że stanie się dla mnie obciążeniem. To jest błąd, ponieważ takie upychane, wypierane uczucia mogą wracać jak ukłucia po latach, pod postacią migren, objawów psychosomatycznych albo codziennej frustracji. Dlatego tak zachęcam do przyjrzenia się własnym ambicjom, ale również złości czy niezadowoleniu, żeby móc z nimi coś zrobić.

Sukces, ale nie taki z serialu

Zrób rachunek sumienia, ale nie żałuj grzechów. Ten największy zresztą łączy wiele kobiet i najczęściej wynika z programowanego w nas lęku przed porażką. To oczywiście grzech zaniechania, wynikający z asekuranckiego przekonania, że lepiej się nie sparzyć, niż spróbować. W pewnym momencie zdałam sobie sprawę, że kolosalny lęk przed tym, że nie zajrzę do wszystkich pokojów, do których chciałabym zajrzeć, bo coś mnie zablokuje, jest u mnie większy niż lęk, że się ośmieszę albo że mi się nie uda – wyznaje autorka „Pozytywnej furii”. Nie mami jednak swoich czytelniczek i czytelników naiwnymi bzdurami, że wystarczy się odważyć, przełamać, postarać, a będzie im dane. Sięgaj więc po najlepsze, ale ze świadomością, że czasem nie doskoczysz? – Mamy prawo do tego, co dla nas najlepsze, ale to nie znaczy, że osiągniemy wszystko, o czym marzymy, jeśli tylko się postaramy, bo przecież wystarczy chcieć, a sukces czeka za rogiem. Nie czeka. Wielu rzeczy nie osiągniemy. Czasem potężnie nam się nie uda. Ale tu chodzi o upadanie i wstawanie – mówi Alicja Wysocka-Świtała.

I chodzi też o to, żeby przyjrzeć się, jak rozumiemy sukces? – Nie lubię słowa „sukces”, bo zdewaluowało się w setkach dziwnych seriali o ludziach, którzy szybko chodzą, wydają polecenia i odjeżdżają z piskiem opon. A kiedyś sama myślałam, że sukces to jest to złote runo, do którego wszyscy chcemy dobiec. Ten wielki awans. Ta poważna góra, na którą wejdziesz. Tylko że jeśli tak myślisz o sukcesie, trwasz w wiecznej zadyszce, wściekła na siebie, że znów ci się nie udało. Paradoksalnie po to, co najlepsze dla mnie, sięgam teraz, gdy mamy komfortowe, ale nie przeskalowane biuro na warszawskim Powiślu, a nie pięć lat temu, gdy mieliśmy sny o potędze i chcieliśmy mieć agencję na trzech piętrach. Pandemia, kryzys ekonomiczny, praca hybrydowa bardzo dużo zweryfikowały w obszarze form zatrudnienia, przestrzeni biurowych i ogólnie rozwoju firmy, znacznie bardziej organicznego niż skokowego. Elastyczność i dopasowanie się do tego to właśnie dojrzałość.

Kierowniczka wspiera, ale nie rządzi

Trzy lata temu agencja Clue PR, którą zarządza Alicja Wysocka-Świtała, opublikowała wyniki badania „Przywódczynie 3.0”, wskazujące m.in., że ponad połowa kobiet zajmujących kierownicze stanowiska uważa swoją rolę za wspierającą, pomocniczą. To smutna dana, która sporo mówi o tym, jak poczucie sprawczości jest uwikłane w płeć kulturową, ale też obnaża mizoginię rynku pracy. – Kobieta na kierowniczym stanowisku? Fajnie, bo nie gra na siebie. Nie jest samolubna. Nie księżniczkuje. Ochoczo przygotuje raport, a my sobie z niego skorzystamy. Ona podprowadzi projekt, a my go domkniemy. Dobrze zaopiekuje się zespołem, bo jest sympatyczna. Tak myślimy o kobietach na menedżerskich pozycjach, a to przecież upupiające gombrowiczowskie klimaty, nawet jeśli wspierająca natura kobiet często jest faktem. Kiedy jednak raz uwierzymy, że możemy mieć wyłącznie funkcje pomocnicze, to już zostaniemy na wdechu, tkwiąc w tej usłużnej roli – mówi Wysocka-Świtała i dodaje, że te kierownicze stanowiska to wciąż rzadko miejsce w zarządzie.

„Pozytywna furia” ma słuszny ciężar, bo autorka skutecznie unika błahego poradnictwa, a za to celnie diagnozuje wewnętrze i zewnętrzne czynniki, które odbierają kobietom dostęp do sycącego życia zawodowego. Te pierwsze to zinternalizowana mizoginia, wszystkie te przekonania na temat niższych kompetencji kobiet. Te drugie to deficyty systemu, jak brak wsparcia ze strony kobiet, które osiągnęły więcej. Ale tam gdzie nie ma mentorek, pojawia się „Pozytywna furia”. Książka, która jest więcej niż symbolicznym gestem siostrzeńskiego wsparcia.

Możesz już posłuchać pierwszego odcinka podcastu Alicji Wysockiej-Świtały, „Pozytywna furia” nagranego dla „Vogue Polska”. 

„Pozytywna furia, czyli jak sięgać po więcej”, Alicja Wysocka-Świtała, Wydawnictwo Agora 

Książka „Pozytywna furia, czyli jak sięgać po więcej” Alicji Wysockiej-Świtały ukaże się 26 marca.

Angelika Kucińska
  1. Kultura
  2. Książki
  3. Książka „Pozytywna furia” uczy sięgać po więcej. To manifest kobiecej siły w pracy i nie tylko
Proszę czekać..
Zamknij