Justyna Kopińska od lat w tekstach publikowanych na Vogue.pl nie tylko sprzeciwia się przemocy, opresji i manipulacji, lecz także pokazuje, jak sami możemy wpływać na rzeczywistość. Uważna socjolożka, nagradzana reportażystka, zawsze staje po stronie dobra. Jej nowa książka „Współczesna wojna” – zbiór felietonów, reportaż z Ukrainy i esej o znaczeniu zła – to podręcznik postępowania w czasach, w których potrzebna jest, jak pisze autorka, nowa umowa społeczna.
„Dobro jest zaraźliwe”, pisze autorka w jednym ze swoich tekstów. Wyjaśnia ten mechanizm przy wielu okazjach. Wraca do wielkich problemów współczesności, takich jak łamanie praw kobiet, homofobia, autorytaryzm, despotyzm, przemoc, okrucieństwo wojny. Ale powtarza też, jak duże znaczenie mająempatia, budowanie więzi społecznych, dbanie o własne zdrowie psychiczne.
Zbiór zaczyna się od zapisu tego, czym był początek wojny w Ukrainie. Justyna Kopińska pojechała tam jako korespondentka, przeprowadziła wiele rozmów, widziała zniszczone miasta. Oddaje przerywaną wybuchami przerażającą ciszę tamtych dni wojny, drżenie ziemi oraz smutek, ból i wolę walki.
Autorka rozmawiała z byłą premier Ukrainy, ikoną pomarańczowej rewolucji, Julią Tymoszenko, spotkała się z psychoterapeutą, wykładowcą i księdzem Olegiem Salamonem, który przekształcił lwowską parafię w centrum pomocy. A także z merem Kijowa Witalijem Kliczką, z dyrektorką szkoły, która po wybuchu wojny wciąż pracowała z osobami, które przekształcały swoje firmy w schrony, z żołnierzami na Donbasie, z saperami w zniszczonej części Charkowa. Była w Centrum Pomocy Humanitarnej, w jednostce Gwardii Narodowej, w stadninie koni, gdzie uchodźcy opiekowali się zwierzętami. Jechała przez Ukrainę, opisywała, co widzi.
Tekst otwierający książkę jest doskonałym reportażem powstałym z wielu rozmów, trzech podróży dokumentacyjnych oraz lat pracy Justyny Kopińskiej. Bo właśnie z tych wielu lat doświadczeń bierze się wnikliwość tego tekstu, jego odpowiednia forma, przejmujący przekaz.
Felietony Justyny Kopińskiej są pełne odwołań do kultury
Pisarka zauważa, że w Ukrainie bohaterowie po rozmowach mocno ją przytulają oraz że nigdy wcześniej w pracy reporterki nie doświadczyła tak często powtarzającego się tego konkretnego gestu.
O empatii pisze w większości swoich tekstów. Nawet jeśli nie jest to temat nazwany tym słowem, przekaz i tak zazwyczaj dotyczy współodczuwania. Powtarza się w jej felietonach nawoływanie do dbałości o wspólnotę, ale i o własną wrażliwość, delikatność. Autorka nieraz zauważa, że sentymentalizm jest dziś wyśmiewany. I zachęca, żeby się nie zamykać.
Teksty Justyny Kopińskiej są gęste od faktów, widać to bardzo wyraźnie w całym zbiorze. Rolę konkretów raz odgrywają argumenty autorki, dane, innym razem cytaty z badań naukowych, filmów, seriali, wywiadów. Jeśli pisze na przykład o znaczeniu budowania relacji w społeczeństwie, przywołuje Zygmunta Freuda, jego obserwację, „że wszystko, co sprzyja rozwojowi więzi między ludźmi, musi z całą stanowczością sprzeciwiać się wojnie”.
Dzięki temu, jak Kopińska pisze, możemy też poznać ją samą, choć jest to zapewne fragment portretu. Dowiadujemy się jednak, co czyta, co ogląda, skąd czerpie informacje. Odwołuje się do popularnej Brené Brown, ale także do Junga, klasyki psychoterapii, badań socjologicznych, eksperymentów Philipa Zimbardo. Znajdziecie w jej tekstach cytaty z „Gry o tron”, przywołane sceny ze „Stowarzyszenia umarłych poetów” czy „Skazanych na Shawshank”, wypowiedzi Meryl Streep, Stanisława Lema, wpisy z mediów społecznościowych wielkich aktorów, takich jak Anthony Hopkins. Pisarka odnosi się do własnego zeszytu z cytatami z filmów, do rozmów w zagranicznych programach telewizyjnych, do opracowań naukowych, opisuje także sny. Czasem recenzuje aktualne premiery kinowe, we własnym stylu, któremu bliżej do artykułów psychologicznych niż krytyki filmowej. Poznając jej tekst o filmowej historii księżnej Diany, czyli o „Spencer” Pablo Larraína, przeczytacie też o postrzeganiu liderów, samotności kobiet, działaniu hierarchicznych struktur. I, oczywiście, o wrażliwości.
Osobisty świat autorki też odbija się w tych tekstach. Jest tu zatem felieton o śmierci bliskiej osoby, który dotyczy pożegnania Justyny Kopińskiej z jej mamą, a także zmiany, jaką spowodowało w niej to odejście. Uważna socjolożka, skrupulatna reportażystka, nie boi się szczerości w najgłębszym znaczeniu tego słowa. Nie chodzi o skłonność do odsłaniania prywatności, ale o umiejętność dzielenia się trudnymi przeżyciami, wspólnymi dla nas wszystkich. Wspomina w jednym z tekstów o przeciwieństwie takiego charakteru, o tym, że w swoim notesie z kontaktami obok nazwiska kogoś, kto nie potrafi być szczery, dopisuje hasło: „człowiek złamany”.
„Aktualnie miłość uzyskuje inny, głębszy wymiar”, pisze Justyna Kopińska
Ale wnikliwość Kopińskiej dotyczy też wielkich mechanizmów społecznych. „Jeśli w korporacji znajduje sięchoć paru pracowników działających na rzecz solidarności, zmienia się cała struktura firmy. Jeśli w kraju na eksponowanych stanowiskach zobaczymy ludzi stroniących od pustych słów, odpowiedzialnych za swoje decyzje, zmieni się struktura społeczna” – zauważa. Pisze o codziennych sytuacjach, w których brak jest empatii, o upokarzaniu, opresyjnym kontrolowaniu jednych przez drugich, które powodują niszczenie grup albo jednostek. Oraz o tym, jak działają podziały, autorytaryzm, ograniczanie wolności w Polsce.
„Lęk potęguje życie w konflikcie, dzielenie społeczeństwa na dwa wrogie obozy, infantylizowanie drugiej strony prowadzące do nienawiści wobec własnego kraju” – wyjaśnia. Wielokrotnie obnaża ten mechanizm, o którym, nawet jeśli o nim wiemy, zbyt często zapominamy. Pisze o społeczeństwie od lat istniejącym w poczuciu zagrożenia, bez autorytetów, pełnym gniewu. Tłumaczy zasady funkcjonowania dyktatorów, proces rozwiązywania problemów politycznych przy użyciu przemocy. Nawet kiedy odwołuje się do Ericha Fromma czy Simone Weil, na pierwszym miejscu w tym opisie świata jest jej osobista wrażliwość.
W reportażu z Ukrainy niedługi, ale poruszający fragment poświęca przyrodzie. Opisuje, co widziała, jadąc w kierunku zbombardowanych rejonów Ukrainy. Wspomina, jak obywatele wschodniej części zaatakowanego kraju mówili jej o lokalnych roślinach wpisanych na Czerwoną Listę Gatunków Zagrożonych, o sarnach, bażantach, przepiórkach żyjących w tamtejszych lasach, o stepach, krajobrazach. Opowiadali jej, żeby zachować pamięć o Donbasie, którego już nie ma. Kopińska pisze po to, żeby zatrzymać te obrazy, ale chyba przede wszystkim w reakcji na zło.
Teksty zebrane we „Współczesnej wojnie”, choć zapewne nie zawsze powstawały z takim zamierzeniem, tworzą opowieść o naszych czasach. Większość z nich wcześniej publikowana była regularnie na Vogue.pl od 2018 r., dotyczyły więc haniebnej zmiany prawa aborcyjnego, protestów kobiet, homofobii, mobbingu, pandemii, wojny. Jeden ze swoich felietonów autorka kończy zdaniami, które, niestety, poza datą, wciąż są aktualne: „2021 to rok lęku i bólu. W tym roku szczególnie chrońmy siebie i bliskich. Wypełnijmy grudzień tym, co nas umocni”. Ale w innym miejscu książki zauważa: „Aktualnie miłość uzyskuje inny, głębszy wymiar”. Połączenie tych dwóch przekazów daje jednak nadzieję. Cała praca Justyny Kopińskiej, wbrew pozornej oszczędności jej stylu, pozwala wierzyć, że jeśli cokolwiek zwycięży z przemocą, manipulacją i opresją, będą to empatia, szczerość i wrażliwość.
„Współczesna wojna”, Justyna Kopińska, Świat Książki, wydawnictwo Osnova
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.