Wielki przełom na Kubie w kwestii praw osób LGBT+. Prawie 67 proc. Kubańczyków poparło w referendum prawo, które zakłada legalizację małżeństw jednopłciowych, a także adopcję dzieci przez pary homoseksualne.
Kuba nie była rajem dla osób homoseksualnych. W latach 60., gdy przywódcą kraju był Fidel Castro, homoseksualizm traktowano jako dewiację, a osoby LGBT+ wysyłano do obozów pracy wraz z politycznymi dysydentami. Choć w 1979 roku homoseksualizm został na Kubie zalegalizowany, osoby z tej społeczności wciąż mierzyły się z ostracyzmem. W 2010 roku Castro przeprosił za swoją wykluczającą politykę.
Na kolejne zmiany społeczność LGBT+ musiała jednak długo czekać. Do 2019 roku definicja małżeństwa na Kubie brzmiała: „dobrowolny związek ustanowiony między mężczyzną a kobietą”. W lutym tego roku organizacje działające na rzecz osób LGBT+ doprowadziły do referendum modyfikującego tę definicję na „instytucję społeczną i prawną”. Był to pierwszy krok ku temu, by ostatecznie małżeństwo zostało nazwane „dobrowolnym związkiem dwojga ludzi” bez określania ich płci.
W niedzielę, 25 września, odbyło się na Kubie referendum w tej sprawie. Ponad 74 proc. osób uprawnionych do głosowania zgłosiło się do urn wyborczych. Większością głosów zadecydowano, że oprócz legalizacji małżeństw jednopłciowych wspierane przez rząd zmiany obejmują m.in. prawo do korzystania z usług surogatek, rozszerzenie praw dziadków w stosunku do wnuków, ochronę osób starszych i nowe środki przeciwdziałania przemocy na tle płciowym. Promowany ma być także równy oraz partnerski podział praw i obowiązków domowych.
Jedną z orędowniczek zmian była Mariela Castro, bratanica byłego dyktatora, która pełni funkcję dyrektorki państwowego centrum edukacji seksualnej. Obecny prezydent kraju, Miguel Díaz-Canel, wywodzący się z Komunistycznej Partii Kuby, przed referendum mówił: – Mam nadzieję, że większość społeczeństwa zagłosuje na „tak”, ponieważ nowy kodeks odzwierciedla różnorodność naszego społeczeństwa i przekonań.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.