
W ostatnich latach dizajn faworyzuje przede wszystkim styl nordycki. Tymczasem mnie szczególnie ważny się wydaje genius loci – specyficzne cechy wzornictwa, które pochodzą z konkretnego miejsca – mówi Federica Sala, kuratorka wystawy „Romantyczny brutalizm. Podróż w głąb polskiego rzemiosła i dizajnu”, którą Fundacja Visteria prezentuje w Mediolanie do 13 kwietnia.
O wzornictwie wie naprawdę dużo. Pięć lat spędziła w departamencie dizajnu paryskiego Centrum Pompidou. Tam współpracowała z takimi gwiazdami jak Philippe Starck czy Ettore Sottsass Jr, ale lubiła zmieniać perspektywy i wiedzę teoretyczną przekładać na praktykę – współpracowała z Fabricą, centrum badawczym grupy Benetton, czy takimi markami jak Dolce & Gabbana, Cassina i Rizzoli International. Od trzech lat rozwija magazyn „Good Life Italia”. Federica Sala dużo jeździ po świecie, ogląda, poznaje i analizuje współczesne wzornictwo. Trzyma rękę na pulsie, monitoruje międzynarodowe rynki jak mało kto. Co prawda, gdy pytam o jej pierwsze zetknięcie z polskim dizajnem, Federica przyznaje, że to przyszło późno, dopiero w 2020 roku. Zresztą zupełnie przypadkiem, na wystawie brytyjskiego Crafts Council. – Polską kulturę poznałam od strony filmu, literatury czy muzyki. Przyznaję, że na temat polskiego dizajnu nawet nie miałam żadnego stereotypu w głowie – mówi.

Federica Sala: Prace Rusaka doskonale realizują ideę romantycznego brutalizmu
Tę białą kartkę jako pierwszy zapełnił Marcin Rusak – wykształcony w Wielkiej Brytanii młody projektant, który w eksperymentalnych pracach sięga po rośliny, zatapiając je w żywicach, utrwala piękno współistniejące z kruchością. Jak w barokowych martwych naturach „zamraża” trudny do uchwycenia moment przejścia od rozkwitu do więdnięcia i rozpadu.
– Prace Rusaka doskonale realizują ideę romantycznego brutalizmu. Spojrzenie na naturę, które może być dekadenckie, ale z drugiej strony staje się opowieścią o cykliczności przyrody, odrodzeniu i transformacji– mówi Federica, która odwiedzając polskie studio projektanta, odkryła genezę projektu wyrastającą z historii rodzinnej.
– Natura, ziemia i rodzina to motywy, które pojawiają się nie tylko u Marcina Rusaka, ale też u wielu polskich projektantów i projektantek –mówi Sala, która w zeszłym roku nad Wisłę przyjeżdżała trzykrotnie. Prowadziła badania, odwiedzając pracownie, muzea i galerie. Poznawała prace i ich autorów w autentycznym kontekście. Np. Marcina Kubernę, tworzącego pod szyldem Grôpk (z kaszubskiego: garnek), który lepi gliniane obiekty, sięgając po znaną od neolitu technikę wałeczkową. Mantra „natura, ziemia i rodzina” wybrzmiewa też w sposobie traktowania metalu przez duet Formsophy. Alicja Prussakowska i Jakub Kijowski monumentalne ławy i stoły odlewają często w formach wykopanych w gruncie. – Artyści nawiązują bliską relację z otoczeniem i w zaskakujący sposób łączą materiały, na przykład do odlewów dodają drewno czy kamień
– opowiada kuratorka.

Italia od 1966 do 1976. Sala pokazała współczesną reinterpretację 100 ikonicznych
krzeseł Jumbo, dla których kolory wybrało 10 międzynarowych firm achitektonicznych. Wraz z oryginalnym szezlongiem Moby Dick z 1968 dawało to liczbę obiektów 101. Fot. SAPORITI ITALIA, DEPASCALE
Historyczny polski pawilon z 1925 roku stał się punktem wyjścia do dzisiejszej wystawy
Poza „pracą w terenie” Sala spędziła też wiele godzin w bibliotekach. – Chcąc zrozumieć konteksty kulturowe prac, musiałam poznać historię kraju – mówi. Ważnym tropem okazała się informacja o historycznym sukcesie polskiego pawilonu na Międzynarodowej Wystawie Sztuki Dekoracyjnej i Wzornictwa w 1925 roku. Pawilon, który przeplótł nowoczesne art déco elementami stylu zakopiańskiego, zdobył w Paryżu 36 złotych medali i wzbudzał sensację wśród publiczności i krytyków. –Uderzający był fakt, że równo sto lat temu Polska jako kraj odradzający się po 160 latach zaborów wyrażała tożsamość, sięgając właśnie po rzemiosło i dizajn. Historyczny pawilon stał się punktem wyjścia do wystawy, którą przygotowuję dziś – mówi kuratorka. Tak jak przed wiekiem polska tkanina pojawiła się w Paryżu, tak i teraz na ekspozycji w Mediolanie Federica Sala wiesza kilim. To projekt marki Splot, której twórca Przemek Cepak świadomie kontynuuje tradycję wywiedzioną z kultury ludowej i śladem twórców międzywojnia, a później projektantek Cepelii, szuka nowej współczesnej formuły. – Produkowanie obiektów w tradycyjnej spółdzielni tkaczek, która dzięki zamówieniom może wciąż istnieć, to naprawdę niezwykła opowieść o ciągłości – mówi Federica, doceniając i kunszt wykonania, i model biznesowy umożliwiający produkcję zarówno replik historycznych projektów Zofii Stryjeńskiej czy Józefa Czajkowskiego, jak i nowoczesnych wzorów Edgara Bąka i Zofii Strumiłło.
Federica przygląda się też innym twórcom. Sięga po pracę Agnieszki Owsiany utkaną ręcznie z naturalnej wełny owiec z Beskidu Śląskiego, ekologiczny trend zestawia z technologicznym eksperymentem – z wydrukowanymi z tworzywa koronkami Kasi Kucharskiej. – Są mocne wizualnie, wprowadzają tradycyjne rzemiosło do współczesnej kultury – mówi kuratorka, która badając polski dizajn, analizuje też modę. Intryguje ją szczególnie Zofia Chylak, dla której koronka jest symbolem nostalgii za dawnym misternie wykonanym ubiorem. Koronkową wstążkę Sala odnajduje nawet w szklanych pracach działającej w Ohio młodej polskiej projektantki Filomeny Smoły.
– Do niedawna o Polsce mówiło się głównie jako o zapleczu produkcyjnym wielkich firm meblarskich – zauważa Federica. I choć kraj wciąż należy do światowej czołówki eksporterów drewnianych mebli, to zainteresowanie kuratorki wzbudzili projektanci podchodzący do drewna konceptualnie. – Bardzo cenię ironię i grę z ideą lustra u Anny Bery – mówi, opisując masywne bryły, które projektantka potrafi okiełznać, nadając im miękkie linie. Surowy materiał łączy ze zwierciadlanymi powierzchniami, umieszczając je w taki sposób, że nie pozwalają przejrzeć się widzowi. Każą szukać odpowiedniego kąta, kadrują odbicie, są kapryśne.

Gra z odbiorcą i przewrotność przedmiotu jest wątkiem, którego Sala doszukuje się też u innych. – Jedną z moich ulubionych prac jest krzesło Aleksandra Onisha, może wydawać się, że to druk 3D, w rzeczywistości zostało wyrzeźbione w litym drewnie – mówi, doceniając czasochłonny proces jego powstawania w dobie rozwiązań natychmiastowych. Osiągnięcie mistrzostwa w pracy z materiałem to również motywacja Jakuba Przyborowskiego. – Wyróżnia go wręcz obsesyjna dbałość o detal – wyjaśnia kuratorka. Zamykanie i otwieranie idealnie spasowanych pudełek Przyborowskiego staje się doświadczeniem samym w sobie. Wieczka delikatnie zasysają się, wydają dźwięk, który może kojarzyć się z westchnięciem.
– Z drugiej strony zachwyca mnie fakt, że Maciej Gąsienica Giewont pozwala sobie na odpuszczenie kontroli. Pracuje ze świeżym drewnem, obserwuje, jak po jego interwencji materiał wciąż „żyje”, zmienia się i odkształca. To hołd oddany naturze – mówi Sala.
– Ważne kryterium w mojej pracy stanowiły same materiały, które usystematyzowały poszukiwania – mówi Federica. – Analizując szkło, metal czy ceramikę, mogłam odwoływać się do określonych tradycji, poznawać wędrówki myśli, szukać podobieństw albo kontrastów –tłumaczy metodologię. Jak różnie można podchodzić do metalu, obrazują „uszyte” z blachy obiekty Jana Ankiersztajna, zestawione z neomodernistycznymi formami mebli The Good Living & Co. Ceramikę reprezentują porcelanowe rzeźby Moniki Patuszyńskiej i organiczne formy Moniki Dąbrowskiej-Picewicz. A szkło nowoczesne – prace Aleksandry Zawistowskiej przeciwstawione projektom Moniki Harasym, która przetwarza w piecu szklane artefakty z przeszłości. Ważnym materiałem okazało się też PLA, czyli biodegradowalne tworzywo wykorzystywane w druku 3D. Przez markę UAU Project traktowane jako fantazyjne medium do eksperymentów z płynną formą i kolorem, a przez kolektyw Dérive – ze światłem. – W ich działaniu ujęło mnie nerdowskie zacięcie i zapał, żeby działać w kolektywie – przyznaje kuratorka. Do wąskiej selekcji 22 marek i projektantów dodaje też Marka Bimera, twórcę obiektów z żywicy i rzeźb świetlnych, oraz duet Hasik Design, który o przedmiocie myśli z perspektywy studia projektowania wnętrz.

Ambicją wystawy jest pokazanie światu, jak bardzo złożone i cenne jest polskie rzemiosło
Na odwieczne pytanie: forma czy funkcja, Sala odpowiada bez namysłu: jedno i drugie. Bo choć dizajn jest dla niej jedną z dziedzin sztuki, to użytkowość wciąż pozostaje istotna – osadza w codzienności, stanowi punkt wyjścia dla twórcy, skraca dystans z odbiorcą. Zresztą, jak przyznaje Federica, odczuwanie piękna, czysta przyjemność obcowania z nim to także konkretna rola projektu. W swoich badaniach często zdaje się na intuicję. – Kiedy odkryłam fenomen ludowych wycinanek w polskiej tradycji, wiedziałam, że musi być ktoś, kto dziś pracuje w tym medium – mówi Sala i wspomina, że to projektantka wystawy Zuzanna Paradowska połączyła ją z Mikołajem Moskalem. Artysta idealnie wpisał się w koncepcję i stworzył papierową instalację, której rolę w przestrzeni wystawy można określić krótko – odrealnienie.
– Naszą ambicją jest pokazanie światu, jak bardzo złożone i cenne jest polskie rzemiosło. Ta wystawa to także pierwszy krok w kierunku lepszego zrozumienia, czym jest polski dizajn, skąd się wziął, jakie są jego główne kierunki rozwoju – mówi Federica Sala i podkreśla, że w projekcie fundamentalną rolę odegrała architektura i projekt przestrzeni. Jej współpraca z Zuzą Paradowską przyjęła formę dialogu. Zresztą przygotowania do mediolańskiej wystawy otworzyły zupełnie nowy rozdział w karierze zawodowej Federiki. Sala została członkinią rady programowej nowo powstałej Fundacji Visteria, jest już nie tylko badaczką i kuratorką, ale też ambasadorką polskiego rzemiosła i dizajnu na świecie. Jak mówi, to nie przypadek, że pod koniec 2024 roku w Warszawie prawie jednocześnie otworzyły się trzy niezależne przestrzenie promujące dizajn kolekcjonerski. Polska buduje własny rynek i własną tożsamość. – Na wystawie stawiamy pytanie o przyszłość, w której takie pojęcia, jak natura, tradycja, transformacja nabiorą nowych znaczeń – mówi Sala i jednocześnie nazywa to, co w jej oczach stanowi filary polskiego wzornictwa.

Tekst pochodzi nowego wydania „Vogue Polska Living”, który możesz teraz zamówić z wygodną dostawą do domu.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.