Znaleziono 0 artykułów
07.03.2025

Płytą „Mayhem” Lady Gaga wraca do źródeł. Do jej hitów znów chce się tańczyć

07.03.2025
Lady Gaga wydała wyczekiwaną siódmą płytę. Na przebojowym albumie „Mayhem” powraca do tanecznych źródeł (Fot. materiały prasowe)

Na swoim siódmym albumie Lady Gaga prowadzi dialog ze swoimi poprzednimi dokonaniami. Niemal każda piosenka na płycie „Mayhem” brzmi, jak unowocześniona wersja przebojów z przeszłości. To nie zarzut, lecz komplement. Artystka – dojrzała, spełniona, lecz wciąż niepokorna – nikogo nie udaje. 

Lady Gaga mayhem, zamieszanie, zamęt wywołała występem w filmie „Joker: Folie à Deux”. Musicalowy sequel „Jokera”, w którym zagrała Harley Quinn, uznano za jedną z najgorszych produkcji roku. Gwiazda podniosła się po porażce, by siódmym albumem, „Mayhem”, znów święcić triumfy. Wydanie płyty zapowiedziała już podczas promocji nieudanego obrazu Todda Phillipsa, a pracowała nad nim od 2022 roku. 

Płytę „Mayhem” promują single „Disease”, „Abrakadabra” i „Die with a Smile”

„Mayhem” zapowiadały single „Disease” (fani natychmiast skojarzyli tytuł z wersem z „Bad Romance” z 2009 roku – „I want your ugly, I want your disease”, ale tym razem to ktoś potrzebuje jej, i to ona może uleczyć jego chorobę), „Abracadabra”, który ewidentnie nawiązywał do debiutanckiego hitu „Just Dance” i brzmień lat 80., oraz „Die with a Smile” nagrany z Bruno Marsem, który długo utrzymywał się na szczytach list przebojów. 

Na najnowszym albumie Lady Gaga zdaje się świetnie bawić – czy tak samo będzie z fanami?

Choć łatwo można by zaszufladkować „Mayhem” jako album nostalgiczny, Lady Gaga pragnie być tu i teraz. Nawet wtedy, gdy sięga po inspiracje Davidem Bowiem, Blondie czy Prince’em, tłumaczy ich muzykę na współczesne dźwięki. Ale przede wszystkim czerpie z własnego ogromnego dorobku. Utworem „Don’t Call Tonight” puszcza oko do wielbicieli „Alejandro”, ballada „Blade of Grass” przypomina chociażby „Speechless” albo piosenkę ze ścieżki dźwiękowej „Top Gun: Maverick” – przegięte, kampowe „Hold My Hand”. W „Perfect Celebrity” mierzy się ze sławą, jak kiedyś w „Paparazzi”. Na parkiet nadają się także „Killah” nagrane z producentem Gesaffelsteinem, „Zombieboy” i „LoveDrug”. Podczas gdy poprzednie albumy epatowały dramatyzmem, „Mayhem” wydaje się lekki. Lady Gaga – świadoma siebie, osadzona w sobie – po prostu świetnie się bawi. Nie musi już nikomu nic udowadniać, z nikim konkurować ani ukrywać się za kostiumem. Nie straciła pazura, gdzieniegdzie wciąż czai się mrok, ale albumem przede wszystkim wyraża radość – z życia, z miłości, z kobiecości. W wywiadzie dla Apple Music tłumaczyła, że tym razem nie czuła potrzeby „przebierania” swojej muzyki. Każdy poprzedni album zapowiadała spektakularna metamorfoza, a teledyski, oprawa wizualna, stylizacje często przytłaczały same piosenki. Tym razem liczy się przede wszystkim muzyka (co nie znaczy, że miłośnicy mody będą zawiedzeni – wystarczy zobaczyć klip do „Abracadabra”). Taką Lady Gagę – rockową i romantyczną – kupią i jej armia, Little Monsters, i fani z generacji Z, do których idolek należą Charli XCX i Chappell Roan.

Anna Konieczyńska
  1. Kultura
  2. Sztuka
  3. Płytą „Mayhem” Lady Gaga wraca do źródeł. Do jej hitów znów chce się tańczyć
Proszę czekać..
Zamknij