L’Homme Jacquemus. W bluzie z takim nadrukiem Simon Porte Jacquemus ukłonił się gościom swojego pokazu „Le Souk” na jesień-zimę 2018-2019, potwierdzając tym samym, że rozszerza autorską markę o linię dla mężczyzn. Efekty kilkumiesięcznej pracy mogliśmy zobaczyć wczoraj. Kim jest zatem mężczyzna Jacquemus i jak wiele wspólnego ma z samym projektantem?
Wszystko, co robi Jacquemus, wynika z osobistych pobudek. Tak było z autorską marką, która jest hołdem dla tragicznie zmarłej marki, Valerie, tak jest też w przypadku linii męskiej, którą po raz pierwszy zaprezentował wczoraj, przy zlokalizowanej nieopodal Marsylii plaży. Tym razem bezpośrednim powodem podjęcia decyzji o poszerzeniu marki o propozycje dla mężczyzn nie była jednak żałoba, a miłość. Z perspektywy czasu może nie do końca szczęśliwa, ale pełna wzajemnego wsparcia, szacunku i trwającej do dziś współpracy.
– Kiedy zakochałem się w zeszłym roku, od razu wiedziałem, kim jest mężczyzna Jacquemus – mówił projektant w rozmowie z amerykańskim „Vogue’iem” tuż przed pokazem. – Zacząłem mieć obsesję na tym punkcie, a energia, jaką wtedy poczułem, sprawiła, że decyzję o zaprojektowaniu kolekcji męskiej podjąłem błyskawicznie. Partnerem i inspiracją Jacquemusa był wtedy Gordon von Steiner – fotograf i filmowiec. Para, mimo że nie jest już razem prywatnie, nadal współpracuje zawodowo – von Steiner stoi chociażby za sensualnym filmem promującym kolekcję „La Bomba”, który swoją premierę miał pod koniec lutego.
Podobne artykułyJacquemus: Romantyk z wyboruMichalina Murawska
„Le Gadjo”, mimo że swoją nazwą nawiązuje do słownika romskiego (wyrażenie to oznacza w języku Romów „obcego”, osobę nienależącą do ich społeczności) jest kolekcją na wskroś francuską. A właściwie południowo-francuską, bo to właśnie w miejscu swojego urodzenia Jacquemus po raz kolejny odnalazł najwięcej inspiracji. Sporo w niej też nawiązań do stylu byłego partnera i osobistych fascynacji projektanta. – Miałem obsesję na punkcie tego, jak ubiera się Gordon – mówi Jacquemus. – Ma bardzo osobliwy gust: lubi prostotę, ale jednocześnie się wyróżnia. Śmiało miksuje kolory, lubi biżuterię. Nawet sposób, w jaki wkładał koszulę w spodnie wydał mi się inspirujący.
Debiutancka kolekcja Simona to koncept wyrosły z fascynacji typową dla mieszkańców południowej Francji zmysłowością, męskością, w której hart ducha nie wyklucza wrażliwości i, co być może najważniejsze, codziennością. Męska garderoba według Jacquemus to bowiem nie eleganckie koszule, dopasowane marynarki i przyciasne spodnie. To wyglądające na dresowe, ale w rzeczywistości uszyte z jedwabiu komplety, luźne garnitury noszone na goły tors lub też z pozornie przypadkowo wybraną koszulą, wzorzyste zestawy a la piżama, luźno plecione, kolorowe swetry czy lniane wiatrówki. To także praktyczne dodatki: kapelusze typu „bucket”, nawiązujące do stylu lat 90. grube łańcuchy, paski z plecionej skóry i torby, o których projektant śmieje się, że było ich więcej niż w którejkolwiek z wcześniejszych kolekcji dla kobiet.
Pierwsze męskie projekty Jacquemus pojawią się w sprzedaży już za niecały miesiąc, za pośrednictwem platformy Ssense. Będą też znacznie tańsze niż propozycje dla pań (jak zapowiada sam projektant, nawet o połowę). „Le Gadjo” będą chcieli mieć wszyscy. A to dopiero początek.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.