Kolekcje Tomasza Armady mają zawsze dwie warstwy. Jedna ubiera je w stereotypy, druga je obnaża. W najnowszej sesji zdjęciowej projektant z przekorą składa hołd Łodzi, swojej małej ojczyźnie z wyboru.
Zamiast do najbardziej charakterystycznych miejsc w Łodzi, Tomasz Armada zabiera nas w miejsca nieoczywiste, jak chociażby „zrewitalizowany Plac Dąbrowskiego”, który tętnił życiem do czasu, gdy władze zdecydowały się na wybetonowanie go. Modele spontanicznie wskakiwali na zaparkowane samochody dostawcze, zaglądali na korytarze uczelni, gdzie studenci zaskoczeni ich widokiem, naśladowali pozy modeli. – Zwykle miałem rozbuchane pomysły na sesje – zabierałem kolekcję do Końskich, angażowałem w zdjęcia babcię, chodziłem po swoich śladach. Tutaj skupiłem się na pokazaniu Łodzi.
Łódzkie opowieści
– Szukaliśmy nieżywych miejsc, posianych traw w nowym centrum Łodzi, gdzie wszystko wygląda jak scenografia science fiction – mówi Tomasz Armada. – Tym razem nie miałem scenariusza. Wiedziałem tylko, jakie miejsca chcę odwiedzić. Dzięki reakcjom ludzi wyszedł nam z tego swoisty performance – opowiada.
Modelami zostali znajomi projektanta, student łódzkiej filmówki, operator i studentka ASP. Chciał zamienić ich w „patologiczne łódzkie trojaczki”, które przemierzają miasto własnymi drogami.
Upcykling szyty na miarę
Cała kolekcja powstała z materiałów z drugiej ręki: odkupionych ze szwalni deadstocków, zbieranych latami wysokiej jakości materiałów, ścinków ze stołu krawieckiego, czy zdobyczy z secondhandów. Najciekawszym materiałem wykorzystanym w kolekcji jest baner reklamowy, który Armada dostał od koleżanki, pracującej w marketingu w Oslo. Z kilkuset metrów kwadratowych kordury powstała seria kurtek dla zespołu festiwalu Porsche Scopes. Nosili także zaprojektowane przez Armadę koszule i bluzy, które są odpowiedzią projektanta na smart casual. Elegancki, prążkowany materiał z garniturów i garsonek przybrał w nich mniej zobowiązującą formę. Współpracując z festiwalem, Armada po raz pierwszy uszył większą serię ubrań.
Dresy, legginsy, bluzy i kolarki powstały później, z myślą o sesji w Łodzi. Charakterystyczne dresy uszyto z dresówki odkupionej od upadłej szwalni. Nadruki – metaliczne łańcuchy i holograficzno-tęczowe napisy „Łódź”, nadrukowane w miejscu tatuaży na lędźwiach –zaprojektował łódzki grafik Filip Holak.
Pozostając wiernym idei zero waste, Armada rezygnuje z klasycznej rozmiarówki, a jego projekty dopasowują się do osób, które je noszą. – W procesie produkcji wyeliminowałem tworzenie rozmiarów, a w konsekwencji, generowanie ścinków, tworząc konstrukcje one size, które każdy może dopasować do siebie za pomocą troczków, tuneli z gumami do regulacji długości rękawów i szerokości. A spodnie i spodenki zawsze dopasowuję do właściciela, tworząc upcykling szyty na miarę.
Zdjęcia: Grzegorz Piotrowski (@grzesiek_piotr)
Art director: Alex Hayel
Włosy: Lidia Buczek
Modele: Liwia Pięgot, Andrzej Kosma Perliński, Kuba Poliński
Ubrania: Tomasz Armada
Graphic designer: Filip Holak
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.