Nie oglądaj komedii romantycznych, nie pisz SMS-ów do byłych, nie traktuj randek jak rozmów kwalifikacyjnych. Logan Ury, absolwentka psychologii na Harvardzie, coach randkowania i szefowa działu wiedzy w aplikacji Hinge, w książce „Plan na miłość, czyli jak stworzyć fajny związek” mierzy się z mitem miłości romantycznej.
Długie, gęste, perfekcyjnie ułożone włosy, hollywoodzki uśmiech, kobiece kształty – nie mogę uwierzyć, że Logan Ury kiedykolwiek miała problem ze znalezieniem faceta. Trzydziestokilkulatka ma też imponujące CV – po dyplomie z psychologii na Harvardzie pracowała w Google’u, potem dostała prestiżową posadę w aplikacji randkowej Hinge i wydała bestsellerowy poradnik „Plan na miłość, czyli jak stworzyć fajny związek”.
Rozumiem lepiej jej zmagania, kiedy dowiaduję się, że jej rodzice się rozwiedli, gdy była nastolatką, choć wcześniej uważała ich małżeństwo za idealne. Jako dwudziestolatka sporo randkowała, ale nie potrafiła związać się z nikim na stałe. – Podobali mi się niewłaściwi mężczyźni. Byłam uzależniona od gonienia króliczka. Wydawało mi się, że miłość oznacza przekonanie niezbyt chętnego chłopaka, żeby się we mnie w końcu zakochał. To nie był dobry fundament pod trwały związek. Teraz świętuję szóstą rocznicę ślubu z moim mężem Scottem. A pomyśleć, że kiedyś zignorowałam go na Tinderze, bo nie był w moim typie… Dopiero przy nim zrozumiałam, że obie osoby muszą zdecydować się być razem. Nie można kogoś wmanewrować w związek – mówi mi.
„Dobre związki nie tworzą się same. Trzeba je zbudować. Trwały związek jest owocem decyzji” – czytam w jej książce, która powstała z połączenia wyników badań naukowych i zdroworozsądkowych rad. – Godzę psychologię behawioralną z praktyką coacha randkowego i własnymi doświadczeniami miłosnymi. Wysłuchałam też niezliczonych historii moich przyjaciół – mówi Ury.
Napisała „Plan na miłość, czyli jak stworzyć fajny związek”, żeby pomóc ludziom zdrowo randkować, wiązać się i rozstać. – Zgodnie z moją tezą, randkowanie jeszcze nigdy nie było tak trudne. Nasi rodzice i dziadkowie albo w ogóle nie uważali miłości za priorytet, albo pula potencjalnych partnerów zawężała się do ich bezpośredniego sąsiedztwa. Teraz mamy pozór nieograniczonych możliwości. To powoduje FOMO I FOMTWD, czyli lęk przed podjęciem niewłaściwej decyzji – twierdzi Ury. Na ten stan rozedrgania nie pomagają aplikacje randkowe. – Dzięki pracy w aplikacji Hinge mogę obserwować zachodzące zmiany w miłości na większą skalę. Nie jestem zdania, że wydarzyła się rewolucja. Swatka stała się wirtualna, to jasne. Zmienił się też sposób, w jaki poznajemy partnera. Ale potem nad związkiem i tak trzeba pracować – mówi coachka.
W książce zaczyna od wyliczenia błędów, jakie najczęściej popełniamy. Przy pierwszym spotkaniu zwracamy uwagę na nieodpowiednie cechy, przykładając zbyt dużą wagę do wyglądu, mylimy chemię z miłością, kalkujemy, czy ktoś jest wystarczająco bogaty, wykształcony, cool. Nie doceniamy emocjonalnej stabilności, lojalności, tego, czy przy tej osobie czujemy się lepszą wersją siebie.
Ury wyróżnia trzy typy randkowiczów – niepoprawnych romantyków, którzy uważają, że ideał istnieje, a nikt inny nie będzie dość dobry, maksymalistów, którzy nie potrafią się z nikim związać, bo wierzą, że za rogiem czeka ktoś lepszy, i odwlekaczy, którzy nie czują się gotowi na poważną relację. Wszyscy potrzebują pomocy. – Trzeba ustalić plan działania – mówi Ury, prezentując zadaniowe podejście do miłości. – Ludzie zarzucają mi, że w mojej wizji miłości brakuje romantyzmu. Ależ nie! Miłość romantyczna to XVIII-wieczny wymysł. Wcześniej oddzielano relacje tworzące rodzinę od szalonych uniesień. Dzisiaj chcemy mieć wszystko naraz – dodaje Ury. Jak więc odnaleźć się w morzu możliwości?
Po pierwsze, nie spotykaj się z kilkoma osobami naraz – radzi Ury. Po drugie, szybko umawiaj się na spotkanie na żywo. Po trzecie, nie traktuj randek jak rozmów kwalifikacyjnych. – Ludzie skupiają się na osiągnięciach, tym, co mierzalne, popisują się. To droga donikąd – mówi Ury. Kto naprawdę chce znaleźć wartościowego partnera, powinien nauczyć się typować tych na całe życie, z którymi można przetrwać nawet najtrudniejsze chwile, a nie „kompanów na studniówkę”, z którymi można przetańczyć całą noc w blasku księżyca, ale niczego trwałego zbudować się nie da. Dla Logan takim „kompanem na studniówkę” był niejaki Brian o wyglądzie Keanu Reevesa. Przeżywała z nim magiczne chwile na festiwalu Burning Man, ale potem nie odbierał jej telefonów.
„Pieprzyć iskrę!” – pisze więc Logan. Wiele szczęśliwych par, z którymi pracowała, wspomina fatalne pierwsze spotkania. „Z iskry niekoniecznie narodzi się równy płomień, a mały płomyk może rozpalić kominek”, twierdzi. Coachka radzi więc dać każdemu drugą szansę. – Idź na drugą randkę, szukaj w potencjalnym partnerze dobrych stron, nie stosuj ghostingu – mówi.
Potem przychodzi czas przejścia z randkowania do związku. Na ten temat Ury też ma sprecyzowane poglądy – niczego nie wolno pozostawić przypadkowi. Potrzebna jest poważna rozmowa o tym, jaką formę ma przyjąć związek, czego wzajemnie od siebie oczekujemy i jaki mamy plan na przyszłość. – Taką rozmowę o przeszłości, teraźniejszości i przyszłości warto ponawiać co jakiś czas, żeby sprawdzić, czy wciąż jesteśmy kompatybilni – mówi Ury.
Jeśli nie, przychodzi czas na zerwanie. – Z tym moi klienci mają największy kłopot – mówi coachka, wyróżniając spławiaczy, którzy odchodzą po pierwszej kłótni, i cumowaczy, którzy panicznie boją się końca. A kiedy powiedzieć „stop”? – Trzeba odróżnić normalny dołek, który się w związku często zdarza, od chwili, gdy czujemy, że wyzwalamy w sobie nawzajem tylko te najgorsze zachowania – twierdzi Ury. Jej zdaniem, trzeba rozstać się możliwie szybko, by nie zranić partnera zbyt mocno. I za żadne skarby nie próbować się przyjaźnić. – Podtrzymywanie na siłę kontaktu to przejaw egoizmu. Rozstanie należy uznać za sukces, krok w dobrą stronę, do kolejnego, lepszego związku – dodaje, potwierdzając raz jeszcze, że pragmatyzm może gwarantować zdrowe relacje.
„Plan na miłość, czyli jak stworzyć fajny związek” ukaże się nakładem wydawnictwa Znak 14 kwietnia 2021 roku.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.