Zaczyna się jak w bajce. Albo jak w filmie. Tym ulubionym, który zawsze nas wzrusza. Jest dzika namiętność, są prezenty, komplementy, niespodzianki i wielkie plany na przyszłość. Najlepiej wszystko naraz i od razu. Grom z jasnego nieba. Miłość od pierwszego wejrzenia. Dwie odnalezione połówki pomarańczy. Brzmi zbyt pięknie? Możliwe, ale stan zakochania to nie jest moment, kiedy myśli się w sposób racjonalny. Tym bardziej że zanim zdążymy przyjrzeć się wszystkiemu dokładnie, nagle może się okazać, że jesteśmy w pułapce – bombardowani z każdej strony przejawami miłości.
Zaczynamy się dusić, jednak każda próba odmowy przyjmowania miłości spotyka się z silną reakcją tego, kto nam ją daje. I znów lawinowo pojawiają się manipulacje, kontrola, wywoływanie wyrzutów sumienia. Bez przerwy. Ciągłe bombardowanie, nieustanne okazywanie uczuć – wszelkiego rodzaju.
– Love bombing, czyli właśnie bombardowanie miłością, to rodzaj przemocy psychicznej – manipulacji. Osoby zgłaszające się do nas po pomoc opowiadają, że zazwyczaj pojawia się na początku relacji romantycznej – tłumaczy Basia Baran, psycholożka i seksuolożka, ekspertka Fundacji SEXED.PL. – Łatwo pomylić to z wielkim uczuciem, bo pozornie wygląda jak zakochanie. Trzeba przyjrzeć się z bliska, żeby zobaczyć, że to tylko pozory. W konsensualnym uczuciu obie strony są sobie równe, szanują siebie nawzajem, są sobą zainteresowane. W love bombingu układ jest inny. Jedna osoba tylko daje, a rolą drugiej jest wyłącznie przyjmowanie. Druga strona sprowadzona jest do roli „lalki do kochania”, która może jedynie spełniać taką właśnie rolę w scenariuszu napisanym przez tę pierwszą osobę. Dla tego, kto przyjmuje, nie ma przestrzeni na autentyczne bycie sobą – dodaje. Świadomość tego, że nie stanowimy już o sobie, często jest momentem przebudzenia w takim związku. Zwykle dzieje się to wtedy, kiedy nasza próba odwołania spotkania czy chęci spędzania czasu z innymi ludźmi spotyka się z ostrym sprzeciwem. Reakcja drugiej strony na naszą niezależność to dobry test dla związku. W relacji równościowej panuje poszanowanie granic. Kiedy mamy do czynienia z love bombingiem, granice nie są respektowane, bo osoba bombardująca daje sobie prawo do posiadania swojego obiektu na własność. Próba zmiany układu przez osobę pozornie obdarowywaną często wiąże się najpierw z wywoływaniem w sobie poczucia winy za bycie niewdzięcznym za gorliwe uczucie, a potem z kolejnymi manipulacjami, wzmożoną kontrolą. Czyli przemoc może się nasilić i jeszcze mocniej wciągnąć w pułapkę. Dlatego też tak trudno tę relację zmienić lub opuścić.
Ofiary love bombingu czują, że przestają być sobą, a stają się częścią czyjegoś planu
Kolejną przeszkodą jest fakt, że miłość wywołuje w nas pozytywne skojarzenia. Pragniemy jej, poszukujemy i często trudno nam uwierzyć, że zostaliśmy oszukani. Media, kino karmią nas obrazem pięknych romantycznych relacji. Kiedy nasze życie zamienia się w bajkę, nie jest łatwo spojrzeć prawdzie w oczy i świadomie z tej bajki zrezygnować. Tym bardziej że wszystko, co dostajemy od drugiej strony, powszechnie uznawane jest za miłe. W końcu kto z nas nie lubi być komplementowany czy obdarowywany prezentami? Ale problemem nie jest tu jakość, tylko ilość. Wiele osób, które dały radę wyjść z przemocowej relacji, pełnej love bombingu, opowiada o uczuciu duszenia się i zatracania siebie. Miały wrażenie, jakby powoli znikały w tym związku, nie były już sobą, a jedynie częścią czyjegoś planu. Sprawy nie ułatwia fakt, że bombardujący partner lub partnerka często odseparowuje taką osobę od rodziny i przyjaciół. Czyli ogranicza kontakt z innymi bliskimi, którzy ich znają i mogliby zasygnalizować, że dzieje się coś niepokojącego, i pomóc.
Czy relację, która zaczyna się bombardowaniem, można naprawić? Basia nie może wypowiedzieć się jednoznacznie. – Zależy, jak dana osoba zareaguje na sprzeciw, słowo „nie”, na informację o potrzebach drugiej strony. W bezpiecznym związku, gdy ktoś zrobi coś nieprzyjemnego, druga osoba czuje, że może to skomentować i jej uczucia będą szanowane. Ale my rozmawiamy o relacji przemocowej. Osoba, która używa przemocy, może naprawić własne zachowania, najlepiej pracując nad nimi terapeutycznie. Naprawianie nie jest odpowiedzialnością osoby bombardowanej, jest to niemożliwe i wręcz niebezpieczne – opowiada Basia, która w swojej praktyce poznała wiele osób, które doświadczyły z swoim życiu tego rodzaju przemocy psychicznej. Pocieszający jest na pewno fakt, że wiele osób po doświadczeniu love bombingu szybciej wychwytuje niepokojące sygnały, wchodząc w kolejne związki. – Warto też powiedzieć, że przemoc naprawdę nie wybiera. Może spotkać każdego z nas. Dlatego zawsze warto być wrażliwym na własne potrzeby i reagować, gdy ktoś narusza nasze granice – tłumaczy Basia i dodaje, że ta wrażliwość nie powinna się ograniczać tylko do naszego związku, powinna też dotyczyć osób najbliższych. – Często to przyjaciele są tymi osobami, które pierwsze zauważają, że dzieje się coś niepokojącego. Łatwiej im wychwycić, że ktoś nagle się zmienił, unika z nimi kontaktu, nie może autentycznie być sobą w nowym związku. Kiedy widzimy takie zachowania, warto to powiedzieć. Oczywiście z pozycji osoby życzliwej. Nie straszyć, nie oskarżać, ale dowiedzieć się, jak się ktoś czuje, zapytać, czy potrzebuje wsparcia, powiedzieć, jak my to widzimy – mówi Basia.
Często bombardujący miłością przedstawiają siebie jako idealnych partnerów
Podobnie jak w wypadku osób doświadczających przemocy, nie da się jednoznacznie powiedzieć, jaki typ ludzi z korzysta z technik love bombingu. Powody, dla których ktoś je stosuje, mogą być różne. Może nikt nigdy nie nauczył go zdrowej relacji? A może po prostu jest tak przywiązany do idei związku, że nie umie żyć w pojedynkę? Często zdarza się, że ktoś, kto bombarduje miłością, lubi przedstawiać samego siebie jako idealnego partnera – gotowego do poświęceń, dużo dającego od siebie, zaangażowanego. Kiedy słyszymy takie deklaracje, warto zawsze spojrzeć na nie z drugiej strony. Czy nie jest tak, że dający w związku karmi tylko swoje ego i nie zwraca uwagi na resztę? Oczywiście miłość romantyczna istnieje. Dobrzy partnerzy również, ale warto być czujnym. Przemoc też istnieje.
Przemoc ma wiele twarzy. Nie zawsze łatwo ją zauważyć, a jeszcze trudniej nazwać. Aby jej przeciwdziałać, fundacja SEXED.PL i „Vogue Polska” uruchomiły Antyprzemocową Linię Pomocy SEXED.PL. Pod numerem 720 720 020 pomocy mogą szukać osoby doświadczające, obserwujące i używające przemocy. Wraz ze startem infolinii fundacja ruszyła z kampanią społeczną, która ma uświadamiać, czym jest przemoc i jak się objawia. Dopełnieniem kampanii jest cykl artykułów na Vogue.pl poświęcony różnym doświadczeniom przemocy. Jeżeli jesteś,byłeś/byłaś sprawcą, świadkiem lub osobą uwikłaną w przemoc, przemocy i chcesz podzielić się swoją historią, wypełnij krótki formularz. Zapewniamy anonimowość.
Wszystkie artykuły z cyklu znajdziesz pod linkiem.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.