– To miejsce tortur – skomentowała moja znajoma, gdy na Instagramie relacjonowałam przebieg pokazu Łukasza Jemioła, który zorganizowano w Czytelni Głównej Biblioteki SGH. Pora puścić jednak studenckie czasy w niepamięć, a na wzniesiony na początku XX wieku budynek spojrzeć jako na nietypowe tło dla utrzymanej w stylu vintage kolekcji.
Łukasz Jemioł po raz kolejny zrezygnował z wieczornego pokazu na rzecz wydarzenia zorganizowanego w środku dnia. Zaskakuje to nadal osoby przyzwyczajone do tego, że w prezentacji najnowszych propozycji projektanta równie ważna, co moda, jest obecność gwiazd. Wszak Jemioł jako jeden z niewielu zawsze spełnia ich oczekiwania. Jednak zachowanie formuły tradycyjnej prezentacji (wybieg, choreografia, muzyka), przy jednoczesnej zmianie czasu i miejsca, jest zabiegiem, który kosmopolitom daje namiastkę uczestnictwa w światowej modzie, a specjalistów przekonuje, że są w rodzimej branży talenty gotowe wyjść ze swojej strefy komfortu.
Zachowany niemalże w całości wystrój Czytelni Głównej Biblioteki SGH był idealnym tłem dla utrzymanej w stylu vintage kolekcji. W sezonie jesień-zima 2019-2020 Jemioł czerpie inspiracje z mody przełomu lat 60. i 70., ultrakobiecą estetykę miesza z hipisowskim luzem, a elegancję zestawia z nonszalanckim boho. To jednak nie koniec kontrastów. Projektantowi udało się bowiem zachować równowagę między odkrywającymi ciało fasonami, a znacznie prostszymi stylizacjami. Wszystko to sprawia to, że najnowsza kolekcja Jemioła może skutecznie poszerzyć grono klientek marki. Nawiązuje zresztą do tego jej nazwa, „Wiek to tylko liczba”. Na dowód tego, po wybiegu ramię w ramię z młodziutkimi modelkami przechadzały się dojrzałe przyjaciółki projektanta: Lidia Popiel, Urszula Dudziak i Dagmara Radzikowska.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.