Wymarzone zwieńczenie wakacji? Przelot prywatnym odrzutowcem do Monte Carlo na pokaz najbardziej ekskluzywnych jachtów. Na zaproszenie firmy NetJets ostatnie dni września spędziliśmy na południu Francji.
Podróż pierwszą klasą lub klasą biznes wydaje się synonimem luksusu. Udogodnienia oferowane przez linie komercyjne blakną jednak w porównaniu z luksusem podróży prywatnym odrzutowcem. Dzięki uprzejmości firmy NetJets leciałam takim na trasie Warszawa–Nicea.
Luksus w przestworzach
Godzina 12.15. Podjeżdża po mnie czarny samochód, którym udaję się do terminalu General Aviation. Stąd z Okęcia odlatują prywatne odrzutowce. Przez chwilę zastanawiam się, czy jestem we właściwym miejscu, bo w środku nie ma żywej duszy. Po chwili pojawia się jednak obsługa z pytaniem, dokąd lecę. Przejście przez kontrolę bezpieczeństwa odbywa się błyskawicznie. Wystarczy więc pojawić się na lotnisku 20 minut przed planowaną podróżą.
Z resztą dziennikarzy podjeżdżam samochodem prosto pod schody do samolotu. Nikt nie sprawdza wagi ani wymiarów bagażu, który przez cały lot dostępny jest w luku z tyłu samolotu. W tym wypadku jest to Bombardier Challenger 350 z floty firmy NetJets, który zabiera na pokład do dziewięciu pasażerów. Na pokładzie pani kapitan przedstawia zasady bezpieczeństwa i życzy wszystkim udanego lotu. Kokpit pilotów jest zresztą otwarty, więc można przyjrzeć się z bliska, jak naprawdę wygląda ich praca. – Naszymi samolotami zawsze lata dwóch pilotów – mówi Vadim Horiszny, Senior Vice-president NetJets w Europie, który podróżuje z nami do Monako. – Rekrutujemy załogę za pośrednictwem ogłoszeń, ale ludzie też sami się do nas zgłaszają. Mamy również program polecający dla naszych pracowników, który świetnie działa.
Z załogi dodatkowo leci z nami stewardesa, która rozdaje gościom gorące ręczniki, a także częstuje lampką szampana i wręcza menu. Do wyboru mamy kilka zestawów obiadowych, m.in. tatar z łososia czy sałatkę Cezar. Wszystko oczywiście ze świeżych produktów. Na pokładzie znajdują się trzy pary skórzanych foteli zwróconych do sobie, a także kanapa. Co ciekawe, fotele oprócz regulowanego zagłówka i podnóżka można odpowiednio obracać, tak aby nie przeszkadzać osobie podróżującej naprzeciwko. Na pokładzie czekają na nas ponadto iPad oraz nauszne słuchawki, które z łatwością podłączymy do swojego komputera.
NetJets stawia na wysoką jakość usług i dostępność. To właśnie te cechy oprócz bezpieczeństwa sprawiają, że klienci wybierają ich samoloty. – Zamówienie lotu z miejsc takich jak Kraków, Łódź, Kijów, Toronto czy Nowy Jork wymaga zaledwie 10-godzinnego wyprzedzenia – mówi Vadim Horiszny. – W ciągu roku mamy tylko 10 dni tzw. szczytów sezonu, jak np. Monaco Grand Prix, które wymagają 48-godzinnego powiadomienia. Firma dostrzega duży potencjał polskiego rynku, ale najwięcej lata się z Francji, Wielkiej Brytanii, ze Szwajcarii, z Niemiec i ze Szwecji.
Lazurowe Wybrzeże warte miliardy
Po przylocie na lotnisko w Nicei nasza kapitan z uśmiechem żegna wszystkich pasażerów, a ja dziękuję przy wyjściu stewardesie, która zadbała o to, żebym dostała pokaźny kawałek sernika. W terminalu czekamy na dalszą podróż. Tym razem nie odrzutowcem, ale helikopterem. Sześć minut później jesteśmy już w Monte Carlo. Następnego dnia mamy podziwiać najbardziej luksusowe jachty świata.
Tu można spotkać potencjalnych klientów. – Na eventy zapraszamy naszych obecnych klientów. Często są to wydarzenia sportowe, na które przyjeżdżają z nami nasiambasadorzy – Roger Federer czy Henrik Stenson – opowiada Vadim Hiriszny. – Organizujemy także prywatne koncerty z takimi gwiazdami, jak U2, Madonna, Lionel Richie czy Lenny Kravitz. Jak więc dotrzeć do osób, które mają miliony na koncie? - Kontaktujemy się z potencjalnymi klientami bezpośrednio, prosimy także o pomoc w dotarciu do nich obecnych klientów. Miejsce takie jak Monaco Yacht Show wydaje się więc kopalnią potencjalnych kontaktów.
Do portu Herkulesa w samym centrum Monte Carlo w tym roku zawitało ponad 600 wystawców oraz 125 superjachtów, których łączna wartość przekracza 4 mld dolarów. Średnia cena jachtu wynosi niecałe 38 mln dolarów. Najdłuższy z prezentowanych modeli miał aż 111 metrów długości i to właśnie model TIS został w tym roku wyróżniony podczas 6. edycji MYS Superyacht Awards nagrodą za niezwykłe wnętrze. Wystrój w pałacowym stylu stworzony przez firmę Winch Design inspiracje czerpał z rezydencji oraz hoteli na całym świecie.
Zupełnie inne wnętrze potencjalnym właścicielom oferuje jacht Solo, który miałam okazję zwiedzić. Minimalistyczny wystrój nawiązuje do aktualnych trendów. Co ma do zaoferowania jacht o długości 72 metry? Sześć kabin, w których pomieści się 12 osób, siłownię, saunę, jacuzzi, bar, przytulny salon, a także garaż, w którym spokojnie znajdzie się miejsce dla dwóch motorówek. Na uwagę zasługuje pokład słoneczny, który wydaje się idealnym miejscem do podziwiania zachodów i wschodów słońca.
Dynasty to z kolei model z nieco większym stażem, którego wnętrze utrzymane jest w ciemnych barwach przełamywanych jasnymi elementami. Elegancja w starszym wydaniu, która na 44 metrach w gustownych sypialniach pomieści 11 gości. Upalne dni podczas podróży na Sardynię czy Wyspy Kanaryjskie możemy spędzić na górnym pokładzie w jacuzzi lub w salonie przy akompaniamencie fortepianu.
Na szczególną uwagę zasługuje także Excellence, jacht, któremu jury przyznało w tym roku aż dwie nagrody – za zewnętrzny design, a także nagrodę główną dla najlepszego nowego superjachtu. Wyjątkowy design, często porównywany ze statkiem kosmicznym, przyciąga uwagę szklanymi panelami. Według twórców zwiastuje nową erę superjachtów.
Pobyt w drugim najmniejszym kraju świata kończę kolacją w Hotelu Métropole. Tutaj także czeka mnie niespodzianka. Zarówno basen, jak i wystrój restauracji w 2013 roku odświeżył sam Karl Lagerfeld. W sumie mogłam się tego spodziewać. Luksus w Monako pisany jest przez duże „L”.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.