Na początku był kontekst – modernistyczna kamienica Stanisława Rotberga na warszawskim Powiślu, z wysokimi pomieszczeniami, widokiem na park. – Nadrzędną inspirację stanowiły dla nas pilzneńskie projekty Adolfa Loosa – mówi Karolina Kotlicka z Colombe Studio, przywołując wnętrza z przełomu lat 20. i 30. XX wieku, wyłożone drewnem, z miękkimi dywanami, mocnymi bryłami foteli. Duch austriackiego architekta rzeczywiście jest obecny w tej współczesnej realizacji.
To miało być wnętrze dla pary, do wprowadzenia się, gdy dzieci wyfruną z gniazda. – Dla pary estetów, podkreślmy. Dla osób, które doskonale wiedzą, czego chcą, potrafią docenić dobry design. Współpraca z nimi była przyjemnością – mówi Marta Chrapka współautoka projektu. Dodaje, że 60-metrową przestrzeń mieszkania przy ulicy Wilanowskiej w Warszawie projektantki zdecydowały się podzielić na dwie główne strefy: salon z kuchnią i sypialnię, która, za pomocą dwuskrzydłowych przeszklonych drzwi, otwiera się na część dzienną.
Spójność wnętrzu miało nadać drewno – dębowa, olejowana podłoga w klasyczną jodełkę i egzotyczne drewno boazerii oraz zabudowy w kuchni, a także w sypialni, ulokowanych dokładnie po przeciwległych stronach mieszkania. – Wybraliśmy drewno tekowe z powodu praktycznego, bo wykazuje wysoką odporność na działanie szkodliwych substancji, nie nasiąka wodą, można je zatem zastosować w każdym pomieszczeniu. Drugim argumentem okazała się estetyka – ciepłe wybarwienie drewna podkreśla modernistyczny charakter – tłumaczy projektantka Kotlicka, dodając, że mosiężne i miedziane detale wpłynęły na vintage’owy charakter wnętrza, podobnie jak punktowo zastosowany kolor – ultramaryna i koral.
Drewno: Hołd dla tradycji, próba dla rzemiosła
Sukces tego projektu leżał w rękach rzemieślnika. Z jednej strony liczyła się precyzja wykonania i solidność mebli, które będą używane na co dzień. Z drugiej, chodziło o dbałość o detale, nieoczywiste rozwiązania. – Na przykład fornir na cokole kuchni – bardzo zależało nam, żeby kierunek usłojenia był pionowy, tak jak na drzwiach szafek – mówi Kotlicka. – Dziś nikt tak nie robi, to energochłonne, ale nam bardzo zależało, ze względu na modernistyczne tradycje. I stolarz doskonale to rozumiał – dodaje.
Estetyką międzywojnia zainspirowane są też zaokrąglone narożniki. Kuchenny charakter przełamują półki na książki i plakat z wystawy Rudolpha Tegnera, a cały sprzęt – lodówka, zmywarka, pralka, a nawet okap, zostały ukryte w meblu zlewającym się ze ścianą w jedną drewnianą powierzchnię.
W sypialni jest podobnie – z rysunkiem drewna szaf zostały zestawione: grafika Henryka Płóciennika, lampki do czytania Flowerpot i wezgłowie łóżka obite drobną kratką – tkaniną Etro.
Eklektyzm wnętrza: Dynamiczna równowaga
Przestrzeń pomiędzy sypialnią i aneksem kuchennym pozostaje otwarta, pozwala wybrzmieć wyrazistym obiektom, takim jak geometryczny dywan &Tradition czy czeski stolik kawowy z lat 40. XX w. Dyskretna biała lampa z tkaniny marki Oi Soi Oi nie przeciąża wnętrza, a całą kompozycję równoważą swoim chłodem duży stół z czarnym blatem i komplet krzeseł vintage z chromowymi elementami.
Marta Chrapka zaznacza, że w tworzeniu estetyki wnętrza ogromną rolę odegrała farba Emente, którą zostały pomalowane ściany. – To farba konserwatorska przeznaczona do zabytkowych wnętrz. Jest szczególna, bo pozwala na osiągnięcie bardzo głębokiego matu – opowiada, zdradzając, że jej gęsta konsystencja to wyzwanie dla wykonawcy, który malując, musi nauczyć się pracy z bardzo specyficznym materiałem.
Wzorzysta łazienka: Największym grzechem jest dosłowność
Ciekawym przełamaniem żelaznej konsekwencji w planowaniu estetyki okazuje się łazienka – owszem, ma drewnianą szafkę pod umywalką i boazerię, ale drewno zderzone zostało z kamieniem i ceramiką.
Tu ciepły brąz teku miesza się z ceglaną czerwienią, kontrastuje z błękitnymi pasami i uchwytami. Szalonej, orientalizującej kompozycji porządek nadaje rama – czarno-biała bordiura posadzki. Klasyczna, elegancka, wprowadzająca główne założenie projektu – kontekst wnętrza sprzed wieku.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.