To film o płynności płciowej – mówi polska reżyserka o krótkometrażowym filmie „Nightwalk” zrealizowanym dla marki Miu Miu. W rolach głównych wystąpili Filip Rutkowski i Raffey Cassidy, znana z oczekującego na premierę obrazu Szumowskiej – „The Other Lamb”.
„Women’s Tales” to projekt marki Miu Miu, do którego zapraszane są wyjątkowe kobiety. W formie kilkuminutowych filmów opowiadają osobiste historie. Agnès Varda, Miranda July czy Chloë Sevigny to tylko niektóre z 19 artystek, które do tej pory wyreżyserowały swoje krótkie formy. Już 11 lutego podczas nowojorskiego tygodnia mody, a jesienią na festiwalu w Wenecji swój nowy film w ramach cyklu pokaże Małgorzata Szumowska.
– Miuccia Prada, bo to jej projekt, niczego nie narzuca. Wiedziałam, że w obrębie szeroko rozumianej kobiecej tematyki, mogę zrobić to, co chcę – mówi nam reżyserka, która pracę nad filmem zaczęła od paryskiego pokazu Miu Miu. – Gdy patrzyłam na modelki na wybiegu, wszystko nabrało intensywności. Uruchomiłam wyobraźnię i szybko zobaczyłam w nich Filipa Rutkowskiego, mojego kolegę, który określa się jako genderqueer person [osoba niebinarna – przy.red.]. Z łatwością wciela się w w jedną i druga płeć. Jako chłopak mógłby ubrać się w stroje z pokazu.
Choć temat tożsamości genderowej jest teraz nośny, reżyserka podkreśla, że nigdy nie podejmuje wątków, tylko dlatego, że są przedmiotem debaty publicznej. Podąża za nimi naturalnie, wyłapując je z własnego życia. – To opowieść o dziewczynie, która chce być chłopakiem i chłopaku, który chce być dziewczyną. Powstał film o płynności płciowej – dodaje.
Obok Filipa w filmie występuje też Brytyjka Raffey Cassidy - „Jedna z najzdolnieszych, jeśli nie najzdolniejsza aktorka młodego pokolenia”, jak powiedziała Szumowska w wywiadzie do lutowego wydania Vogue Polska. Cassidy zobaczymy w nowym pełnometrażowym filmie reżyserki – „The Other Lamb”. Filmową mamą Raffey w filmie dla Miu Miu będzie Maja Ostaszewska, która zagrała wcześniej m.in. w „Ciele”. Muzykę do filmu stworzyła natomiast Hani Rani.
„Nightwalk” trwa zaledwie sześć i pół minuty. – Zamknięcie w tym czasie pełnej historii tak, żeby była czytelna i wzruszająca, było chyba jedynym ograniczeniem. Ale dość twórczym. Nie martwił mnie też fakt, że większość widzów zobaczy film na komputerze w mediach społecznościowych. To jest dla mnie coś nowego – dodaje reżyserka.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.