„Jazz is Paris and Paris is jazz” śpiewał w utworze z 1994 roku Malcolm McLaren z Sex Pistols. W rytm tej piosenki przeszli dziś modele podczas finału pokazu Artisanal Maison Margiela. Dobór ścieżki dźwiękowej nie mógł być bardziej trafiony. W nowych projektach Johna Galliano świetnie odnaleźliby się bowiem przedstawiciele francuskiej bohemy artystycznej.
- Dom mody Margiela jest gotowy na nową charyzmatyczną postać. A John Galliano jest nie tylko jednym z najbardziej utalentowanych projektantów w historii, ale przede wszystkim, kreatorem, który świetnie odnajdzie się w domu mody, od zawsze stawiającym na wyzwania i innowacje – tak w 2014 roku zatrudnienie brytyjskiego projektanta tłumaczył Renzo Rosso, właściciel konglomeratu Only the Brave, w którego rękach znajduje się obecnie marka. Wybór Galliano był nieoczywisty, zaskakujący i kontrowersyjny. Nie tylko dlatego, że były dyrektor kreatywny Diora cały czas walczył z konsekwencjami swoich antysemickich wypowiedzi. Zatrudnienie tak wyrazistej i rozpoznawalnej postaci było sprzeczne z założeniami marki, u której podstaw leżały przecież tajemnica i anonimowość.
Minęło pięć lat, a Galliano nie tylko wrócił do łask branży, ale przedłużył kontrakt z domem mody. Brytyjczyk odnalazł się w Maison Margiela doskonale. Z łatwością przejął linię damską, męską, akcesoriów i pokazywaną na tygodniu haute couture kolekcję Artisanal. Pod jego kreatywnym przywództwem całkowity przychód marki podwoił się, a ona sama zaczęła być postrzegana nie tylko jako innowacyjny i inspirujący koncept, ale przede wszystkim jako brand rozumiejący potrzeby, troski i sposób myślenia młodego pokolenia. To właśnie ono jest dziś najwierniejszym klientem marek z segmentu luksusowego.
- Moje intencje są impulsywne i anarchiczne – mówi Galliano o swojej pracy dla Maison Margiela (to on był odpowiedzialny za usunięcie z nazwy marki imienia jej założyciela). Wyrafinowane konstrukcje łączy z ostrą dekonstrukcją, wyśmiewa binarność płci, interpretuje historię i bawi się tradycyjnymi formami – czy to trenczem, z którego tworzy spódnice, czy skromnym habitem zakonnicy, który pojawił się w kolekcji na wiosnę-lato 2020.
Kolekcja couture na wiosnę-lato 2020 to kolejny rozdział historii, której można by nadać tytuł „Moda według Galliano”. Kolorowym płaszczom o zdekonstruowanym fasonie i widocznych szwach towarzyszyły podziurawione sukienki, po wybiegu snuły się warstwy sztywnego tiulu, a lateksowym kurtkom towarzyszyły wstawki z nierówno wykończonego futra. Uzupełnieniem każdej sylwetki były oryginalne nakrycia głowy przygotowane przez Stephena Jonesa oraz rozmaite wariacje na temat kultowego dla marki modelu Tabi. Raz był on kozakiem o dopasowanej cholewce, raz pantoflem zapinanym na kostce, a kiedy indziej masywnym butem sportowym – wynikiem współpracy Maison Margiela z Reebokiem. Ten ostatni stanowi hybrydę palczastego modelu zaprezentowanego po raz pierwszy w 1998 roku i Instapump Fury, który w 1994 roku zadebiutował w ofercie amerykańskiej marki sportowej. Sneakersy od Margieli i Reeboka mają pojawić się w sprzedaży jeszcze w tym roku, zarówno w wersji na płaskiej podeszwie, jak i na obcasie.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.