Brawurową kolekcją wiosna-lato 2025 dla Bottegi Venety Matthieu Blazy dał popis rzemiosła, jednocześnie snując refleksję na temat przemijania.
Bottega Veneta nie podaje do publicznej wiadomości lokalizacji pokazu. Z oficjalnego kalendarza tygodnia mody w Mediolanie publikowanego na stronie Camera Nazionale della Moda Italiana obok nazwy marki pojawia się informacja: „szczegóły w zaproszeniu”. To jednak trafi w ręce nielicznych. A ci najbardziej zdeterminowani fani zarówno marki jak i współpracujących z nią gwiazd i tak trafią, gdzie trzeba. Będą śledzić oznaczone busy, które prasę i kupców domów handlowych transportują z jednego show na drugie, obserwować każdy krok członków teamu projektowego i aktywność influencerów, a także bazować na danych historycznych. Przy Via Orbia 15, tuż obok Fondazione Prada i dokładnie 650 metrów od własnej siedziby głównej, Bottega Veneta pokazywała już swoje kolekcje.
W starym, opustoszałym budynku dworca dziś mieści się otwarta przestrzeń eventowa, podzielona tylko dyskretnie przez konstrukcyjne ceglane filary. Matthieu Blazy, dyrektor kreatywny marki, po raz kolejny przed pokazem zalał ją ciepłym pomarańczowym światłem. To rozbłysło, gdy na wybieg weszła pierwsza modelka. Pierwsi goście do przestrzeni weszli natomiast na długo przed tym (nawet godzinę), zanim rozpoczął się pokaz. Tego dnia w kalendarzu zabezpieczono dłuższą przerwę z myślą o tych, którzy w odbywających się w oddalonych od centrum halach oglądali pokazy Diesla i Attico. Dzięki temu rzadkiemu w harmonogramie tygodnia mody brakowi pośpiechu, można było kontemplować uważną scenografię i wyciszyć się przed mocnymi doznaniami estetycznymi wywołanymi głównie przez udającą inne tworzywa skórę.
Matthieu Blazy w kolekcji na sezon wiosna-lato 2025 dla Bottegi Venety inspirował się przygodami z dziecinnych lat
To oczekiwanie było dalekie od nudy. Przekroczywszy próg, goście zamiast zwykłych kubików ujrzeli rzędy kolorowych skórzanych siedzisk (każde dobrane do charakteru gościa) imitujących kilkanaście gatunków zwierząt – od kury, przez wieloryba, do króliczka. Na tym ostatnim – ważnym dla kolekcji – usiadł ambasador marki Jacob Elordi. Motyw króliczych uszu pojawił się już na zaproszeniu – tradycyjnie skórzanej bransolecie z wypisanym numerem miejsca i strefą. Jego klamra z giętego złotego drucika, kształtem luźno nawiązywała do obrysu króliczej głowy. To o tyle istotne, że jedną inspiracji Blazy’ego był film „E.T.” w reżyserii Stevena Spielberga.
Kolekcję napędzała radość eksploracji. W zaproszeniu, które udawało drewnianą skrzynkę, Blazy do zdjęć z lookbooka i króliczych motywów dołożył zdjęcia z miejsc lądowania UFO i wyobrażeniowe wizerunki przybyszów z inne planety. Blazy cofa się do dziecinnych lat, kiedy najzwyklejszy dzień stanowił nie lada przygodę. W kolekcji lokuje też obiekty, które przypominają o tożsamościach, które przyjmowaliśmy w przeszłości.
Wiele modeli i modelek na wybiegu wyglądało, jakby nie przyszła z backstage’u, tylko prosto z ulicy. Pierwszy look uzupełniał słonecznik, jaki podczas tygodnia mody rozdawano przy dworcu kolejowym Milano Centrale i kilku innych miejscach. Bukiecik był misternie zawinięty w płat miękkiej skóry. Podobnie było z futerałami na skrzypce i torebkami śniadaniowymi ściskanymi przez modeli w dłoniach. Niektórzy wydawali się wymięci i poturbowani, jakby spotkały ich nie lada perypetie. Inni – w wielkich czapach – przypominali przyjazne istoty, które wyobrażaliśmy sobie w dziecięcych zabawach.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.