Media a brytyjska rodzina królewska: fascynacja czy niezdrowa obsesja?
Czy książę William zdradził żonę? Czy księżna Kate i Meghan Markle ze sobą rywalizują? Czy królowa zgodzi się na kolejny „royal divorce”? Podobnymi pytaniami żyją nie tylko brytyjskie tabloidy, ale też światowa prasa, niekoniecznie ta brukowa. Medialny spektakl trwa. I ciężko oczekiwać happy endu.
W czasach zachodniej progresywności i obalania odwiecznych tradycji rosnąca popularność brytyjskiej monarchii może wydawać się sprzeczna ze współczesnymi realiami. Jaka jest jej geneza? Zapewne duży wpływ ma na nią nieustające zainteresowanie ze strony mediów. Rodzina królewska może w pewnym stopniu zawdzięczać swój byt prasie; to ona kreuje baśń o brytyjskim dworze, a jego przedstawicielom umożliwia dzielenie się ze światem swoimi projektami charytatywnymi i społecznymi. Rodzina królewska to część brytyjskiego dziedzictwa narodowego, a jej działania są źródłem dochodu dla brytyjskiego budżetu. Czy zatem związek między mediami a rodziną królewską jest oparty na symbiozie? Niekoniecznie. Artykuły w brytyjskich tabloidach często podsycają negatywne emocje u jej odbiorców, a korzyści finansowe, które tabloidy czerpią z popularnej tematyki, są niewspółmierne z naruszeniem prywatności, które spotyka członków rodziny królewskiej na co dzień.
Przykład Meghan Markle udowadnia, że brutalność mediów przybiera w tym względzie na sile. Przed ślubem Meghan z księciem Harrym wejście amerykańskiej aktorki do rodziny królewskiej było postrzegane jako początek nowej epoki. W tym roku stosunek opinii publicznej wobec księżnej Sussex uległ drastycznej zmianie. Początkowe oczarowanie szybko przekształciło się w nacechowany seksizmem i rasizmem pokaz nienawiści. Według krytyków postępowość Meghan stwarza zagrożenie dla rodziny królewskiej. Być może krytyka Brytyjczyków wywodzi się z ich konserwatyzmu. Według raportu Ipsos Mori Global Trends Wielka Brytania to jedno z najbardziej konserwatywnych i przywiązanych do tradycji państw świata – 80 proc. ankietowanych twierdzi, że tradycyjne wartości stanowią jedną z najważniejszych cech państwa.
Listopad, 2016 rok: portal tabloidu „Mail” publikuje artykuł zatytułowany „Dziewczyna Harry’ego jest (prawie) prosto z Compton”. Publikacja zmusza księcia Harry’ego do wydania oficjalnego oświadczenia krytykującego rasistowskie podteksty publikacji. Gdy rok później Meghan przypieczętowała swój status księżnej, wielokrotnie zarzucono jej, że jej stylizacje łamią królewski protokół (tak było na przykład, kiedy założyła sukienkę bez ramiączek na zeszłoroczne urodziny królowej Elżbiety lub kiedy zdjęła buty podczas królewskiej wizyty w Australii). W rzeczywistości protokół nie dotyczy ubioru, lecz królewskiej etykiety – podstawowych zasad, które mówią, co wolno, a czego nie wolno robić członkom rodziny królewskiej. Kolejna kontrowersja dotyczyła wystawnego baby shower księżnej Sussex. Impreza warta 330 tysięcy funtów została zasponsorowana między innymi przez znane koleżanki księżnej, Amal Clooney i Serenę Williams. Pomimo że nie poszedł na to grosz z publicznych pieniędzy, być może słusznie zarzucano jej, że tak wystawna zabawa nie przystoi osobie z rodziny królewskiej.
Domniemana kłótnia między Meghan a Kate była ostatnią kroplą goryczy w medialnym starciu z rodziną królewską. Kontrast między kobietami symbolizuje wewnętrzne podziały w brytyjskim społeczeństwie – Kate jest uosobieniem klasycznej brytyjskości, a Meghan reprezentuje nowoczesne wartości. W styczniu tego roku pięć przyjaciółek księżnej oświadczyło, że fałszywe doniesienia mediów krzywdzą Meghan i mogą w przyszłości negatywnie wpłynąć na jej (wtedy nienarodzone) dziecko. Za to w lutym George Clooney porównał niezdrowe zainteresowanie Markle do medialnej nagonki na księżną Dianę, która „była ścigana w dół i poniżana w ten sam sposób”.
W rozmowie z Vogue.pl Maciej Czajkowski, były dziennikarz i producent BBC News, stwierdził, że negatywna medialna otoczka wokół Meghan nie jest nietypowa: – Media lubią budować dla kogoś piedestał, a potem powoli go burzyć. To dotyczy wszystkich członków rodziny królewskiej, z wyjątkiem królowej; na przykład księcia Karola podczas separacji z Dianą, gdy jego reputacja runęła. Dziś jednak Karol i Kamila wrócili do łask. Podobnie się stanie z księżną Sussex. Ponadto Meghan jest ofiarą sytuacji politycznej w Wielkiej Brytanii, a jej „inność” jest wykorzystywana w grze politycznej.
W ostatnim czasie obiektami zainteresowania mediów są przede wszystkim Kate i William, a nie Meghan. Przyczyną jest rzekoma zdrada księcia Williama z wieloletnią przyjaciółką księżnej Kate, Rose Hanbury. Czy warto wierzyć doniesieniom prasy? Pałac Buckingham to nie Biały Dom Trumpa, a poufne informacje nie wypływają zazwyczaj z ust jego pracowników. Zatem artykuły poświęcone kulisom życia w pałacu to raczej wróżenie z fusów, mieszanka fake newsów i spekulacji. W erze masowych informacji ciężko określić, co jest prawdą, a co kłamstwem.
Według Macieja Czajkowskiego historia o rozwodzie jest mało prawdopodobna, ponieważ jest przede wszystkim oparta na tym, że stosunki Kate i Rose się rozluźniły. William jest niezwykle odpowiedzialną osobą, wychowaną na następcę tronu, i najprawdopodobniej nie dopuściłby do takiej sytuacji. Niemniej jednak, jeżeli doniesienia o zdradzie Williama są prawdziwe, rozwód jest mało prawdopodobny. – Rodzina królewska doświadczyła dramatycznych wydarzeń w swojej [współczesnej] historii. Z czworga dzieci królowej trójka się rozwiodła, a królowa Elżbieta z pewnością nie chciałaby powtórzyć perturbacji związanych z rozwodem księcia Karola w 1995 roku – dodaje Czajkowski.
Dziś wiadomo, że medialna fascynacja przerodziła się w niezdrową obsesję. Rodzina królewska nie ma w zwyczaju komentowania doniesień prasy na swój temat. Jednakże doświadczenia z przeszłości skłoniły ją do wydania nowego protokołu zachowań w sieci; wydano ostrzeżenie o możliwości zgłoszenia obraźliwych komentarzy na policję. Pogodzenie roli współczesnych monarchów z brutalnymi medialnymi realiami to niełatwe zadanie. Choć każdy członek rodziny królewskiej doświadczył fali krytyki, permanentne podważenie ich statusu jest mało prawdopodobne. Mimo wszystko status rodziny królewskiej w brytyjskim społeczeństwie jest ugruntowany, a jej członkowie są symbolem, który łączy, a nie dzieli społeczeństwo.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.
Wczytaj więcej