Konsekwencją Megxitu ma być zakaz posługiwania się przez Harry’ego i jego żonę, Meghan tytułu „Sussex Royal”. Tą „marką” opatrzone jest jednak wciąż konto pary na Instagramie, które obserwuje już ponad 11 milionów ludzi.
Królowa Elżbieta II ma ogłosić, że Meghan i Harry nie mają już prawa posługiwać się tytułem „Sussex Royal”, jako że zrezygnowali z pełnienia oficjalnych obowiązków. Po raz pierwszy małżonkowie użyli tej „marki”, gdy oddzielili się od „Kensington Royal”, czyli księcia Williama i Kate Middleton. Założyli wtedy własne konto na Instagramie, które dziś ma 11,2 mln fanów.
Tymczasem Meghan i Harry korzystają w kanadyjskim Vancouver z dobrodziejstw zwyczajnego życia. Harry’ego widziano, jak wychodził ze sklepu spożywczego. Zachwycony swobodą, z jaką może wykonywać codzienne obowiązki, uśmiechał się od ucha do ucha.
Co nie znaczy, że książę i jego żona zupełnie zrezygnowali z pracy. Chociaż nie pełnią już oficjalnych obowiązków należących do brytyjskiej rodziny królewskiej, tworzą power couple. Są ważnymi graczami na arenie międzynarodowej. Ich nowe inicjatywy charytatywne popierają możni tego świata. Krytykuje się jednak małżonków za komercyjne projekty – podobno podjęli długofalową współpracę z bankiem inwestycyjnym Goldman Sachs, jedną z korporacji odpowiedzialnych za kryzys finansowy z lat 2008-2009.
Czy zaszkodzi im odebranie im przez Królową prawa do posługiwania się marką „Sussex Royal”? Megxit, czyli decyzja małżonków o rezygnacji z obowiązków i przeprowadzce do Kanady, jest żywo komentowana od wielu tygodni. Hasła „Meghan Markle” zaczęto nawet używać jako czasownika. „To Meghan Markle” oznacza wycofanie się z sytuacji, która potencjalnie może prowadzić do problemów psychicznych. To zdrowy wybór, którego celem jest odseparowanie się od toksycznego środowiska. Meghan może być dumna, że stała się nie tylko twarzą, ale i sloganem niezależności.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.