Bloger Michał Korkosz, znany jako „Rozkoszny”, wydaje właśnie drugą książkę „Nowe Rozkoszne. Polskie przepisy, które ekscytują”. W jego kuchni nie liczy się kalorii, a gotowanie ma być wstępem do wspólnego posiłku z rodziną czy przyjaciółmi.
– Jednym z pierwszych przepisów, który powstał do książki i jednocześnie idealnie ją definiuje, są kopytka przenoszące w inny wymiar serwowane w sosie ze zredukowanego bulionu grzybowego doprawionego pastą miso i sosem sojowym. Otula je szpinak, a na wierzchu chrupie spolszczone furikake, posypka z maku, sezamu i nori. Może brzmi kosmicznie, ale to naprawdę proste danie, jego przygotowanie zabiera 30 minut. Jest lżejsze, szybsze w przyrządzeniu, zdrowsze, z pełnią polskiego smaku, ale rozumianego na nowo, globalnie – tłumaczy Michał Korkosz.
W nowej książce Rozkosznego znalazło się ponad 100 przepisów
W książce „Nowe Rozkoszne. Polskie przepisy, które ekscytują”znalazło się ponad 100 nowych przepisów. Wiele z nich, podobnie jak wspomniane kopytka, to autorskie wariacje na temat powszechnie znanych dań, które można powtórzyć w domu bez konieczności zaopatrywania się w trudno dostępne składniki. Punktem wyjścia do wielu z nich były lokalne produkty upatrzone na bazarze w Hali Mirowskiej, gdzie Michał stale bywa. – Spaceruję między straganami, obserwując i próbując sezonowych smakołyków, które potrafią zainspirować nowy przepis – mówi. Zdarza się, że pomysł nachodzi go we śnie. Tak było z recepturą na bawole serce z malinami, wędzonym twarogiem i chrupiącym chili – notabene mojego faworyta z książki. – Nie pamiętam szczegółów samego snu, ale wiem, że połączyłem w nim soczyste pomidory z dymnym twarogiem i słodkimi malinami. Obudziłem się zafascynowany tą mieszanką smaków i faktur. Postanowiłem spróbować – wyjaśnia.
Proces twórczy Rozkosznego ma w sobie coś romantycznego
Jego proces twórczy ma w sobie coś magicznego, czy jak mówi sam – romantycznego. Równoważy go nabyta przez lata logika kulinarna, która szybko weryfikuje pomysły. – Zwykle od razu wiem, czy dane zestawienie smaków ma sens, czy go nie ma. Jeśli pracuję nad istniejącym przepisem, zastanawiam się, czy mogę tu dodać coś od siebie – tłumaczy. Taki los spotkał przepis na gryczane bliny z czerwoną fasolą, smażonym awokado i pomidorowo-brzoskwiniową salsą oraz blisko 40 innych receptur, które ostatecznie nie weszły do nowej książki. – Same bliny wyszły smaczne, ale nakład pracy nijak miał się do finalnego efektu. Uważam, że jeśli przepis jest czasochłonny, to jego smak musi wynagradzać nasz wysiłek. Dopiero po takiej rewizji Michał zasiada z kartką papieru lub laptopem, rozpisuje inspiracje, myśli i smaki, a następnie zabiera się do komponowania.
Michał Korkosz: Dopiero gdy mam pewność, że przepis jest gotowy, mogę podzielić się nim z innymi
Ostatnim etapem powstawania przepisu są wielokrotne testy, przy których Michał polega wyłącznie na swojej intuicji oraz opinii profesjonalnych cross-testerów, którzy przygotowywali dania według ostatecznych przepisów do książki: – To bardzo intymny proces. Dopiero gdy mam pewność, że przepis jest gotowy, mogę podzielić się nim z innymi – opowiada, przyznając też, że to najtrudniejsza i najbardziej samotna część jego pracy. – Próbowanie raz za razem tego samego dania w poszukiwaniu idealnych proporcji potrafi odebrać radość z jedzenia, a przecież to o nią się wszystko rozbija.
Cały tekst przeczytasz w listopadowym wydaniu „Vogue Polska” poświęconym przyjemności. Wydanie można zamówić z bezpieczną dostawą do domu
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.