Na Instagramie szwedzka supermodelka opisała przyjście na świat córki Tuulikki Joan: „to najgorszy ból i strach, jakich kiedykolwiek doświadczyłam”.
„Kilka miesięcy przed zajściem w ciążę ktoś powiedział mi i Tomowi [partnerowi Elsy] o filmie dokumentalnym „The Business of Being Born”. Otworzył mi oczy” – rozpoczęła Elsa Hosk „An Essay of Birth”. Modelka opisała przebieg ciąży, przygotowania do porodu, a także pierwsze chwile z córką, podkreślając, że jest pełna podziwu dla wszystkich mam.
Hosk na kilka tygodni przed porodem przeprowadziła się z zatłoczonego Nowego Jorku do słonecznego domu w Los Angeles. Tam zdecydowała się na poród w wodzie – naturalny, bez znieczulenia, z doulą u boku. Poród rozpoczął się na kilka dni przez wyznaczonym terminem i trwał ponad 12 godzin. Elsa dokładnie opisała każde działanie, które podejmowała z Tomem oraz doulą, a także ból, który jej towarzyszył. „Usiadłam pod prysznicem, żeby odpocząć i zebrać siły, a kiedy nadszedł skurcz, musiałam stanąć na nogach i przytrzymać się czegoś, by przez to przejść. Oddychałam i starałam się zachować spokój (…). Zaczynałam wątpić, czy dam radę. Narodziny to konfrontacja z samym sobą, swoimi lękami i wątpliwościami. To przejście na drugą stronę. To najgorszy ból i strach, jakich kiedykolwiek doświadczyłam. Czułam się jak zwierzę. Zrezygnowałam ze wszelkich zmysłów (…) Porzuciłam swoje ego, swoją dumę. Przedostawałam się dalej, zbliżając się do mojego dziecka” – pisała.
„Kiedy córka się urodziła, nie chciałam jej puścić. Położna przeprowadziła badania, a następnie szybko mi ją oddała (…) Potem wszyscy odeszli. Byliśmy tylko my: ja, Tom i Tuuli. Od tamtej pory minęło kilka dni i czasami patrzę na nią i płaczę, kiedy myślę o tym, przez co razem przeszłyśmy” – dodawała supermodelka.
Pod koniec eseju Elsa wyraziła wdzięczność, szacunek i podziw dla wszystkich kobiet. Dodała, że każda historia, niezależnie od tego, czy łatwa, czy trudna, jest równie ważna, a wszystkie mamy są prawdziwymi bohaterkami.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.