Uwielbiam się stroić i czuć się wyjątkowo – wyznała Molly Goddard w wywiadzie dla Vogue.pl. Laureatka tegorocznej nagrody Vogue/BFC Fashion Fund dzięki zdobytym funduszom poczuła, że może pozwolić sobie na eksperymenty. Nie traci jednak przekonania, że ubrania mają przede wszystkim dawać radość.
Molly Goddard przyzwyczaiła już branżę mody do tego, że na jej pokazach modelki śmieją się, piją alkohol i po prostu dobrze się bawią. Słowo „nuda” w słowniku projektantki nie istnieje. Trudno uwierzyć, że 29-letnia Brytyjka o mały włos nie zrezygnowałaby z tworzenia ubrań.
Po nieudanej próbie zdobycia tytułu magistra na Central Saint Martins chłopak Molly zachęcił ją do tego, żeby spróbowała swoich sił po raz ostatni. I stworzyła ubrania, które sama uwielbia. Molly zorganizowała więc podczas londyńskiego tygodnia mody przyjęcie, na którym ubrała swoje przyjaciółki w tiulowe kreacje swojego autorstwa. Reszta potoczyła się już lawinowo. Pierwsze zamówienia Goddard odszywała, pracując nieustannie przez kilka miesięcy od ósmej rano do północy.
Jej projekty nie tracą nic ze swojej radości, a także objętości, ale tak jak w przypadku kolekcji na sezon jesień-zima 2018-2019, propozycje na wiosnę-lato 2019 roku zostały nieco stonowane. Dorosły. Kobieta w wizji Molly w dalszym ciągu ubiera się po to, żeby poczuć się wyjątkowo. Nabrała natomiast rumieńców na policzkach. Nie do końca wiadomo, czy to kwestia letniego słońca czy alkoholu, ale zbytnio jej to nie interesuje. Pasują idealnie zarówno do niej, i jak i do perfekcyjnie skonstruowanych falban, które towarzyszą prawie każdej sylwetce.
Tworząc kolekcję, Molly myślała o francuskich, hiszpańskich i włoskich babciach, które widzi się na targach w pikowanych podomkach, perfekcyjnych fryzurach i wypolerowanych butach: – Lubię, gdy nie wiadomo, czy ktoś jest bogaty lub biedny – zdradziła tydzień przed pokazem w rozmowie z brytyjskim „Vogue’iem”. – Nawet jeśli starsza pani ma na sobie podomkę, została ona uprasowana i przygotowana do założenia dzień wcześniej. Uwielbiam, gdy czyjaś stylizacja jest dopracowana, ale w sposób, który nie zwraca na siebie uwagi.
Podobne artykułyTiulowa rewolucja Molly GoddardKatarzyna Pietrewicz
Jeżeli mamy na sobie projekty Goddard, szansa na to, że nie będziemy zwracać na siebie uwagi, jest bliska zeru. Brytyjka jest mistrzynią manipulacji materiałem, dzięki czemu nawet nieskończone metry i warstwy falban, które wychodzą spod jej rąk, nabierają niebywałej lekkości i dynamiki. A w sezonie wiosna-lato 2019 prezentują się w wersji dla dorosłych: – Chciałam stworzyć kolekcję z falbanami dla osób, które nigdy ich nie widziały – śmiała się projektantka. I tak Goddard dodała je wszędzie: wykończyły nimi sukienki i spódnice, obszyła crop topy i bluzki na jedno ramię, ale przy okazji bawiła się także materiałem. Na wybiegu zobaczyliśmy kratę vichy, którą projektantka uzupełniła czarnymi falbankami oraz delikatnymi przeszyciami, grochy i kwiatowe printy. Na wybiegu królowały odcienie brązu, zieleni oraz bieli, przełamywane fuksją, granatem i czernią. Wiosna i lato w wizji Molly to przede wszystkim długości midi, jeśli chodzi o spódnice i sukienki, odkryte ramiona oraz seksowne szorty. Charakterystyczna warstwowa, biała sukienka, to według projektantki wariacja na temat białej koszuli, na której potrzeby zużyto 300 metrów materiału, a jej stworzenie zajęło Molly i jej współpracownikom ponad tydzień.
To także pierwsza tak seksowna kolekcja Goddard. Projektantka bawi się nie tylko dekoltami, ale także transparentnością tkanin. Bo kto powiedział, że koszulowa sukienka w przezroczystą kratkę gingham nie będzie idealna na włoskie wakacje?
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.