Znaleziono 0 artykułów
08.09.2024

Przewodnik po multidatingu: jak odnaleźć się w symultanicznym randkowaniu?

08.09.2024
(Fot. Sante Forlano/Condé Nast via Getty Images)

Coraz więcej osób decyduje się na multidating, sprawdzając swoje możliwości i odkrywając, czego naprawdę szukają. Czym dokładnie jest ta praktyka w randkowaniu? Czy to rozwiązanie ułatwia znalezienie miłości, a może komplikuje relacje?

Ile pierwszych randek, tyle oczekiwań, emocji i co ciekawe – podejść do tego, jak dalej znajomość może się rozwinąć. Nie każdy od razu zakłada, że z pierwszego spotkania wyniknie długotrwały związek. Przed osobami szukającymi nowych relacji pojawiają się szersze możliwości kontynuowania relacji, niekoniecznie na wyłączność. Dobrym przykładem jest multidating, czyli „wielorandkowanie” lub randkowanie symultaniczne. To pojęcie weszło do użytku niedawno, bowiem pierwsze wzmianki na ten temat sięgają zaledwie lat 90. ubiegłego wieku.

Krótka historia rendez-vous: Od swatek po rewolucję w randkowaniu

Randkowanie jest stosunkowo nowym zjawiskiem, które pojawiło się w zachodnich społeczeństwach na przełomie XIX i XX wieku. Zastąpiło wcześniejsze, bardziej formalne i kontrolowane przez rodziny formy zalotów, znane jako „courtship”.

Według George’a Chaunceya, profesora historii z Uniwersytetu Columbia, rozwój miast i wzrost mobilności społecznej zwiększyły niezależność młodych ludzi, co doprowadziło do powstania nowej formy interakcji – randkowania w miejscach publicznych, takich jak restauracje, teatry czy parki. Po II wojnie światowej wzrost niezależności młodych ludzi oraz rozwój kultury masowej przyspieszyły ewolucję randkowania. Jak opisuje Piotr Szarota w książce „Anatomia randki”, wpływ na to miały demokratyzacja, rewolucja seksualna, emancypacja mniejszości oraz globalizacja. W latach 50. pojawiły się podwójne randki i randki w ciemno, a w latach 90. popularność zdobył speed dating, zapoczątkowany w 1998 roku w Beverly Hills przez rabina Yaacova Deyo, by ułatwić samotnym Żydom znalezienie partnerów.

W XXI wieku wraz z tempem rozwoju technologii przyspiesza ewolucja randkowania. Jak pisze doktor socjologii UKSW Joanna Wróblewska-Skrzek w swojej pracy „Architektura randki a kryzys matrymonialny”, randki zostały oddzielone od celów matrymonialnych i miłości romantycznej oraz przeniesione ze sfery prywatnej do publicznej. Dziś ważną rolę w kreowaniu nowych trendów w randkowaniu odgrywa także pokolenie Z – stąd chociażby pojęcie date stacking, czyli umawianie się na kilka randek z różnymi osobami w krótkim odstępie czasu – nawet w ciągu jednego dnia lub wieczoru.

Czym jest multidating?

– O multirandkowaniu można mówić wówczas, gdy jeszcze nie ustanowiono oficjalnie związku. To jest, mówiąc najprościej, poznawanie wielu ludzi. Zostawiając z boku temat aplikacji randkowych, praktyka ta może obejmować po prostu zwyczajny flirt i otwartość na różne osoby – mówi prof. dr hab. Wojciech Kulesza, który na Uniwersytecie SWPS prowadzi seminaria dyplomowe z zakresu psychologii społecznej i psychologii miłości.

Niewątpliwie do otwartości na multidating przyczyniają się aplikacje randkowe. Jedna z najpopularniejszych na rynku ma 24 wersje językowe i ponad 10 milionów aktywnych użytkowników dziennie. Trzymając telefon w dłoni, można wybierać spośród setek, a nawet tysięcy osób w danej okolicy. Coraz trudniej jest zatem zdecydować się na spotykanie wyłącznie z jedną osobą podczas początkowej fazy relacji. Amerykańska psycholożka i coach randkowania Logan Ury, choć nie jest zwolenniczką randkowania z wieloma osobami naraz, wprowadza pojęcie „randki zero” – spotkania zapoznawczego, które nie jest traktowane jako „prawdziwa randka”. Multidating zaczyna się zatem, gdy odbywają się kolejne spotkania.

(Fot. American Stock/Getty Images)

Mówić czy nie mówić?

Jest kilka zasad, które mogą ułatwić podróż po świecie symultanicznego randkowania.

Choć informacja, że ktoś spotyka się z innymi, może osłabić ekscytację związaną z poznawaniem nowego partnera, transparentność pomaga uniknąć problemów w komunikacji i niejasności co do wzajemnych oczekiwań. Warto wyrazić swoje odczucia dotyczące częstotliwości spotkań z innymi oraz omówić emocje towarzyszące rozmowom o innych randkach.

Pojawia się jednak pytanie, kiedy najlepiej poruszyć ten temat: podczas pierwszego spotkania, na etapie pisania czy może przed pierwszym seksem? Wojciech Kulesza radzi, aby do takiej rozmowy podejść na spokojnie: – Zamieniając słowo „randkuję” na „flirtuję” lub „poznaję”, zdejmujemy z tego pewien ładunek emocjonalny. W tym nie musi być krzty zazdrości. Jest to po prostu informacja, że umawianie się nie jest tożsame ze związkiem, a my dalej poszukujemy. Natomiast mówiąc: „Wiesz co, randkuję jeszcze z innymi osobami”, możemy urazić osobę, z którą aktualnie się widzimy. Zaczyna to wówczas przypominać targ matrymonialny. Nie wyobrażam sobie pisać komuś, z kim się umawiam, kogo zabieram na randkę lub że właśnie wczoraj byłem w tym samym miejscu z inną osobą. Co dobrego z tego wyniknie? A jeśli nie powiem nic: czy jest to nieuczciwe? Jeśli zaczynamy się poznawać i jesteśmy na pierwszej randce – moim zdaniem nie. Bo przecież czy od razu na pierwszym spotkaniu mówimy o swoich intymnych sprawach, traumach z dzieciństwa?

Jeśli jednak jest to już piąta randka z konkretną osobą, a z inną byliśmy, dajmy na to, na siedmiu – czy to już ten moment? – Trudno przyjąć liczbę randek, która jest tym momentem, gdy powinniśmy podjąć decyzję, dokąd zmierza dana relacja – mówi psycholog. – Poszedłbym raczej w odpowiedzialność społeczną i wczucie się w czyjąś rolę. Jeśli, odwracając sytuację, czułbym się źle z tym, że druga osoba od kilku miesięcy równolegle spotyka się na tych samych zasadach z kimś innym, to albo muszę podjąć jakąś decyzję, albo powiedzieć, jaka jest sytuacja. Na pewnym etapie znajomości powinna włączyć się odpowiedzialność za drugiego człowieka.

Skoro trudno jednoznacznie określić liczbę randek, po których należy poinformować drugą stronę o tym, że spotykamy się z innymi osobami, może to moment pójścia do łóżka jest tym właściwym? – Seks jest jedną z najważniejszych rzeczy w związku. Badania pokazują, że niedopasowanie seksualne partnerów jest silnym predyktorem rozwodów, więc „pójście do łóżka” na w miarę wczesnym etapie relacji jest dobrym pomysłem; dowiedzenie się po ślubie, że nie pasujemy do siebie, jest ryzykowne. Nie tylko w wielorandkowaniu szczególnie ważna jest jednak odpowiedzialność zdrowotna. Choć pytanie: „Kiedy się ostatnio badałeś?” czy komunikat: „To są moje wyniki” brzmią może mało romantycznie, są wyrazem troski – zwraca uwagę psycholog.

Kluczowym aspektem multirandkowania jest komunikacja dotycząca sfery intymnej. Każdy zaangażowany w ten układ powinien mieć prawo decydowania, czy chce sypiać z kimś, kto ma innych partnerów. Transparentność zapewnia poczucie bezpieczeństwa i umożliwia czerpanie korzyści z takiego stylu randkowania. Ułatwia również dokonanie świadomego wyboru, gdy zdecydujemy się na poważniejszy związek​.

Zalety i zagrożenia multidatingu

Dzięki relacjom uczymy się poznawać własne granice i w efekcie wiemy, gdzie stawiać je drugiej osobie. – Dowiadujemy się również tego, czego potrzebujemy w relacjach i czego od nich oczekujemy. Dzięki kolejnym spotkaniom i różnym źródłom informacji zwrotnej możemy dowiedzieć się, co jest dla nas ważne w związkach, co nas kręci, a co jest zupełnym „no-go” – wskazuje Wojciech Kulesza. Umawianie się z wieloma osobami pozwala również zdjąć presję z randkowania. Może to również pomóc w uniknięciu rozczarowania, jeśli jedna z relacji nie potoczy się zgodnie z planem​.

Podążając przez meandry multidatingu, warto jednak zwrócić również uwagę na potencjalne zagrożenia. Poza oczywistym wyzwaniem, jakim jest odpowiednie zarządzanie czasem i spotkaniami z wieloma osobami, pojawia się też niezwykle ważny aspekt, jakim jest odpowiedzialność emocjonalna za drugą osobę. Przede wszystkim już na samym początku należy zadać sobie pytanie: „Po co to robię?”. Jeśli po to, aby podbić swoje poczucie wartości spotykaniem się z dużą liczbą osób naraz, nie jest to dobra motywacja, tylko instrumentalne traktowanie innych osób i w pewnym sensie wykorzystywanie ich – wskazuje Wojciech Kulesza.

W każdej relacji, a tym bardziej w takiej, która związana jest z umawianiem się z wieloma osobami, pojawia się również ryzyko zazdrości. Gdy wiemy, że potencjalny partner umawia się też z innymi ludźmi, powstaje prawdopodobieństwo porównywania się do nich. Warto więc zadać sobie pytanie, ile chcemy wiedzieć na temat innych randek i czy jesteśmy gotowi na to, by zmierzyć się z potencjalną zazdrością – własną, jak i tą, która może pojawić się u osób, z którymi się umawiamy.

Pamiętajmy, że każda wariacja na temat klasycznego rendez-vous powinna mieć na celu pogłębienie samoświadomości i zwiększenie wiedzy na temat tego, czego oczekujemy nie tylko od związków, ale generalnie od relacji z innymi ludźmi. Ważne jest, aby do tematu podejść świadomie, mając na względzie tak samo zalety tej praktyki, jak i jej zagrożenia.

Katarzyna Drelich
  1. Styl życia
  2. Społeczeństwo
  3. Przewodnik po multidatingu: jak odnaleźć się w symultanicznym randkowaniu?
Proszę czekać..
Zamknij