Znaleziono 0 artykułów
27.11.2024

TikTok podbił hasztag #WomenInMaleFields. Jak kobiety obnażają seksizm i mizoginię?

27.11.2024
Fot. Hitoshi Nishimura/Getty Images

A co, gdyby zamienić się rolami i potraktować faceta komentarzem, jaki wielokrotnie słyszała każda dziewczyna? Na przykład: „Uśmiechnij się! Złość piękności szkodzi!”. Spontaniczna inicjatywa #WomenInMaleFields szturmem zdobywa media społecznościowe, a kolejne kobiety rozgrywają codzienne sytuacje w związkach jak typowy mężczyzna i przy okazji obnażają mikroseksizmy wpisane w heteroseksualne relacje.  

Kto wie, może dzięki dziewczynom z TikToka Nicki Minaj zmieni zdanie na temat jednego ze swoich największych przebojów. Posty opatrzone hasztagiem #WomenInMaleFields (zmyślna gra „kobietami w męskich dziedzinach”, określeniem stosowanym zazwyczaj do opisu nierówności płci na rynku pracy i w edukacji wyższej) łączy przede wszystkim forma. To opis scenek z życia miłosnego, w których kobiety wchodzą w rolę stereotypowego mężczyzny – i tak jak stereotypowy mężczyzna reagują na pytania o plany na wieczór albo status relacji. Ale posty łączy coś jeszcze. Za podkład do wszystkich służy ta sama piosenka: „Anaconda”, singiel Nicki Minaj sprzed dziesięciu lat. Minaj stwierdziła w jednym z wywiadów, że numer był „durnym wygłupem”, ale przecież nie wykręciłaby historycznego wyniku miliarda wyświetleń teledysku – po raz pierwszy udało się to raperce – kawałkiem bez znaczenia. 

Kto pamięta ten odcinek „Przyjaciół”, w którym Ross zabawia swoją kilkutygodniową córeczkę nieprzyzwoitą piosenką? Tym kontrowersyjnym utworem jest „Baby Got Back” muzyka działającego pod szyldem Sir Mix-a-Lot, skrajnie seksistowska w tonie oda do kobiecych krągłości. I to ten numer sampluje Minaj w „Anacondzie”, deklaracji seksualnej niepodległości dziewczyny, która w przyjemności płynącej z ciała odnajduje wolność i siłę. „Anaconda” jest feministycznym hymnem na samplu z mizoginicznego hitu, więc – dokładnie tak jak #WomenInMaleFields – odwraca perspektywę w słusznej sprawie. 

Różne kobiety, ten sam facet

I tak jak teledysk do „Anacondy” cieszy subtelną satyrą na męskie fantazje erotyczne – tak samo wyznania z kategorii #WomenInMaleFields bywają niedorzecznie zabawne. – Nie odpowiedziałam na jego wiadomość, ale polubiłam relację na Instagramie – postuje jedna użytkowniczka TikToka. – Zapytał, czy mamy jakiś plan na dziś, a ja odpisałam: nie wiem, możesz wpaść, jeśli chcesz – rzuca inna. – Umówiliśmy się na siódmą, więc o szóstej wyłączyłam telefon – następny przykład. – Doszłam przed nim, cmoknęłam go w czoło, a potem go zghostowałam – jeszcze jeden. – Gdy precyzyjnie nazywa moje zachowania, które zraniły jego uczucia, odpowiadam: przykro mi, że tak się czujesz – i jeszcze jeden. – Gdy w kółko pytał mnie, czy coś się stało, bo jestem jakaś inna i ciągle pracuję, odpowiedziałam, że jest przewrażliwiony i żeby tak wszystkiego nadmiernie nie analizował, bo to niezdrowe – to pierwszy trend z Tik Toka od lat, który dostarcza tylu kapitalnych przykładów. 

Pod banderą #WomenInMaleFields zbierają się wyłącznie mocne cytaty – to nieocenione źródło ciętych ripost. Można by wręcz pomyśleć, że napisały je do spółki Nikki Glaser i Iliza Shlesinger, dwie amerykańskie komiczki, znane z celnego punktowania absurdów życia randkowego. A jednak te żarty napisało samo życie i byłyby śmieszne, gdyby nie były smutne. – Czy my spotykamy się z tym samym facetem? – ten komentarz regularnie pojawia się pod postami publikowanymi w ramach akcji, które układają się w niepokojąco prawdziwą opowieść o uniwersalnym doświadczeniu heteroseksualnej kobiety. 

Spis czerwonych flag

Zobaczyłam go w krótkich spodenkach, więc klepnęłam go w tyłek – zaczyna swoją rolkę polska influencerka Red Lipstick Monster. – Gdy zaprotestował, wypunktowałam mu, że po pierwsze, sam się o to prosi tym ubiorem, więc niech nie przesadza, a po drugie, powinien wiedzieć, że ten klaps to najlepszy komplement, jaki może ode mnie dostać. Gdy odpowiedział, że to chamskie i przedmiotowe traktowanie, przypomniałam mu, że złość piękności szkodzi i powinien się uspokoić, bo jak będzie tak histeryzował, to żadna go nie zechce. 

Fundamentem trendu Women In Male Fields są opowieści z randek i sytuacji w heteroseksualnych związkach, które mają uzmysławiać skalę powszedniej mizoginii, bo przecież te wszystkie komentarze o roszczeniowych histeryczkach wynikają z patriarchalnego przekazu na temat kobiet, rzekomo nadwrażliwych i bezradnych wobec huśtawki hormonów. Ale kolejne publikacje poszerzają spektrum tematyczne – i dotykają generalnego układu sił w relacji kobieta – mężczyzna, często definiowanej przez różne znormalizowane formy opresji: od robienia z kobiet wariatek, gdy udzielają im się silne emocje, przez slut-shaming, gdy swobodnie korzystają ze swojej seksualności, po obracanie napastliwego flirtu w żart i wyrzucanie dziewczynom, którym taka forma podrywu nie odpowiada, że są sztywniarami bez poczucia humoru. 

Trend Women In Male Fields zrodził się z idealistycznego przekonania, że w tym rewersie ról jest metoda skuteczna jak odwrócona psychologia – gdy mężczyźni poczują, jak boli i frustruje notoryczne umniejszanie racji, trywializowanie potrzeb i demonizowanie reakcji emocjonalnych, może zrozumieją, czego nie należy robić i mówić. Parę tygodni później, w trakcie których w trend włączyło się kilka milionów kobiet, #WomenInMaleFields stało się kompendium wiedzy na temat alarmujących zachowań w związkach – tych, które się dopiero zaczynają, i tych, które trwają od lat – oraz zalążkiem wspierającej dziewczyńskiej wymiany doświadczeń. I znakiem czasów.

Mikroseksizmy na skalę makro

Match Group, koncern technologiczny, do którego należą aplikacje i serwisy randkowe, jak Tinder, Hinge, Match.com i OkCupid, donosi w raportach zysków i strat, że od siedmiu sezonów obserwuje odpływ użytkowniczek i użytkowników, którzy wcześniej decydowali się na płatne subskrypcje. Ponad połowa kobiet, które wzięły udział w zeszłorocznym badaniu opinii publicznej Pew Research Center, przyznała, że negatywnie ocenia kontakty z mężczyznami w aplikacjach. Okazuje się, że po latach edukacji o wadze partnerstwa kobieta w związku wciąż jest traktowana przedmiotowo, a na tych heteropesymistycznych refleksjach wyrastają takie koncepcje, jak bycie boysober, czyli świadomy detoks od randek i związków

Powszechne mikroseksizmy – uszczypliwe komentarze, oceny, gesty wynikające z konserwatywnego poglądu na miejsce kobiety w świecie – są jednym z powodów, dla których dziewczyny rezygnują z poszukiwania partnera. Ale, i to wypada podkreślić, wspomniane drobne akty dyskryminacji ze względu na płeć bywają nieintencjonalne, bo wynikają z głęboko zinternalizowanych uprzedzeń. To te wszystkie żarty z inteligencji blondynek albo społecznie akceptowana beka z tego, że gdy kobieta jest wściekła, to znaczy, że ma okres. Kobiety publikujące posty z hasztagiem #WomenInMaleFields solidarnie stawiają opór mikroseksizmom. A z formy, w jakiej to robią, płynie uniwersalna lekcja równości: nie czyń drugiemu, co kobiecie niemiłe. 

Angelika Kucińska
Komentarze (1)

Gość03.12.2024, 18:32
Wiele z tych zachowań (ghosting, inwalidacja), a właściwie wszystko poza klepaniem w tyłek i jemu podobnymi gestami seksualnymi, jest stosowane przez osoby obydwu płci. Urażone uczucia mężczyzn to przecież ulubiony przedmiot kpin feministycznie zorientowanych mizandryczek (inwalidacja). Mężczyźni nie mają uczuć, oni mają tylko nadmuchane ego. Jeśli zaś chodzi o metodę pt. dam ci spróbować twojej własnej trucizny, to działa ona tylko wtedy, gdy pierwsza osoba robi coś z premedytacją, świadomie i rozmyślnie, a to nie ten przypadek. Jeśli natomiast ktoś dokonuje np. inwalidacji czyichś uczuć, nie będąc tego świadomym, to zrobienie tego samego wobec tej osoby nie spowoduje, że dostrzeże ona analogię. Dlatego jest to metoda z gruntu zła, prowadząca do eskalacji obopólnej złości i nienawiści, przekształcająca związki w pary wojujących ze sobą adwersarzy, imających się wszystkiego byle dokopać drugiej stronie. Osstatnio sąd brytyjski orzekł, że nazywanie mężczyzny łyskiem jest dyskryminacją ze względu na płeć. Wystarczy przejrzeć reakcje pod doniesieniami o tym wyroku, żeby się przekonać o słuszności tego, co zostało tu powiedziane.
  1. Styl życia
  2. Społeczeństwo
  3. TikTok podbił hasztag #WomenInMaleFields. Jak kobiety obnażają seksizm i mizoginię?
Proszę czekać..
Zamknij