Jeden wynalazek (Scent Trek) i jedna technika (headspace) sprawiły, że dziś zapach można nie tylko pozyskać z tak abstrakcyjnej rzeczy jak karoseria samochodu, lecz także ochronić zagrożone lub rzadko występujące gatunki roślin. Dlaczego łatwiej odtworzyć zapach szampana niż konwalii, a świat oszalał na punkcie jednej meksykańskiej papryczki? Razem z ekspertami zanurzamy się w świat dziwnych, nieoczywistych składników stosowanych w perfumach i oryginalnych sposobach ich pozyskiwania.
Sposoby pozyskiwania składników perfum wyobrażamy sobie zawsze w romantyczny sposób, myśląc o wąchaniu kwiatów, brodzeniu w morzu płatków, wrzucaniu świeżych pączków do wiklinowego kosza i wieńczącym całość procesie destylacji. A czy nie równie romantycznie jest ukraść kwiatu zapach pod osłoną nocy (koniecznie w pełni księżyca), nakrywając go specjalnym kloszem, który zbiera jego molekuły zapachowe? Brzmi jak fantazja Małego Księcia z bajki Antoine’a de Saint-Exupéry’ego, a jest jedną z przełomowych technik współczesnej olfaktorii.
Świat pod kloszem: Na czym polega technologia Scent Trek i metoda headspace
Opatentowana technologia Scent Trek, bo o niej mowa, została opracowana przez Givaudan – najsłynniejszą w Europie szwajcarską firmę zajmującą się pozyskiwaniem i dostarczaniem zapachów do wszystkich gałęzi branży beauty, w tym perfumiarstwa. Nowa technika naprawdę polega na nałożeniu na kwiat (lub dowolny inny obiekt, ale o tym za chwilę) czegoś na kształt szklanej kuli podłączonej rurkami do specjalnej aparatury. Ta zbiera cząsteczki zapachu (molekuły), które analizowane są później w laboratorium pod względem ilościowym i jakościowym. W ten sposób składowe zapachu rozkładane są na czynniki pierwsze. Na ich podstawie odtwarza się, a później multiplikuje i wytwarza w sposób syntetyczny oryginał, który może trafić do bardziej zmasowanej produkcji (metoda headspace). W ten sposób oszczędza się zasoby naturalne, chroni gatunki zagrożone lub ułatwia sobie pracę, gdy naturalne źródło zapachu znajduje się w trudno dostępnym miejscu (tak jak np. kwiat Belle de Nuit, który rośnie na Hawajach w Narodowym Tropikalnym Ogrodzie Botanicznym na Kauai i jest składnikiem zapachu Far Away Beyond de Moon Avon).
Nieoczywiste zapachy w perfumach: Szampan, kawior i… rozbity mercedes
Ale nie tylko prośrodowiskowy aspekt jest tu ważny. Nowoczesna metoda pozwala uzyskać zapachy z rzeczy mniej oczywistych niż te naturalnie roztaczające piękne, choć nie mniej luksusowe wonie, np. z szampana albo kawioru. – Można je znaleźć w dwóch kompozycjach Atelier Des Ors – Pink Me Up (szampan) i Noir By Night (kawior). Twórca marki Jean-Philippe Clermont powiedział mi, że odtworzony tą metodą akord zapachu szampana zastosowano bez dokonywania jakichkolwiek zmian, natomiast akord kawioru trzeba było poprawić, aby pozbawić go rybnych aspektów, tak aby nadawał się do noszenia – zdradza Michał Missala z Perfumerii Quality. Można się zastanawiać, czy to woń z kategorii cichego, czy wręcz przeciwnie, głośnego luksusu, jedno jest jednak pewne – nie można odmówić mu unikatowości, a właśnie na tym polega ekskluzywność. – Niektóre molekuły i akordy syntetyczne są bardzo oryginalne same w sobie. Przykładem jest nuta metalicznego atramentu w kompozycji Amouage Opus XII Rose Incense – dodaje Michał Missala.
Zapach metalu, tak łatwy do wyobrażenia, a tak trudny do stworzenia, od dawna jest na tapecie ambitnych alchemików, takich jak chociażby Christian Kölbl, który zamarzył o woni nowego auta. I choć mógł pójść na skróty, sięgając po skórzane akordy nawiązujące do samochodowej tapicerki czy zapachu benzyny, skupił się na odtworzeniu lakieru z karoserii. Gdy się to udało i powstał Neuwagon, zaprezentował go w postaci instalacji artystycznej – flakonie osadzonym w – kontrastującym z nazwą perfum – wraku samochodu, a dokładnie rozbitym w tym celu nowym mercedesie.
Jak pachnie Warszawa, czyli z czego składałyby się perfumy o zapachu stolicy
Wynalazek Givaudan rozbudził wyobraźnie twórców. Skoro specjalny klosz zbiera zapach z danej przestrzeni, dlaczego nie stworzyć zapachu… przestrzeni, w której żyjemy. Choć perfumy o zapachu miast mają w niszowym perfumiarstwie długą tradycję, a smell walk mapujący zniuansowane wonie tkanki miejskiej, to proste ćwiczenie na kreatywność i rozbudzenie zmysłów (polecają go w swojej książce „Ach, zapach!” Katarzyna Białousz i Anna Budyńska), zawsze można pójść o krok dalej. Wykonał go Victor Kochetov, właściciel perfumerii Mood Scent Bar, który stworzył zapach inspirowany Warszawą, korzystając z aparatury szwajcarskiej marki. Jakie nuty udało mu się wyłapać ze stołecznego powietrza? – Zrobiłem średnią ze wszystkich molekuł wyłapanych w okolicy centrum Warszawy wspomnianą metodą i mogę powiedzieć, że jestem bardzo wdzięczny za to, że pojawiły się u nas tak piękne drzewa, jakimi są platany, bo to, co uzyskałem, to właśnie cząsteczki platanu połączone z benzyną – mówi Kochetov. Pozostaje zadać sobie pytanie, czy taki zapach znalazłby odbiorców, w końcu perfumy kochamy za ich eskapistyczny wymiar.
„Bezwonna” konwalia
Scent Trek to nie jedyny z ciekawszych sposobów pozyskiwania zapachów z natury. Równie nowoczesną metodą jest ekstrakcja CO2, czyli z wykorzystaniem dwutlenku węgla w stanie nadkrytycznym, tj. w stanie pośrednim między cieczą a gazem. – Pozwala wyłapać bardzo delikatne i ulotne molekuły zapachowe, których nie wyłapują destylacja parowa i klasyczna ekstrakcja z wykorzystaniem solwentu. Przykładem zapachów z dużym udziałem składników pozyskanych tą metodą są Amouage Crimson Rocks (różowy pieprz CO2 i mech dębowy CO2), Perris Monte Carlo Shining Moon (różowy pieprz CO2 i magnolia CO2) i The House of Oud Up to the Moon (wanilia CO2) – wymienia Michał Missala.
Ulotność to słowo klucz i największa bolączka mistrzów perfumiarstwa. Stąd tak bardzo ceniona dziś umiejętność tworzenia innymi składnikami konkretnej woni. – I to czasem bardzo banalnej – mówi Victor Kochetov i wymienia konwalię, której nie da się poddać procesowi destylacji. Dlaczego? – Ponieważ – mówiąc fachowym żargonem – „skręca się w olejek”, czyli dochodzi do reakcji, w wyniku której znika zapach w formie chemicznej, w której jest na kwiecie. To, co otrzymujemy, pachnie, ale bardziej liściem. Tak samo jest z makiem i fiołkiem – tłumaczy ekspert, zwracając uwagę na charakterystyczną ciężkość tych woni. To wyjaśnia, dlaczego tak uwielbiany, a przy tym tak zmysłowy i odurzający zapach konwalii w realistycznej odsłonie jest niedostępny na sklepowych półkach.
Wanilia z upcyklingu
Wracając do etycznego aspektu wykorzystywania ograniczonych zasobów naturalnych, warto wspomnieć jeszcze o procesie podwójnej destylacji. – Pozwala on na wykorzystanie w 100 proc. materiału procesowego, który inaczej zostałby wyrzucony – mówi Gina Ghura, szefowa Innowacji Zapachowych w Avon. I dodaje: – Nie jest łatwo zreplikować naturalny zapach w laboratorium, dlatego syntetyczne składniki, jeśli są pozyskiwane przez zrównoważone kontrolowane procesy, mogą budować w zapachu aspekty, które uzupełniają te naturalne, oferując konsumentom niesamowite doświadczenie olfaktoryczne. Ten innowacyjny i unikatowy proces ma jeszcze jedną zaletę – ujawnia nową, odrębną interpretację znanego już składnika. – Tak dzieje się w przypadku wanilii zamkniętej w Far Away Beyond the Moon, która w procesie podwójnej destylacji ujawnia dymne i drzewne nuty, nadając jej słodyczy odrobinę słonego posmaku – wyjaśnia Ghura.
Meksykańska papryczka chilli na olfaktorycznych salonach
Czy w związku z prawie nieograniczonymi możliwościami pozyskiwania zapachów istnieją jeszcze wonie, które są w stanie zaskoczyć eksperckie nosy? Victor Kochetov zdradza, że jednym z najbardziej szokujących był dla niego zapach meksykańskiej papryczki chilli Pablano znanej jako Piment Ancho. Dlaczego? – Bo zapach miał w sobie słodkie, ale jednocześnie świeże nuty. Nie był słodko-klejący jak wanilia, tylko słodki i jednocześnie rześki, musujący. Było to bardzo zaskakujące. To jeden z absolutnie kapitalnych składników, w którym się po prostu zakochałem – mówi. Gdzie go szukać? Na przykład w Crépuscule des Âmes od Atelier Des Ors, w którym papryczkę połączono z kadzidłem, paczulą i innym osobliwym składnikiem, jakim jest hyraceum – skamieniałe odchody góralki przylądkowej, małego afrykańskiego ssaka, najbliżej spokrewnionego ze... słoniem (pachną podobnie jak piżmo i są niezwykle drogie, bo by nadawały się do użytku, muszą przeleżeć w ziemi nawet kilkaset lat). – Skład zapachu wyjaśnia jego inspiracja. „Fryz Beethovena" Gustava Klimta – puentuje Michał Missala.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.