Garnitur to najstarsza lesbijska fascynacja odzieżowa – męski, przekuty na damskie ciało. Moja kolekcja to wariacja na jego temat – mówi młoda polska projektantka. W marcowym wydaniu „Vogue Polska” znajdziecie sesję poświęconą utalentowanym twórczyniom i twórcom mody. Na Vogue.pl poznacie ich historie.
Kiedy zainteresowałaś się modą?
Już w podstawówce. Sto metrów od mieszkania mojej mamy był sklep Arkadiusa. Moje pierwsze wspomnienie związane z modą to jego torba z półprzezroczystego czerwonego PVC z białą lamówką. Dumnie targałam ją na zajęcia na basenie. Pamiętam też czarno-złote, bokserskie adidasy i własnoręcznie uszyty chlebak, w którym nosiłam zeszyty. Już w latach szkolnych fascynowała mnie historia mody. Od babci dostałam stare francuskie wydanie „Historii mody. Dzieje ubiorów od czasów prehistorycznych do końca XX wieku” Françoisa Bouchera.
Dlaczego chciałaś studiować w Londynie?
Już jako nastolatka zamarzyłam o Central Saint Martins. Jako licealistka pojechałam tam na letnie kursy przygotowawcze, mimo to się nie dostałam. Zasmakowałam w projektowaniu i zdecydowałam zdawać na Wydział Wzornictwa ASP w Warszawie. Rozpoczęłam studia i naukę rzemieślniczą w pracowni krawieckiej Zaremba w Warszawie. Na drugim i trzecim roku studiów stażowałam u duetu Doom3k. We wrześniu 2020 r. obroniłam dyplom licencjacki. Wzięłam udział w zeszłorocznej edycji wystawy Coming Out Najlepsze Dyplomy ASP 2020 i otrzymałam wyróżnienie.
Jakich tematów dotykają twoje kolekcje?
Najbardziej poruszają mnie sprawy związane z człowiekiem i jego światem wewnętrznym. Lubię pochylać się nad ludźmi, którzy różnią się ode mnie i próbować zrozumieć ich emocje, przeżycia, problemy, zachowania. Moje studenckie projekty inspirowane były zwyczajami popularnych dziewczyn z Instagrama czy życiem schizofrenicznego muzyka Daniela Johnstona. Takie wejście w świat konkretnej jednostki pozwala mi szerzej rozbudować świat danej kolekcji. W ostatniej próbowałam zastosować ten sam rodzaj analizy, ale do tematu bardzo mi bliskiego.
Jaka jest twoja kolekcja dyplomowa?
HID (forma przeszła od angielskiego hide – chować się) była zwieńczeniem doświadczeń zebranych podczas studiów na Katedrze Mody i efektem osobistych przemyśleń. Zbiegła się też wyraźnie z rozwojem sytuacji politycznej w Polsce. Podjęłam zagadnienie niewidoczności kultury lesbijskiej w Polsce i piętna, jakie pozostawia brak tej reprezentacji w rodzimej kulturze na psychice dorastających queer dziewczyn. Konserwatywne wychowanie ukształtowane przez katolicką kulturę wstydu zmusza do ukrywania orientacji seksualnej w obawie przed homofobiczną represją. Ta kolekcja jest moim sprzeciwem wobec przymusowego ukrywania własnej inności i manifestem dumy z własnej tożsamości.
Proces projektowania skupiłam wokół formy męskiego garnituru – opierałam się na wiedzy zdobytej w pracowni Zaremby. Większość kolekcji powstała według rzemiosła. Wszystkim zajęłam się samodzielnie – projektowałam, robiłam prototypy, manipulacje tkanin, nadruki, szyłam. Był początek pandemii, działałam dość odseparowana.
Dlaczego wybrałaś garnitur?
Garnitur to najstarsza lesbijska fascynacja odzieżowa – męski, przekuty na damskie ciało. Moja kolekcja to wariacja na jego temat. Opiera się na tradycyjnych krojach i wykończeniach, a także czerpie z zagranicznej ikonografii i teorii queerowej.
O jakich inspiracjach mowa?
Na moim research boardzie znalazły się fotografie Joan E. Biren, portrety queerowych kobiet okiem Catherine Opie, malarstwo i postać lesbijskiej artystki Gluck, obrazy Romaine Brooks, „Cunt Coloring Book” z ilustracjami wagin autorstwa Tee Corinne, portrety pisarki Radclyffe Hall i jej partnerki Uny Vincenzo, „Uwikłani w płeć” Judith Butler, esej Laury Mulvey „Visual Pleasure and Narrative Cinema”.
Używałaś tkanin garniturowych?
Moją zdecydowaną faworytką jest wełna. Wykorzystuję techniki silnie związane z ręcznym wykończeniem ubioru (ręczna manipulacja tkaniny, haftowanie, patchwork) oraz z różnymi metodami printowania tkanin (wybielanie, sitodruk).
Jak widzisz przyszłość mody?
Moda to część społecznej ewolucji. Bardzo chciałabym, żeby przyszłość przyniosła upadek fast fashion i ponowny szacunek do ubioru. Młodzi projektanci stoją przed trudnym zadaniem ograniczenia negatywnego wpływu, jaki moda wywiera na środowisko i zachowania społeczne. Jak ograniczyć nadprodukcję, zużycie wody, wykorzystanie syntetycznych tkanin i barwników, nadmierną liczbę sezonów. Jak kształtować pozytywne zachowania konsumenckie, w inkluzywny sposób zaspokajając potrzeby wszystkich konsumentów (o różnych kształtach, odcieniach skóry, tożsamościach płciowych, orientacjach seksualnych i identyfikacjach społecznych). Wyzwaniem młodych projektantów jest walka z korporacyjnym modelem zachłannego bogacenia się. Stworzenie alternatywy, która oferuje dobry produkt, stworzony z pomysłowością, poszanowaniem ludzkiej pracy i środowiska.
Twoje autorytety?
Louise Wilson i Grace Wales Bonner.
* Katarzyna Przytuła jest jedną z bohaterek poświęconej młodym projektantom sesji w marcowym wydaniu „Vogue Polska”. Do kupienia w kioskach oraz na Vogue.pl.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.