Opowieść z uniwersum „Gwiezdnych wojen”, która nie doczekała się drugiego sezonu, nieudany spin-off przebojowej produkcji, ambitne seriale, które nie przyciągnęły widzów. Wybieramy najgorsze seriale 2024 roku, które zawiodły pokładane w nich oczekiwania.
„Echo”: Przełom, do którego nie doszło
Disney+ odcina kupony od sukcesu Marvela. Najbardziej kasowe filmy superbohaterskie w historii kina doczekały się na platformie licznych prequeli, spin-offów i wariacji na temat. Maya Lopez, czyli tytułowa „Echo” (Alaqua Cox), w komiksie pojawiła się po raz pierwszy w 1999 roku, a na ekranie w „Hawkeye” (2021). W 2024 roku niesłyszącej mścicielce poświęcono cały serial. Do roli zatrudniono niesłyszącą od urodzenia rdzenną Amerykankę, planując produkcję inkluzywną, przekraczającą bariery, nowoczesną. Niestety z opowieści Marion Dayre wyszły popłuczyny nie tylko po Marvelu, lecz także po Tarantino czy braciach Coen. Trup ściele się tu gęsto, ale trudno uchwycić konwencję. Czy Maya zabija swoich wrogów na poważnie? A jeśli nie, to jak poważnie potraktować jej historię założycielską sięgającą klanu rdzennych mieszkańców Ameryki? Różne rejestry mylą widza, nie pozwalając aktorce zabłysnąć.
„To zawsze Agatha”: Zły urok
Kathryn Hahn dała z siebie wszystko w „WandaVision”, więc jej Agatha Harkness otrzymała w Disney+ własny serial rozszerzający uniwersum Marvela. Ale podczas gdy eksperymenty formalne z serialu z Elizabeth Olsen w roli Szkarłatnej Wiedźmy opłaciły się, bo dopowiadały do fabuły to, co w niej przemilczane, efekty specjalne, poboczne wątki, czarny humor sprawiły, że produkcja „To zawsze Agatha” osunęła się w stronę parodii. Szkoda, że w historii o wiedźmach zmarnowano talent nie tylko Hahn, lecz także Joego Locke’a („Heartstopper”) i Aubrey Plazy („Biały Lotos”).
„Gwiezdne wojny: Akolita”: Ofiara nagonki
Właściwie ten serial Disney+, tym razem umieszczony w uniwersum „Gwiezdnych wojen”, nie powinien znaleźć się na liście najgorszych produkcji 2024 roku, ale widzowie naprawdę go znienawidzili. Do tego stopnia, że odtwórczyni ról Mae i Oshy (Amandla Stenberg) wypowiadała się na temat zalewającej ją fali hejtu. Krytykę serialu uznała za przejaw rasizmu i szowinizmu. W centrum nerdowskiej opowieści wymyślonej przez Leslye Headland znalazły się bowiem tym razem czarne dziewczyny. Czy faktycznie wyznawcy „Gwiezdnych wojen” nie udźwignęli takich bohaterek? A może uznali, że „Akolita” o ciemnych sprawkach zakonu Jedi nadmiernie oddala się od założeń George’a Lucasa?
„Facet z zasadami”: Brak reguł
Jeff Daniels w latach 90. dowiódł talentu komediowego w „Głupim i głupszym” i lirycznego w „Ja cię kocham, a ty śpisz” u boku Sandry Bullock. Od niedawna świętuje comeback, ale „Facet z zasadami” mu w karierze nie pomoże. W miniserialu Netflixa gra dewelopera z Atlanty, któremu grozi bankructwo. Scenarzyści nieudolnie usiłowali upodobnić antypatycznego białego, starego mężczyznę do Donalda Trumpa, by banalnej historyjce dać drugie dno. Nie pomogła jednak nawet plejada gwiazd (obok Danielsa wystąpili Diane Lane, Lucy Liu, Tom Pelphrey), by perypetie Charliego Crokera śmieszyły albo poruszały. Szkoda, bo wśród twórców znaleźli się producenci słynnych „Wielkich kłamstewek”.
„Para idealna”: Morderstwo niedoskonałe
Sukces tamtego legendarnego już serialu usiłowali zdyskontować także scenarzyści „Pary idealnej” na czele z Jenną Lamią. Duży budżet, piękne widoki, doborowa obsada z królową telewizji Nicole Kidman na czele – nic nie pomogło, bo powieść, której adaptację przygotowano dla Netflixa, też się nie broni. Kto dokonał morderstwa przed weselem syna pisarki Greer Garrison Winbury? Widza nie interesuje odpowiedź na to pytanie, bo wciąż zastanawia się, dlaczego w czołówce wszyscy tańczą na plaży.
„Awatar: Ostatni władca wiatru”: Naiwna baśń
Jeszcze jedna ambitna porażka Netflixa. Wersja live action kultowego anime pokazuje chłopca, który musi poznać i opanować siłę czterech żywiołów, by uratować świat. Twórca Albert Kim nie podjął jednak decyzji, do kogo kieruje serial – do najmłodszego widza czy podstarzałych fanów „Matrixa” lub „Karate Kid”. Rozmachem „Awatar” przypomina „Problem trzech ciał”, ale zamiast refleksji na temat zagrożeń technologią otrzymujemy banalną przypowieść o mocy natury i człowieka.
„Makabreska”: Groteskowa groza
Wystarczyło, że pojawiła się informacja, że w nowym serialu Ryana Murphy’ego zagra Travis Kelce, by część wiernych fanów producenta ostatecznie się od niego odwróciła. Produkcyjniak w klimacie gore w centrum ustawia zakonnicę (Micaela Diamond), która razem z detektywką (Niecy Nash) odkrywa tajemnicę brutalnych zabójstw. „Makabreska” może obroniłaby się jako jeden z sezonów „American Horror Story”, ale bez tej bazy wydaje się makabryczną parodią „Detektywa”.
„Reżim”: Dyktat drętwoty
Co by było, gdyby „Figurantce” brakowało poczucia humoru? W serial Max zaangażowała się Kate Winslet, wierząc, że rola kanclerki mającej zadatki na dyktatorkę pozwoli pokazać zarówno jej dramatyczny, jak i komediowy talent. Niestety twórcy serialu, z Willem Tracym na czele, nie potrafili podjąć decyzji, czy kręcą na poważnie, czy posługują się parodią. Niektóre sceny, jak wątek o ogłupiającym doradcy kanclerki, Herbercie Zubaku, nawiązują do modnego tematu eat the rich, inne naśladują dystopię. W tej mieszance gatunkowej ginie przekaz. Czy „Reżim” nakręcono ku przestrodze?
„Sympatyk”: Nadmiar wrażeń
Nagrodzona Pulitzerem powieść Vieta Thanha Nguyena, Robert Downey Jr. w różnych wcieleniach, intryga tak zawiła, że wymaga pełnej koncentracji widza. „Sympatyka” na platformie Max stworzył reżyser „Oldboya” Park Chan-wook, po swojemu mieszając gatunki, zaburzając chronologię, gubiąc tropy. Forma odpowiada zresztą treści – główny bohater, podwójny agent z czasów zimnej wojny, kryje wiele tożsamości. Żadnej z nich nie można ufać.
„Citadel: Diana”: Tania sensacja
Po sukcesie finansowym „Citadel” (krytycy przyjęli produkcję chłodno) z Priyanką Choprą i Richardem Maddenem Prime Video skierował kamerę na Mediolan. W niedalekiej przyszłości włoska odnoga globalnej agencji Citadel zatrudnia Dianę (Matilda De Angelis), mistrzynię kamuflażu, by infiltrowała wrogi syndykat. Serialowi brakuje logiki, tak jak fryzurze tytułowej bohaterki. Jeśli jej asymetryczny bob naprawdę stanie się hitem w 2030 roku, posypiemy głowę popiołem.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.