Nawet najlepsza aktorka bez odpowiedniego kostiumu nie będzie w stanie wiarygodnie wcielić się w postać. Na szczęście obok wybitnych reżyserów, scenarzystów i aktorów w Hollywood nie brakuje prawdziwych artystów, którzy dbają o najmniejsze detale filmowych stylizacji. Poznajcie kostiumografów, którzy przeszli do historii kina, oraz tych, którzy tworzą tę historię na nowo.
Edith Head: Złota era Hollywood
– Moda to język. Niektórzy go znają, inni się go uczą, a niektórzy nigdy nie będą w stanie go pojąć – to jest jak instynkt – mawiała Head, która samą siebie lubiła nazywać magikiem. Podczas ponad 50 lat pracy w Hollywood pracowała przy przeszło 1000 filmach i otrzymała rekordową liczbę 35 nominacji do Oscara za kostiumy. Do Fabryki Snów nie trafiła od razu. Najpierw pracowała jako nauczycielka francuskiego. Gdy studio Paramount poszukiwało rysownika, odpowiedziała na ogłoszenie. Tak zaczęła się jej droga na szczyt. Pracowała z największymi gwiazdami tamtego okresu: Elizabeth Taylor, Marleną Dietrich, Ritą Hayworth, Bette Davis, Audrey Hepburn, Olivią de Havilland, Ingrid Bergman czy Marilyn Monroe. Pierwszego Oscara otrzymała w 1949 roku za film „Dziedziczka”. Kolejne za klasyki: „Samson i Delilah”, „Wszystko o Ewie”, „Miejsce pod Słońcem”, „Rzymskie wakacje”, „Sabrina”. Zdarzało jej się przypisywać sobie zasługi innych – czarna sukienka z „Sabriny” była projektem Givenchy, ale to Head zebrała za nią pochwały.
Colleen Atwood: Baśniowe światy
Pochodzącą z Waszyngtonu kostiumografkę uważa się za współczesne wcielenie Head. W dorobku ma na razie „tylko” 12 nominacji do Oscara. Udało jej się zdobyć cztery statuetki za kostiumy do filmów „Chicago”, „Wyznania gejszy”, „Fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć” oraz „Alicja w Krainie Czarów”. Przełom w jej karierze nastąpił, kiedy Atwood poznała Tima Burtona – współpraca z reżyserem trwa już ponad 20 lat. Mroczne kreacje w filmie „Edward Nożycoręki”, „Mroczne cienie” i „Sweeney Todd: Demoniczny golibroda z Fleet Street” czy słodkie kostiumy w produkcji „Big Fish” zachwycały widzów na całym świecie. Atwood wspólnie z Burtonem stworzyli siedem magicznych historii, z których każda zasługiwała na Oscara.
Sandy Powell: Przeszłość z nutką współczesności
W świecie kostiumografów Powell traktowana jest jak gwiazda rocka, zresztą z marchewkowymi włosami zaczesanymi do tyłu i wyrazistymi oprawkami dokładnie tak wygląda. Znana z eklektycznego podejścia do mody, które widać było już w jej pierwszych produkcjach – „Caravaggio” i „Orlando” – rewelacyjnie sprawdza się w pracy przy filmach, których akcja dzieje się w przeszłości. Kostiumografka zgarnęła do tej pory trzy statuetki za filmy „Zakochany Szekspir”, „Awiator” i „Młoda Wiktoria”. Brytyjka oddaje w kostiumach ducha epoki, nigdy nie zatracają one jednak współczesnego charakteru. Wystarczy przypomnieć zjawiskowe stylizacje Cate Blanchett w filmie „Carol”, które nawiązują do fotografii mody Gordona Parksa, Clifforda Coffina czy Cecila Beatona. Kiedy aktorka pokazuje się w brązowym futrze i koralowym szalu, możemy mieć pewność, że czeka nas widowisko pełne szyku.
Jenny Beavan: Na scenie i na ekranie
Kiedy brytyjska kostiumografka odbierała statuetkę Oscara z rąk Cate Blanchett za kostiumy do filmu „Mad Max: Na drodze gniewu”, wzbudziła kontrowersje stylizacją. Pojawiła się na gali w motocyklowej kurtce ze skóry, czarnych spodniach i apaszce w paski. W rozmowie z „The Hollywood Reporter” tłumaczyła, że to hołd dla stylu z filmu. W dorobku Beaven ma jeszcze jednego Oscara za „Pokój z widokiem” z Maggie Smith i Heleną Bonham Carter. W 2017 roku z rąk królowej Elżbiety II odebrała Order Imperium Brytyjskiego za zasługi dla teatru.
Adrian: Gwiazdorski glamour
Adrian, urodzony jako Adrian Adolph Greenber, był uosobieniem hollywoodzkiego glamouru lat 30. Jako główny kostiumograf studia MGM w latach 1928–1941 dbał o garderoby najjaśniejszych gwiazd tego okresu, w tym Grety Garbo, Jean Harlow, Normy Shearer, Katharine Hepburn i swojej żony Janet Gaynor. Drzwi do wielkiej kariery otworzyła mu produkcja „Wesoła wdówka” z Meą Murray z 1925 roku. Jego kunszt, skupiony przede wszystkim na pięknych sukniach, można podziwiać w filmach „Maria Antonina”, „Kobiety”, „Kolacja o ósmej” czy „Ludzie w hotelu”. Pracował przy ponad 250 filmach, nigdy nie zdobył Oscara, bo nagrodę w kategorii kostiumów po raz pierwszy przyznano w 1948 roku.
Irene Sharaff: Stroje w tańcu
Urodzona w Bostonie Sharaff karierę zaczynała jako ilustratorka mody, by następnie zadebiutować jako kostiumografka na Broadwayu przy produkcji „Alicji w Krainie Czarów”. Z imponującą liczbą 15 nominacji do Oscara Sharaff znana była z zamiłowania do detalu i żywych kolorów oraz łatwości tworzenia kostiumów z różnych okresów historycznych. Często pracowała na planach musicali, bo jej kreacje pięknie wyglądały w tańcu. Odpowiadała za kostiumy do takich hitów, jak „Spotkamy się w St. Louis” (który mogą kojarzyć fanki „Seksu w wielkim mieście”), „Amerykanin w Paryżu” (za musical z Genem Kellym otrzymała pierwszą statuetkę Oscara razem z Walterem Plunkettem i Orrym-Kellym), „Faceci i laleczki”, „Król i ja” (druga statuetka) oraz „West Side Story”. Sharaff była też ulubioną kostiumografką Elizabeth Taylor, z którą współpracowała m.in. przy „Kleopatrze” za kostiumy (czwarty Oscar).
Orry-Kelly: Kostiumy dla osobowości
Orry George Kelly urodził się w Australii, w poszukiwaniu szczęścia udał się do Stanów Zjednoczonych. Marzył o karierze aktora, ostatecznie zajął się projektowaniem kostiumów. Do Hollywood trafił w 1932 roku. Pracował dla wszystkich największych wytwórni filmowych: Warner Brothers, Universal, MGM, Fox i RKO. Był jednym z pierwszych kostiumografów, który w tworzeniu kreacji kierował się osobowością danej postaci. Umiejętnie odwracał także uwagę kostiumami od mankamentów figury aktorek i aktorów. Pracował przy ponad 300 produkcjach i ma na koncie trzy statuetki Oscara za filmy „Amerykanin w Paryżu”, „Roztańczone dziewczyny” i „Pół żartem, pół serio”, w którym w zmysłowych kreacjach zachwycają Marilyn Monroe oraz aktorzy Tony Curtis i Jack Lemmon w roli kobiet. Jednak chyba najbardziej znaną produkcją z kostiumami Orry’ego-Kelly’ego jest „Casablanca”, w której stylizacje są dopełnieniem fabuły. Humphrey Bogart już na zawsze pozostanie Rickiem Blaine’em, który w dwurzędowym trenczu i kapeluszu ratuje ukochaną.
Milena Canonero: Ulubienica indywidualistów
Jak zacząć karierę w branży filmowej z przytupem? Od współpracy z jednym z najwybitniejszych reżyserów. W przypadku Mileny Canonero był to Stanley Kubrick, z którym Włoszka współtworzyła takie produkcje, jak „Mechaniczna pomarańcza”, „2001: Odyseja kosmiczna”, „Lśnienie” oraz „Barry Lyndon”. Ostatni film przyniósł Canonero pierwszego Oscara za ekstrawaganckie kostiumy z XVIII-wiecznej Wielkiej Brytanii. Włoszka starała się ubrać aktorów w autentyczne kreacje z tamtego okresu, a to, czego nie udało się zdobyć lub wypożyczyć, zostało starannie uszyte z odwzorowaniem najmniejszych detali.
Co ciekawe, 31 lat później za cukierkowe kreacje do filmu Sophii Coppoli „Maria Antonina” również otrzymała statuetkę Akademii. Kubrick to niejedyny wybitny reżyser, który widział w Canonero ogromny talent. Wes Anderson współpracował z kostiumografką przy kilku produkcjach. Niezapomniane fioletowe mundurki pracowników hotelu oraz elegancki styl retro Madame D. z filmu „The Grand Budapest Hotel” zachwyciły krytyków, którzy po raz czwarty przyznali Canonero Oscara.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.