Już jutro premiera drugiej części „Do wszystkich chłopców, których kochałam”. Netfliksowy przebój rozpoczyna sezon na filmy o miłości, nie tylko dla nastolatków.
„Do wszystkich chłopców, których kochałam 2” (12 lutego, Netflix)
W pierwszej części filmu powstałego na podstawie powieści dla nastolatków autorstwa Jenny Han, Lara Jean (Lana Condor), napisała sekretne listy do tytułowych „wszystkich chłopców, których kochała”. Nigdy jednak nie planowała ich wysłać. Za sprawą intrygi jej siostry, dostały się w niepowołane ręce – do ich adresatów. Komedia pomyłek miała jednak swój happy end – Lara odnalazła miłość. Peter Kavinsky (Noah Centineo) najpierw miał tylko udawać, że umawia się z Larą, by wzbudzić zazdrość innego chłopaka, ale w końcu zakochał się w dziewczynie po uszy. W sequelu przeboju okazuje się, że jeszcze trudniej niż parę udawać, jest umawiać się naprawdę. Zwłaszcza gdy do gry wkracza dawna miłość Lary, John Ambrose McClaren (Jordan Fisher). Czy okaże się, że ma z rezolutną nastolatką więcej wspólnego niż Peter, który pod płaszczykiem pewności siebie skrywa wrażliwość? W pozostałych rolach Madeleine Arthur, Anna Cathcart, Holland Taylor i Janel Parrish („Słodkie kłamstewka”).
„Emma” (28 lutego, w kinach)
Każde pokolenie potrzebuje swojej wersji Jane Austen. W połowie lat 90. na ekranach rządziły ekranizacje „Rozważnej i romantycznej” (w 1995 r. powstał film Anga Lee z Emmą Thompson i Kate Winslet w rolach głównych), „Emmy” (Gwyneth Paltrow zagrała tytułową bohaterkę w 1996 r.) oraz „Dumy i uprzedzenia”. W tej samej epoce nakręcono też „Clueless. Słodkie zmartwienia” z Alicią Silverstone na motywach „Emmy”. 15 lat później „Emma” (tym razem w tej roli Anya Taylor-Joy z „Glass”) znów będzie unikała miłości jak ognia, swatając innych. Za kamerą stanęła debiutująca w roli reżyserki fotografka Autumn de Wilde. Na ekranie zobaczymy także Billa Nighy’ego („To właśnie miłość”), Johnny’ego Flynna i Mię Goth („Suspiria”). O tym, dlaczego wciąż chcemy czytać XIX-wieczne powieści dla dorastających panien, rozmawiam z Sylwią Chutnik w podcaście „Tydzień w popkulturze”.
„Wierzę w Ciebie” (8 maja, w kinach)
Prawdziwa historia gwiazdora muzyki chrześcijańskiej, Jeremy’ego Campa, która przechodzi kryzys wiary, gdy jego ukochana dostaje diagnozę: rak jajników. W role zmagających się z chorobą kochanków wcielą się KJ Apa, ulubieniec publiczności, Archie z „Riverdale”, oraz Britt Robertson („Szefowa” z netfliksowego serialu o Sophii Amoruso). W dorosłych rolach – prawdziwa gwiazda country Shania Twain oraz dawno niewidziany Gary Sinise. Możemy spodziewać się wyciskacza łez spod znaku „Gwiazd naszych wina”, „Ponad wszystko” i ekranizacji powieści Nicholasa Sparksa.
„The Lovebirds” (marzec, w kinach)
Sprawdzeni aktorzy – Kumail Nanjiani z „I tak cię kocham” oraz Issa Rae (ogłaszała w tym roku nominacje do Oscarów) z autorskiego serialu „Niepewne” – są gwarancją, że ta komedia kryminalna wyjdzie poza ramy gatunku. Leilani i Jibran najchętniej, by ze sobą zerwali, ale ich rozstanie przerywa zbrodnia. W obliczu morderstwa muszą myśleć o tym, jak uniknąć kary. Czy to wzmocni ich uczucie? Za kamerą specjalista od slapsticku, Michael Showalter (serialowa wersja „Wet Hot American Summer”).
„Barb and Star Go to Vista Del Mar” (lipiec, w kinach)
Kristen Wiig i Annie Mumolo same napisały i zagrały w filmie o dwóch przyjaciółkach, które po raz pierwszy wyrywają się ze swojego miasteczka, żeby spędzić upojne wakacje na Florydzie. Czekają ich tam słońce, seks i skandale. W rolach potencjalnych kochanków obsadziły przystojniaków – Jamiego Dornana (filmowy Christian Grey) i Damona Wayansa Jr. Za oprawę odpowiadają twórcy „Druhen” (2011 r.), w których Wiig, weteranka „SNL”, pokazała pełnię swojego komediowego talentu. To będzie jazda bez trzymanki, zwłaszcza że Floryda uchodzi w Stanach za jeden za najbardziej szalonych.
„The French Dispatch” (24 lipca, w kinach)
Wes Anderson powraca. Choć jego filmy wymykają się konwencjom gatunkowym, najnowszy ma być „wyznaniem miłości dla sztuki dziennikarskiej”. Oby był także love story na miarę kultowego już „Kochankowie z Księżyca. Moonrise Kingdom” z 2012 r. Przed kamerą pojawią się ulubieńcy ekscentrycznego reżysera – Bill Murray, Tilda Swinton, Frances McDormand, Owen Wilson i Adrien Brody. Do ich grona dołączają najlepsi kumple, czyli Saoirse Ronan i Timothée Chalamet, którzy są nierozłączni jeszcze sprzed czasów „Małych kobietek”.
„Happiest Season” (20 listopada, w kinach)
Po ubiegłorocznym „Last Christmas” z Emilią Clarke przyjdzie czas na jeszcze bardziej przewrotny film o świętach. Abby (Kristen Stewart, która już na dobre uwolniła się od wizerunku Belli ze „Zmierzchu”) chce oświadczyć się swojej dziewczynie, Harper (Mackenzie Davis z niedocenionego serialu o początkach komputerów – „Halt and Catch Fire” i niezapomnianego odcinka „Czarnego lustra” – „San Junipero”). Ale podczas imprezy rodzinnej okazuje się, że tamta nie wyszła jeszcze z szafy przed swoją konserwatywną rodziną. Komedia oparta jest o autobiograficzne wątki z życia reżyserki i aktorki Clei DuVall (Marjorie z „Figurantki”). Idealny film świąteczny nowej, inkluzywnej ery. Czy stanie się klasykiem na miarę „To właśnie miłość”?
„West Side Story” (18 grudnia, w kinach)
Steven Spielberg powraca, by nakręcić własną wersję ikonicznego musicalu. Osadzona w Nowym Jorku lat 50. love story to trawestacja szekspirowskiego „Romeo i Julii”. Maria (w tej roli wyłuskana w castingu 17-letnia debiutantka Rachel Zegler, której mistrz wróży wielką karierę) zakochuje się w Tonym (Ansel Elgort, syn legendarnego fotografa, który dowiódł aktorskiego talentu w „Baby Driver”), chłopaku z wrogiego gangu. W drugoplanowych rolach zaśpiewają i zatańczą Ariana DeBose, David Alvarez, Josh Andrés Rivera, Mike Faist, Paloma Garcia-Lee, Maddie Ziegler i Ana Isabella. Zapowiada się nostalgiczny powrót do czasów niewinności. Na fali „Pewnego razu w… Hollywood” – przebój murowany.
„The Prom” (w 2020 roku, na Netfliksie)
Ryan Murphy został królem Netfliksa. Podpisując kontrakt opiewający na 100 mln dolarów, zobowiązał się do zrealizowania dla platformy hitowych filmów i seriali. W produkcji są już kolejne odsłony „Wyborów Paytona Hobarta”, „Pose” i „American Crime Story”, a także „Ratched”. W tym roku światło dzienne ujrzy także pełnometrażowy projekt. Plejada gwiazd – Meryl Streep, Nicole Kidman, James Corden, Kerry Washington i Awkwafina – spotka się na planie musicalu. Tak jak w broadwayowskim oryginale z 2016 r. gwiazdy sceny dowiadują się, że ich fanka padła ofiarą hejtu, gdy przyprowadziła swoją dziewczynę na bal maturalny. Postanawiają ruszyć z odsieczą. W prowincjonalnym miasteczku o konserwatywnych korzeniach narobią niezłego zamieszania.
„Marry Me” (w 2020 roku, w kinach)
Jennifer Lopez, królowa komedii romantycznych przełomu mileniów (dość przypomnieć „Powiedz tak”, „Pokojówkę z Nowego Jorku” i „Co z oczu, to z serca”), powraca do sprawdzonego gatunku. Gwiazda popu Kat Valdez (w tej roli oczywiście J.Lo) ma wyjść za mąż za swojego narzeczonego, też gwiazdora, na scenie Madison Square Garden na oczach tłumu fanów. Ale gdy okazuje się, że ukochany ją zdradzał, zamiast niego wybiera przypadkowego widza, zupełnie zwyczajnego, Charliego (Owen Wilson). „Ślub od pierwszego wejrzenia” w wersji hollywoodzkiej.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.