Znaleziono 0 artykułów
17.03.2025

Najodważniejsze pokazy dyplomowe z tygodni mody w Paryżu i Londynie

17.03.2025
Kelechi Mpamaugo / Fot. Spotlight. Launchmetrics

Najbardziej emocjonujące pokazy to być może te, na których oglądamy kolekcje dyplomowe studentów i studentek czołowych modowych uczelni. Dyplomanci nie muszą się martwić sprzedażą i PR-em. Nie lansują jeszcze komercyjnych trendów i nie tworzą odzieży praktycznej, użytkowej. Osiągają za to szczyty swoich twórczych możliwości. Manifestują zainteresowanie światem, społeczeństwem i sztuką. Zaglądają też w głąb siebie i własnych korzeni. Oto najciekawsze dyplomy pokazane podczas minionych tygodni mody w Paryżu i Londynie.

Dong Hyun Oh (London College of Fashion): męsko-męskie pożądanie

Dong Hyun Oh / Fot. Spotlight. Launchmetrics

Pokaz London Collage of Fashion otworzyła znakomita kolekcja mieszkającego w Londynie Koreańczyka. Dong Hyun Oh sprzeciwił się opresji, która według niego dotyka gejów przede wszystkim w szkole i wojsku. Wielomiesięczna służba jest w Republice Korei obowiązkowa. Modowe męskie archetypy i stereotypy, takie jak: koszula pracownika globalnej korporacji, bokserki, aktówka, marynarka, trencz czy krawat, połączył z tym, co niegdyś uznawano za typowo kobiece. W efekcie spod uciętej nad piersiami koszuli wystaje dziergany biustonosz. Bokserki zmieniają się w plisowaną spódniczkę ze szkolnego uniformu, a wokół ciężkich wojskowych butów latają skrawki spódnicy zrobionej z przeistaczającej się w krawat koszuli.

Dong Hyun Oh / Fot. Spotlight. Launchmetrics

Realizacje Donga Hyuna Oha wyrażają nieskrępowaną opresyjnymi normami wolność twórczą. Nie kryją też męsko-męskiego pożądania.

Haodong Chang (London College of Fashion): ubrania jak porcelana

Haodong Chang / Fot. Spotlight/Launchmetrics

W XVIII wieku arystokracja i królowie z Europy pokochali chińską porcelanę. Obsesyjnie próbowano odkryć tajemnicę wytwarzania bezcennego surowca. Używano do tego nauki i alchemii. Sekret Chińczyków posiedli w końcu rządzący w Dreźnie i Warszawie Sasi, którzy w 1710 roku otworzyli Królewsko-Polską i Elektorsko-Saską Manufakturę Porcelany w Miśni.

Haodong Chang / Fot. Spotlight/Launchmetrics

W 2025 roku dyplomantka LCF Haodong Chang użyła kształtów rozbitych porcelanowych filiżanek i spodeczków do zaprojektowania kolekcji w 12 wyrazistych i słodkich kolorach. Haodong wyrzeźbiła ubrania z fragmentów lakierowanej skóry, których kształty przywodzą na myśl potłuczone naczynia. Nawiązała przy tym do japońskiej metody kintsugi. Polega ona na uzupełnianiu wyszczerbień i większych ubytków elementami pochodzącymi z tej samej albo z innej rzeczy. Materiały spajające tworzą różnokształtne linie, które stają się niepowtarzalnymi motywami ozdobnymi. Ślady przemijania, zniszczenia i kształtowane przez los nierówności są nie tylko dekoracjami na wyrafinowanych przedmiotach, lecz także składnikami niepowtarzalnego piękna.

Yuyang Wang (London College of Fashion): Tadzio ze „Śmierci w Wenecji” dojrzewa

Yuyang Wang / Fot. Spotlight. Launchmetrics

Na wybiegu LCF pojawił się też wątek polski. Zafascynowana marynistycznym stylem Yuyang Wang sięgnęła po nowelę „Śmierć w Wenecji” Tomasza Manna i obejrzała nakręcony na jej podstawie film Luchina Viscontiego. Inspiracją stał się dla niej Tadzio, dorastający polski arystokrata, któremu główny bohater przygląda się, odpoczywając, a właściwie umierając na jednej z plaż wyspy Lido. (…) pełna życia postać, młodzieńczo powabna i niedojrzała, z ociekającymi lokami i piękna jak delikatny bóg – tak Tadeusza widział Gustav von Aschenbach, opisany przez Manna kompozytor.

Yuyang Wang / Fot. Spotlight. Launchmetrics

Piękny chłopak nosił płócienne ubranie w paski z czerwoną kokardą, a także niebieski strój kąpielowy albo granatową marynarską bluzę ze złotymi guzikami i pasującą do nich, zapewne marynistyczną, czapkę. Dyplomantka zmieniła garderobę odpoczywającego w Wenecji młodzieńca w autorską kolekcję. Pasiasta marynarka przekształciła się w szorty z wielkimi kokardami. Kołnierze stały się asymetryczne, a kapelusze – zdeformowane. Zawinięte ronda przypominają skórzane spodki z kolekcji Haodong. Czerwona kokarda zmieniła się w żeglarskie węzły i zyskała erotyczny, sadomasochistyczny wydźwięk.

Jacek Gleba (Central Saint Martins): emocje zamknięte w strojach (i na nich nadrukowane)

Jacek Gleba / Fot. Spotlight. Launchmetrics

Central Saint Martins w Londynie ukończył Jacek Gleba. Projektant i stylista urodził się w Barcelonie, ale jego tata jest Polakiem. Dyplomowa kolekcja powstała pod wpływem biografii i twórczości Wacława Niżyńskiego, legendarnego tancerza i choreografa o polskich korzeniach. Rodzice Niżyńskiego występowali w Teatrze Wielkim w Warszawie.

Jacek zauważył, że taniec Niżyńskiego był jednocześnie swoistym dziennikiem artysty, zapisem jego własnych uczuć, zmagań, przeżyć, które często były dramatyczne. – W podobny sposób pracowałem nad moją kolekcją. Każdy z ubiorów traktowałam jako wpis w osobistym dzienniku – wyjaśnia Gleba.

Notatki znajdują się bezpośrednio na strojach. – Nigdy wcześniej nie udało mi się pocałować nieznajomego w klubie. Powiedział, że wyglądam jak Jim Morrison (nie wyglądam), i prawie natychmiast przedstawił mi swojego chłopaka – czytamy z zapiskach z dnia 3 lutego 2024 roku.

Przylegające do ciała ubrania, skrojone, by służyć tancerzom, uzupełniono zwiewnymi strzępami, wydłużeniami i ekspresyjnymi rozcięciami. Porządek, spokój, dyscyplina splotły się z chaosem i silnymi uczuciami.

Projektant szukał też przejawów queerowej tożsamości w ciele, ruchu i gestach, ale nie tych scenicznych, lecz codziennych i intymnych.

Ewa Beściak i Kelechi Mpamaugo (Central Saint Martins); Reece Liang (Institut Français de la Mode, Paris): Splecione tożsamości

Kelechi Mpamaugo / Fot. Spotlight. Launchmetrics

CSM ukończyła także Ewa Beściak. Wśród źródeł kolekcji „Ruminations On The Raw” Polka wymieniła XIX-wieczny strój krakowski i ukazujący ekstatyczne stany dramat erotyczny „Szamanka” Andrzeja Żuławskiego.

Z kolei Kelechi Mpamaugo pochodzi z USA, lecz jej korzenie sięgają Nigerii. Tworzona przez nią marka KOAT NY spaja dwie tożsamości, walcząc jednocześnie ze stereotypami. Szlachetność i majestatyczność kolekcji „Home & World” ma proweniencję nigeryjską. – Chciałam stworzyć coś, co odwołuje się do autentycznej Nigerii i nie jest afrykańskim kostiumem, który często utożsamiany jest z jaskrawymi deseniami Ankara. Ubrania odzwierciedlają moje złożone dziedzictwo. Łączą eleganckie, uroczyste stroje z Nigerii ze swobodą i pewnością siebie wyrażaną przez czarny, północnoamerykański streetwear – tłumaczy wykształcona w Londynie nowojorczanka.

Reece Liang / Fot. Spotlight. Launchmetrics

Reece Liang przyjechał do Paryża z Australii. We Francji zbadał, zderzył i – podobnie jak Mpamaugo – połączył codzienne, uliczne ubrania z wyjątkowymi, odświętnymi strojami. Przeanalizował ubiory, które są narzędziami służącymi do wyrażania tożsamości społecznej oraz kreowania tego, jak chcemy być postrzegani. Gry pozorów i iluzje skonfrontował z twardymi faktami. Szlachetność splótł z ordynarnością, a pospolitość i kicz – z arystokratycznym szykiem.

Strukturę poszarpanego swetra wykorzystał do zaprojektowania powłóczystej sukni uszytej ze złotych nici. Historyczne turniury porównał z opinającymi wydatne pupy spodniami w stylu Y2K. W noszonej przez modela sukni ślubnej turniura wyrastała z brzucha, a struktura materiału odwoływała się do garniturów w jodełkę.

Reece Liang / Fot. Spotlight. Launchmetrics

Liang jest dociekliwym analitykiem ubioru. Rozkłada znane stroje na czynniki pierwsze, a następnie buduje z nich nieznane modowe konstrukcje.

Emilia Seitz (Institut Français de la Mode, Paris): niemiecki folklor pozszywany ze wspomnieniami z dzieciństwa

Emilia Seitz / Fot. Spotlight. Launchmetrics

IFM ukończyła też Emilia Seitz. Projektując kolekcję „Lato, którego nigdy nie było”, wydobyła z pamięci rozmyte i zniekształcone dziecinne wspomnienia i połączyła je z ludowością. Ubiory folkowe stworzyły ponadto symbiozy z kostiumami bohaterów mrocznych niemieckich bajek. Wygląd Stasia Straszydło, tytułowego bohatera książki dla dzieci Heinricha Hoffmanna (Stanisław, znany w oryginale jako Struwwelpeter, bardzo długo nie obcinał włosów i paznokci), scalił się z niebywale fantazyjnymi, odświętnymi ubiorami mieszkanek wsi w Dolnej Saksonii.

Emilia Seitz  (Fot. Spotlight. Launchmetrics)

Z dziecięcych wspomnień o zabawie w trawach na nieskoszonym polu zrodził się spektakularny strój wykonany ze srebrnych kłosów i udekorowany białą kokardą, zaczerpniętą z garderoby niemieckich włościanek.

Emilia Seitz wykorzystała działanie pamięci, która staje się swoistym patchworkiem pozszywanym z iluzji i rzeczywistych wydarzeń, baśni i faktów historycznych. Dziecięce wspomnienia stają się z czasem na wpół fantastycznymi spektaklami odgrywanymi w pamięci. Dyplomantka stworzyła do tych dramatów kostiumy.

Clémentine Thévoux-Chabuel (Institut Français de la Mode, Paris): To, co piękne i odrażające

Clémentine Thévoux-Chabuel / Fot. Spotlight. Launchmetrics

Absolwentka dziewiarstwa na IFM, Clémentine Thévoux-Chabuel, poszukała natomiast inspiracji w mykologii. Interesowały ją magiczne grzybki, dzięki którym w kolekcji „Decay Dance” pojawiły się słodkie, witalne kolory. Zafascynował ją też rozwój pleśni i pochłaniające materię gnicie oraz rozkład, czyli to, co pięknie i odrażające zarazem.

Marcin Różyc
  1. Moda
  2. Zjawisko
  3. Najodważniejsze pokazy dyplomowe z tygodni mody w Paryżu i Londynie
Proszę czekać..
Zamknij