Już poprzez sam kolor czarna torebka obiecuje, że będzie pasować do wszystkiego. My tę jej uniwersalność postanowiliśmy zduplikować. Przeglądając oferty mniejszych i większych marek, szukaliśmy modeli o ponadczasowej formie, wykonanych tylko z najwyższej jakości materiałów oraz wpasowujących się w różne epoki i style. Od powracających klasyków po gorące nowości, które już teraz zasługują na tytuł nowych it-bags – przygotowaliśmy subiektywny przegląd najpiękniejszych czarnych torebek na jesień.
Wandler: Zew księżyca
„Celuj w księżyc, bo nawet jeśli nie trafisz, będziesz między gwiazdami” (Patrick Süskind, „Pachnidło. Historia pewnego mordercy”) – musiało brzmieć motto Elzy Wandler, gdy projektowała torbę Mia. Przy niej założycielka i dyrektorka kreatywna marki wyjątkowo odeszła od architektonicznych form na rzecz kształtów ciał niebieskich. I oczywiście w gust gwiazd trafiła – dziś kuferek nosi m.in. Angelina Jolie. Influencerki do Mii przekonały piękny design oraz pewna, włoska konstrukcja. A codzienne użytkowniczki – fakt, że jak każda torba Wandler została poddana kluczowym testom w terenie (Elza sprawdzała jej funkcjonalność podczas pracy, załatwiania spraw na mieście i off duty). Te dobitnie udowodniły, że Mia to pozycja warta inwestycji.
Mulberry: Przyjaciele. Spotkanie po latach
„To prawdziwe trofeum. Najgorętszy projekt sezonu, skórzana deklaracja bycia cool. To Alexa” – pisał pod koniec 2010 roku „Guardian”, świętując pierwsze urodziny najbardziej wówczas pożądanej torebki świata. A skoro po niespełna trzech dekadach obserwujemy powrót bagietek Fendi czy nagły wzrost popularności City od Balenciagi, może los ponownie uśmiechnie się do najsłynniejszego modelu Mulberry? Projektanci marki kuszą jego unowocześnioną odsłoną, przekaz medialny opierają jednak na starych, sprawdzonych atutach – mówią o wytrzymałej ziarnistej skórze, niezawodnym uchwycie z plecionki czy regulowanym pasku na ramię. Starają się, by Alexa – podobnie jak City – przypominała dobrą przyjaciółkę i na przekór bagietce mieściła nie tylko szminkę i komórkę, ale i biurowy ekwipunek. Oraz by zgodnie z duchem czasów powstawała w nurcie zrównoważonej mody. A to tylko kilka powodów, dla których torba Mulberry zasługuje na drugą szansę.
Totême: Maksymalistyczne przesilenia
Dla przeciwwagi coś z najgorętszych nowości – T-Lock od Totême, która na sklepowych półkach zadebiutowała na początku października. Choć pochodzi z marki silnie związanej ze skandynawskim minimalizmem, doskonale sprawdzi się w bardziej ekstrawaganckich czy oldschoolowych aranżacjach. Zwłaszcza że po perfekcji wykonania oraz liczbie ukrytych detali można wnioskować, że w jesienno-zimowym sezonie sami jej projektanci skłaniają się ku maksymalizmowi. Torba ma piękną kuferkową bryłę i zaokrągloną klapkę. Została wykonana z certyfikowanej włoskiej skóry i wyprofilowana tak, by dopasowywała się do kształtu ludzkiej dłoni. Jej konstrukcję wzmocniono kontrastowymi szwami i zabezpieczono metalowymi nóżkami. Całość uzupełniono o krótką rączkę i dopinany pasek, by już zgodnie z ideą minimalistycznej czy też kapsułowej garderoby mogła zmieniać przeznaczenie w zależności od pory dnia lub nocy.
Mako: Żelazne szczęście
Sonia Rykiel mawiała, że dobra torebka potrafi odmienić wydźwięk całej stylizacji. Na tyle charakterna wydaje się bagietka polskiej marki Mako. Nie tylko za sprawą ascetycznej formy, ale i kształtu nawiązującego do podkówki. Została uszyta z najwyższej jakości włoskiej skóry, ma trzy wymienne paski (krótki, dłuższy i w wersji z nitami) i mimo niewielkich gabarytów zapakujecie do niej codzienny niezbędnik. A przesądni również szczęście.
Miu Miu: Trochę Miuccia, trochę Prada
Młodsza siostra Prady wreszcie wychodzi z cienia. Symbolem pierwszego triumfu awangardy nad klasyką były kuse miniówki z wiosenno-letniego pokazu Miu Miu, które stały się internetowym wiralem. Później przyszła kolej pojemnych kieszeni, motywu przewodniego jesienno-zimowej kolekcji. A w najbliższych miesiącach czeka nas na ostateczne starcie – wybór it-bag sezonu: Wander od Miu Miu lub Triangle od Prady. I chociaż w kuluarach już typują zwycięzcę, my znaleźliśmy złoty środek. Torebkę honorującą zarówno auntiecore’ową estetykę Prady, jak i świeżość Miu Miu, a przy okazji najbardziej pragmatyczną spośród opcji, bo pojemną i ponadczasową.
DeMellier: Wszystko pod ręką
Można dawać się porwać chwili i jak bohaterki „Seksu w wielkim mieście” wydawać bajońskie sumy na torebki, które pomieszczą co najwyżej portfel i telefon komórkowy starej generacji. Lub za przykładem „Gotowych na wszystko” przygotować się na wszelkie okoliczności i wybrać model XXL za rozsądną kwotę pięciuset dolarów. Zwłaszcza że ten od DeMellier w cenie ma też ponadczasowy design. Torba Los Angeles, inspirowana niezobowiązującym stylem życia Kalifornii, opiera się na prostej bryle, której głównymi bohaterami są zakładki, fałdki i marszczenia, jakim poddaje się jej miękka, maślana skóra. Drugie skrzypce gra rozmiar – jak obiecują projektanci marki, pomieści otwarty laptop o przekątnej ekranu trzynaście cali. Nie bez znaczenia są też liczne wersje torby – tylko w obrębie czerni można wybierać spośród pięciu.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.