O których składnikach będzie głośno? Jaka tendencja będzie dominowała na kosmetycznych półkach, a które trendy będą widoczne w gabinetach? Czy w 2025 roku pożegnamy ostatecznie hasło anti-aging? U progu nowego roku wszystkie nurtujące pytania dotyczące urody zadajemy ekspertom.
Przewidywanie trendów nie jest wróżeniem z fusów czy oczekiwaniem na opinię bliżej nieokreślonej kapituły. Widać je na półkach w perfumeriach, w klinikach medycyny estetycznej, omawiane są codziennie w mediach społecznościowych. Technologie dają coraz więcej możliwości stymulacji skóry do naturalnych procesów, przedłużają jej dobrą kondycję i odświeżają. Wybieramy mniej wypełniaczy, ale z drugiej strony blefaroplastykę, bichektomię czy lifting. Nadal najczęstszymi odbiorczyniami kosmetyków i procedur gabinetowych są kobiety. Co będzie największym trendem 2025 roku? Cztery ekspertki zawodowo zajmujące się skórą wskazują najmocniejsze tendencje.
Skinimalizm i wielofunkcyjność na pierwszym miejscu
Jak mówi dr n. med. Katarzyna Osipowicz, specjalistka dermatolożka z Kliniki Osipowicz, w 2025 roku odchodzimy od tendencji sprzed kilku lat, promującej 10-etapową pielęgnację K-beauty. – Pielęgnacja i kosmetyki idą w stronę minimalizmu. Chcemy mieć dobrą skórę, ale w krótkim czasie. Kosmetyki mają działać wielokierunkowo, zawierać kilka substancji aktywnych w mniejszych stężeniach – również po to, żeby zminimalizować ryzyko podrażnień. Zwłaszcza w naszej strefie klimatycznej, gdzie mamy skóry naczyniowe i w związku z tym większą tendencję do nadwrażliwości – mówi dr n med. Małgorzata Huczek, specjalistka dermatolog z Kliniki dr Huczek & dr Wanat.
Wielofunkcyjność widać w pielęgnacji nie tylko twarzy, lecz także ciała, o które zaczynamy dbać od stóp po szyję. Do balsamów i kremów pielęgnacyjnych dodawane są substancje czynne: antyoksydanty, retinoidy i złuszczające kwasy. Te ostatnie pojawiają się nawet w żelach pod prysznic. W trend skinimalizmu wpisuje się również SPF z antyoksydantami i substancjami nawilżającymi lub rozjaśniającymi, który może być stosowany jako jedyny krem dzienny przez 365 dni w roku. Natomiast jak wspomina dr n. med. Agnieszka Bańka-Wrona, specjalistka dermatolog z The Clinic, filtry ulegają zmianie. Wśród naukowców widać początek trendu, który zmienia rekomendacje z filtrów chemicznych na fizyczne, które w kolejnych latach będą polecane wszystkim pacjentom.
Substancje senolityczne i egzosomy
Coraz modniejsze zaczynają być składniki widocznie odmładzające, w zastępstwie tych przeciwstarzeniowych. Dr Huczek podkreśla, że pożądane są tzw. substancje senolityczne, takie jak kwercytyna, berberyna, l-cysteina, acetylocysteina, astaksantyna (jeden z najsilniejszych antyoksydantów). To neutralizatory tzw. komórek starych, które ulegają rzadszym podziałom i zalegają, powodując stan zapalny i tzw. inflammaiging.
Nadchodzi też era egzosomów – zarówno w zabiegach gabinetowych, jak i pielęgnacji domowej. Egzosomy to mikropęcherzyki o potencjale regeneracyjnym. W zabiegach mikronakłuwania znajdują się syntetyczne, naśladujące te pochodzenia ludzkiego, natomiast w kosmetykach te pochodzenia roślinnego. W serach i kremach już pojawiają się np. egzosomy probiotyczne, o których wspomina Karolina Zalewska (@bykarolinazalewska), polska kosmetolożka prowadząca gabinet w Nowym Jorku. Egzosomy z lactobacillus zapewniają regenerację, przyspieszają odbudowę skóry, a także mają szerokie działanie przeciwstarzeniowe. Oprócz nich Zalewska wspomina o sile i rosnącej popularności peptydów biomimetycznych, czynników wzrostu i komórek macierzystych. Tych warto w 2025 roku szukać w składzie serów i kremów.
Skin biohacking i neurokosmetyki
Biohakerzy zyskują rzesze odbiorców w mediach społecznościowych, oferując porady, jak sprytnie wykorzystać styl życia, wycisnąć z natury i chemii jak najwięcej, żeby zyskać zdrowie, kondycję i dobre samopoczucie. Skin biohacking polega na wprowadzaniu zabiegów i sposobów wpływających na poprawę jakości skóry przy zastosowaniu innowacyjnych technologii i składników aktywnych. Przykłady? – Terapia światłem LED, odmładzanie skóry na poziomie komórkowym, komponenty, które wspierają ekspresję genów, takie jak czynniki wzrostu (np. słońce może być dodatkowym aktywatorem niektórych z nich). Skin biohacking to holistyczne spojrzenie na skórę i świadomość, że nie tylko zabiegi i technologie, lecz także odżywianie czy odpowiednia ilość snu mają przełożenie na jej kondycję – mówi Karolina Zalewska.
Oprócz tego, jak dodaje kosmetolożka, coraz większą popularnością cieszą się też neurokosmetyki. Oddziałują one na zakończenia nerwowe w skórze, wykorzystując połączenie skóry i mózgu, jak np. neuropeptydy w serum o działaniu botoks like (wygładzającym zmarszczki), mentol przynoszący chłód czy pieprz tasmański zmniejszający uczucie swędzenia i pieczenia.
Longevity zamiast anti-aging
Nie bez znaczenia w 2025 roku są zabiegi pielęgnacyjne. Anti-aging odchodzi w zapomnienie (przynajmniej z założenia). Aktualnie najbardziej pożądany jest trend na długowieczność, czyli jak najdłuższe życie w dobrej formie. – Ten rok pozostanie nadal w trendzie biostymulacji, autoregeneracji, wykorzystania fizjologicznych mechanizmów pracy organizmu do spowolnienia procesów starzenia – przy czym większy nacisk będziemy kładli na prewencję. Technologią zyskującą popularność w tym kontekście będzie nieablacyjna technologia światła szerokopasmowego BBL – Broad Band Light – mówi dr Bańka-Wrona. I jak dodaje dermatolożka, rok 2025 to czas, w którym regularnie będziemy wykonywać zabiegi o mniejszej intensywności, o mniej spektakularnych – na pierwszy rzut oka – efektach, ale przynoszące doskonałe korzyści w przyszłości. – Odchodzi się od procedur takich jak te wykonywane laserem frakcyjnym, po których skóra długo się regeneruje, co wyłącza z codziennych aktywności na ok. tydzień. Większą popularnością cieszą się lasery, które mają łagodniejsze parametry, za to niemal następnego dnia można iść do pracy, wyjść na spotkanie bez obrzęku czy silnego zaczerwienienia skóry – dodaje dr Osipowicz. Jest więcej świadomych pacjentek, które chcą wyglądać dobrze bez makijażu, więc decydują się na: światłoterapię, mezoterapię czy lasery naczyniowe, żeby skóra nie miała widocznych przebarwień, rozszerzonych porów, naczynek, była bardziej zwarta i jednolita.
Rozpuszczanie zamiast wypełniania
– Wypełniacze są w odwrocie, ale toksyna botulinowa już niekoniecznie. Poznajemy coraz więcej mechanizmów jej działania: chociażby wpływ tak zwanej metody micro droplets na jakość skóry, redukcję łojotoku i rumienia. Kolejne lata przyniosą powrót do zabiegów z toksyną botulinową, ale w nieco innym wydaniu – mówi dr Bańka-Wrona.
Aktualnie nienaturalny wygląd jest nieatrakcyjny, dlatego rozpuszcza się nadmiar wypełniaczy. Twarz ma mieć widoczną mimikę. – Jednak skóra, która nie dostaje biostymulatorów, wypełniaczy czy wspomnianych nici, zaczyna w pewnym momencie obwisać. I drugą stroną tego trendu jest fakt, że coraz młodsze osoby – już ok. 30. lub 40. roku życia – decydują się na lifting brwi lub środkowej części twarzy, a nawet full lifting – mówi dr n med. Katarzyna Osipowicz.
Ekspertka potwierdza widoczną w mediach społecznościowych tendencję do wybierania chirurgii plastycznej zamiast zabiegów medycyny estetycznej. I radzi do tego trendu podchodzić z rezerwą. Nie spieszyć się z chirurgią albo wybierać łagodniejsze procedury. Lifting u osoby trzydziestokilkuletniej ok. 50. roku życia oznacza kolejny. Natomiast po drugim zabiegu chirurgicznym efektu wow już nie będzie. Trendem m.in. wśród młodych gwiazd i influencerek jest też usuwanie poduszek Bichata (tzw. bichektomia), czyli chirurgiczne konturowanie twarzy. Natomiast to zabieg, który niesie skutek zwiotczenia skóry, ponieważ objętości kolagenowej i tłuszczowej od 40. roku życia i tak naturalnie ubywa, a rysy się wyostrzają.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.