Świat mody żegna kolejną legendę. Thierry Mugler – projektant, wizjoner, geniusz haute couture i reżyser mody – zmarł w wieku 73 lat.
Kto zamiast w przypadki wierzy w symbole, ten może doszukiwać się znaczenia w tym, że Mugler odszedł w przeddzień tygodnia mody haute couture w Paryżu. Był ikoną wysokiego krawiectwa. Na zawsze zmienił sposób, w jaki postrzegamy ubrania.
Mówiono o nim „reżyser mody”, bo każdy jego pokaz urastał do rangi spektaklu. Modelki posyłał na wybieg niczym fantastyczne istoty – trochę niebezpieczne, pewne swojej siły, uwodzicielskie. Proponował modę awangardową, ekstrawagancką, teatralną. Nic dziwnego, w końcu to scena najbardziej ukształtowała go artystycznie. W 1962 r. wstąpił w szeregi baletu strasburskiej Opéra National du Rhin. Poznał tam tajniki nie tylko tańca i pracy z ciałem, ale także dotknął magii, jaka działa się za kulisami, z kostiumami i charakteryzacją na czele.
Pierwszą kolekcję zaprezentował w 1973 r., w wieku 26 lat. „Café de Paris” okazała się sporym sukcesem. Niedługo po tym Mugler otworzył pierwszy butik. Reszta jest już piękną, nasyconą przebojowością i seksapilem historią.
Choć Manfred Thierry Mugler (w ostatnich latach wolał, by zwracać się do niego właśnie w ten sposób) odszedł na emeryturę na początku lat 2000., nadal projektował. Tworzył jedyne w swoim rodzaju kreacje dla największych gwiazd showbiznesu: Beyoncé, Lady Gagi, Kim Kardashian i Cardi B. Z tą ostatnią połączyła go bliska relacja. Raperka oprócz nowych projektów Muglera, często dostępowała zaszczytu noszenia kreacji z archiwum marki.
Od 2018 r. dyrektorem kreatywnym domu mody Mugler jest Casey Cadwallader.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.