Nowy serial twórców „Dark” można by łatwo zdyskredytować jako pornografię przemocy z pogranicza fantasy, science fiction i coming-of-age story. Produkcja już jest przebojem, warto więc zastanowić się, co przyciągnęło widzów z całego świata do dystopijnej opowieści o rozpadzie Europy.
Scenarzyści inspirowali się brexitem
Doświadczenie twórcy serialu, Philipa Kocha, ograniczało się dotychczas do kilku odcinków niemieckiego kryminału. Mimo krótkiego CV 38-latek z Monachium miał kartę przetargową – pomysł, który spodobał się firmie producenckiej Wiedemann & Berg Television, wcześniej odpowiedzialnej za horror „Dark”, największy netfliksowy sukces Niemców. Punktem wyjścia dla Kocha był brexit – przerażony perspektywą rozpadu Europy, napisał o katastrofie, która podzieliła kontynent. W 2029 r. po niewyjaśnionym zaciemnieniu świat opanował mrok. Dosłownie, bo przestała działać elektryczność, i metaforycznie, bo cywilizacja upadła. 50 lat później dawni mieszkańcy Europy są podzieleni na zwalczające się zaciekle plemiona. Dwa najpotężniejsze – Szkarłatna Republika i Wrony – nie cofną się przed niczym, żeby opanować kontynent.
Plemiona różnią się stylem życia, światopoglądem i wizerunkiem
Trzeba Kochowi oddać, że doskonale dobrał scenografów i kostiumografów. Jeśli krwawa fantazja na temat upadku cywilizacji ma jakieś zalety dla widzów innych niż namiętni gracze komputerowi, to jest nią właśnie precyzyjnie zbudowany styl życia każdej grupy. Główni bohaterowie wywodzą się z plemiona Źródlan, miłującego pokój, bliskiego natury, mieszkającego w lesie. Noszą więc ubrania, które wyglądają, jak wyciągnięte z lumpeksu, oczywiście w kolorach ziemi, uzbrojeni są w kusze, nie interesuje ich świat zewnętrzny. Do czasu, gdy świat spada na nich z nieba. Nieopodal osady Źródlan rozpada się samolot Atlantów. Dzięki technologii, a konkretnie tajemniczemu sześcianowi, który się w nim znajduje, można zdobyć władzę nad Europą. Walczyć o niego będą krwiożercze Wrony, zabijając każdego, kogo napotkają na drodze. Wrony, zgodnie z nazwą, ubierają się na czarno, głównie w lateks i skórę, mają pomalowane twarze i spiczaste fryzury. Bawią się w klubach, które wyglądają jak berliński (w serialu stolica Niemiec to Brahtok) Berghain końca lat 90., a ich ulubioną rozrywką jest Bój, czyli pojedynek niewolników na śmierć i życie. Żołnierze Szkarłatnej Republiki przypominają natomiast NATO – organizację niby szlachetną, pokojową i respektującą odmienność, ale jednak militarną. Tu wszyscy noszą mundur.
W centrum akcji jest trójka rodzeństwa
Rozdzielone rodzeństwo Źródlan zakosztuje każdego z tych światów. Najstarszy Kiano (aktor i muzyk Emilio Sakraya) zostanie niewolnikiem Wron, a konkretnie lubownikiem, czyli nałożnikiem bezwzględnej Varvary (Melika Foroutan), która ma chrapkę na władzę. Liv (Henriette Confurius) przywdzieje mundur szeregowej Szkarłatnej Republiki. Nie na długo. Po pierwsze, ciągnie ją z powrotem do lasu, a po drugie, chce ocalić Kiano. Najmłodszy Elja (David Ali Rashed) ma się najlepiej – pilot samolotu Atlantów daje mu sześcian, by ten przetransportował go bezpiecznie do tajemniczej Arki. Pomoże mu komiwojażer, oszust i wagabunda Moses (Oliver Masucci). W pierwszym sezonie scenarzyści prowadzą trzy odrębne wątki, pozwalając widzom poznać sposób życia różnych plemion.
Serial epatuje przemocą
Wrony zabijają, żeby nie zostać zabitymi. Ale lubią to robić, więc uśmiercają ze szczególnym okrucieństwem, wypowiadając przy tym komunały o honorze, męstwie i sile. Koch w niezbyt subtelny sposób czyni tu aluzję do nazistów, choć estetyka bozich, bojowników Wron, jest zgoła inna niż SS-manów. Trup ściele się gęsto, krew leje strumieniami, jak w „Grze o tron” żaden bohater nie jest bezpieczny. Netflix uznał, że serialu nie powinny oglądać osoby, które nie ukończyły 16. roku życia, i słusznie, chociaż wychowani na grach komputerowych chłopcy nie takie rzeczy widzieli. Przemoc w „Plemionach” nie jest niestety ani skontekstualizowana, ani skonwencjonalizowana – to czysta pornografia.
To przestroga dla Europejczyków
Być może cel uświęca środki. Skoro Koch chciał przestrzec przed konsekwencjami rozpadu Unii Europejskiej, przemoc była mu potrzebna, by wzbudzić lęk widzów przed anarchią. Zdaje się mówić po hobbesowsku, że człowiek człowiekowi wilkiem, a tylko system – taki jak kiedyś absolutyzm oświecony, a teraz względna harmonia demokratycznej Europy – dzieli nas od dzikości. Scenarzysta przestrzega nie tylko przed światem bez demokracji, lecz także bez technologii. Podczas gdy ostatnio wiele dystopii podkreśla jej ambiwalentną rolę we współczesnym życiu, Koch wydaje się piewcą wynalazków. Jedyną nadzieją na lepsze jutro jest sześcian – najbardziej nowoczesny gadżet, jaki znalazł się w posiadaniu bohaterów.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.