Gdy podczas pokazu w Arabii Saudyjskiej modelki zastąpiono dronami, zobaczyliśmy tylko bezkształtne kawałki materiału. Stroje bez noszących je osób tracą magię. Ruch i moda to bowiem nierozerwalna całość. W czasach gdy pokazy mody stały się spektaklami, projektanci nie tylko budują niezwykłą scenografię, ale wprowadzają też na wybieg baletową, musicalową albo teatralną choreografię. Taniec jest także tematem przewodnim jesiennej edycji Shopping Experience powered by „Vogue Polska” w The Designer Gallery Galerii Mokotów.
Dior: Komunikacja bez słów
Każdy pokaz MariiGrazii Chiuri to manifest feministyczny. Nie zawsze dosłowny. Kolekcja na sezon wiosna-lato 2019 zyskała oprawę w postaci show łączącego taniec i modę. Obie te dziedziny sztuki traktująciało jak płótno. Projektantka do pomocy przy tworzeniu spektaklu zatrudniła izraelską choreografkę Sharon Eyal. To właśnie ona była odpowiedzialna za stworzenie układu, który miał towarzyszyć prezentacji kolekcji. Podczas pokazu mogliśmy zobaczyć stroje inspirowane baletem. W trakcie, wydawałoby się, pozbawionej życia wędrówki modelek na wybiegu towarzyszyli im artyści z izraelskiej grupy tanecznej L-E-V, którzy z hipnotyczną gracją przemierzali scenę. Dzięki temu subtelnemu wprowadzeniu ich do spektaklu taniec nie zmonopolizował sceny. Układ choreograficzny stał się naturalnym dopełnieniem kolekcji. Pochlebne recenzje, które dotyczyły nie tylko samych projektów, ale też właśnie formy pokazu, byłycenną wskazówką na przyszłość.
Thierry Mugler: Moda to za mało
Jedni widzą w nich szaleńców, inni wizjonerów, ale niezależnie od tego, czy to się komuś podoba, od lat zdarzają się projektanci, którzy uwielbiają szokować. Niektórzy pod płaszczem skandalu próbują maskować rzemieślnicze niedoróbki, inni opierają na nim swój styl. Thierry Mugler bez wątpienia należy do tej drugiej grupy. Już w latach 90., z okazji 20-lecia swojej działalności, pokazał, że zamiast tradycyjnego pokazu mody można wystawić prawdziwy spektakl. Już wcześniej zdarzało mu się wychodzić poza schematy. Projektant przybył do Paryża w latach 60. jako baletmistrz. – Nigdy nie marzyłem o byciu projektantem mody. Chciałem zostać reżyserem, ale moda okazała się dobrym narzędziem. To był środek komunikacji– powiedział w wywiadzie dla „New York Timesa”. – Używałem mody, aby wyrazić siebie tak bardzo, jak tylko mogłem. Ale w pewnym momencie to nie wystarczyło– dodawał. Kumulacja zebranych emocji znalazła więc ujście w trwającym ponad godzinę spektaklu, który przeszedł do historii.
Thierry Mugler stworzył dwupoziomowy wybieg połączony schodami, a w tle zaprezentował gwiazdę, kształt flakonu jego flagowych perfum „Angel”. Podczas pokazu projektant przedstawił 300 sylwetek z różnych epok. Prezentowały je ówczesne legendy – Carmen Dell'Orefice, Veruschka von Lehndorff i jego muza Jerry Hall, a także rodzące się gwiazdy, takie jak Naomi Campbell, Claudia Schiffer, Eva Herzigová i Kate Moss. W obsadzie znalazły się również ulubione aktorki projektanta, takie jak Tippi Hedren i Julie Newmar. Intencją Thierry’ego Muglera było pokazanie piękna na przestrzeni wieków. W efekcie sylwetki w show przechodziły od mistrzowsko skrojonych garniturów i efektownych sukienek wieczorowych do futurystycznych zbroi. Prezentacji towarzyszyły występy, zarówno wokalne, jak i taneczne. – To było jak Woodstock mody– wspomina modelka Violetta Sanchez, która chodziła w tym pokazie. Punktem kulminacyjnym prezentacji modeli haute couture na sezon jesień-zima 1995-1996 był występ Jamesa Browna. Gdy konfetti opadało z nieba, a tancerze go-go wirowali, było jasne, że nikt nie wyprawia takich imprez urodzinowych jak Thierry Mugler.
Alexander McQueen: Szach-mat
Dla Alexandra McQueena nie istniały żadne ramy. To on nadawał wszystkiemu kształt. Nie tylko budował własną markę, ale również wpływał na historię mody. Projektant pozostawił po sobie innowacyjne projekty, które zaprzeczały tezie, że w modzie już wszystko było. Jego pomysły znajdowały swoje odbicie nie tylko w strojach, ale również w niezwykłych pokazach mody, a raczej prawdziwych widowiskach. Można ich wymienić kilka, jak chociażby taneczne show na sezon wiosna-lato 2004 zatytułowane „Deliverance”, czyli „Wyzwolenie”. Podobnie jak w przypadku choreografii, zmienna była też muzyka – od Portishead do Billie Holiday. Porównywalny do snu spektakl został zainspirowany filmem Sydneya Pollacka z 1969 roku „They Shoot Horses Don't They?”, czyli w polskiej wersji „Czyż nie dobija się koni?”, w którym podczas wielkiego kryzysu odbywa się taneczny maraton. Istnieje jednak inne show Alexandra McQueena, które jeszcze mocniej zapisało się w historii mody, bo o ile już wcześniej tańczono na wybiegu, o tyle partii szachów nie rozegrał tam przed nim nikt.
Pokaz kolekcji na sezon wiosna-lato 2005 został zbudowany wokół ruchu. Najpierw goście mogli obejrzeć kolekcję na modelkach zajmujących pozycje na jeszcze niewidocznej szachownicy. Początkowo nic nie wróżyło tego, że za chwilę widzowie zostaną świadkami najbardziej spektakularnej partii szachów w historii mody. Dopiero gdy ostatnia z modelek zajęła odpowiednią pozycję, światła ujawniły zamysł projektanta i rozpoczął się prawdziwy spektakl. Żywe figury pod postacią modelek w strojach Alexandra McQueena zbijały się jedna po drugiej, aż do finałowego ustawienia. Szach-mat zakończył to wyjątkowe show, ale spektakularna rozgrywka wcale nie odwróciła uwagi od kolekcji. Harmonia ruchu i mody była kolejnym przejawem geniuszu projektanta.
Moncler: Poza kontrolą
Pokaz mody to nie tylko kolekcja, ale również odpowiednia scenografia, lista zaproszonych gości i scenariusz, który przewiduje każdy kolejny krok na wybiegu. A co gdyby zerwać z tą regułą? Te same pytania mogli sobie zadawać projektanci Moncler Grenoble. Jednak kto miałby to sprawdzić, jeżeli nie osoby stojące za marką, która nigdy nie stroniła od teatralnych pokazów? Zamiast tradycyjnego show, podczas którego zaprezentowano by kolekcję na sezon jesień-zima 2011-2012, przygotowano flash mob, który odbył się w głównej hali dworca Grand Central w Nowym Jorku wśród niczego niespodziewających się osób i bez zawodowców, z udziałem modelek i modeli zrekrutowanych przez internet. Każdy z 363 tancerzy, ubranych w zimowe stroje i gogle, miał pięć dni na naukę choreografii przed zaprezentowaniem układu pośród setek przypadkowych widzów. Muzyka była mieszanką The O'Jays, Prince'a i Czajkowskiego, natomiast techniki taneczne sięgały od jazzu i stepowania do baletu. Setki osób zgromadziły się wokół widowiska, próbując sfilmować, sfotografować i zobaczyć tancerzy w ikonicznej przestrzeni Nowego Jorku, co odbiło się szerokim echem w mediach społecznościowych. – Bardzo ważne jest dla mnie to, że jako marka nie mamy zbyt dużego modowego nastawienia. Atmosfera pokazu była lekka i zabawna, choć większość widzów nie miała pojęcia, że to był pokaz mody– podsumował w rozmowie z „New York Timesem” Remo Ruffini, włoski biznesmen stojący za marką Moncler.
Pomimo że flash mob, który przygotowała marka Moncler Grenoble, przeszedł do historii, to patrząc na pokazy pod kątem ruchu, nie można pominąć także innych spektakli tego domu mody. Choreografia od samego początku była tam istotnym elementem pokazów. Bywały też momenty, kiedy w ogóle z niej rezygnowali. Prezentacja kolekcji jesień-zima 2013-2014 była statyczna, a kluczowa stała się gra świateł. Niewiele więcej aktywności można było zobaczyć także podczas innego show. Prezentacja propozycji na jesień-zimę 2015-2016 jest tego najlepszym przykładem. W jej trakcie zobaczyliśmy pary na ruchomych platformach. Zastygłe bez ruchu ciała do złudzenia przypominały manekiny, aż do finału, w którym wszystkie duety zaczęły się całować. Swoją kolekcję na jesień-zimę 2012-2013 projektanci zaprezentowali natomiast na lodowisku w nowojorskim Central Parku. Tańczący łyżwiarze zastąpili modeli i pokazali zimowe stroje w naturalnych dla nich warunkach. Ze sportem związana była również choreografia do pokazu kolekcji na sezon jesień-zima 2016-2017. Na początku zobaczyliśmy grupę idącą w rytmicznym tempie, jak na otwarciach wydarzeń sportowych w amerykańskich college’ach. Zsynchronizowany układ i nieskazitelna harmonia były preludium do tego, co zaprojektowano. Tańczące na wybiegu baletnice uświetniły natomiast prezentację strojów na sezon wiosna-lato 2018. Wśród najciekawszych propozycji marki nie można pominąć też pokazu kolekcji jesień-zima 2017-2018, którego celem było uwzględnienie wszystkich aspektów życia w środowisku górskiego kurortu w sezonie zimowym. Jakby tego było mało, na koniec pokazu pary zatańczyły walca.
Viktor & Rolf: Moda w pointach
Choreografia przygotowana z myślą o pokazie mody powinna mieć zupełnie inne cele niż ta dla tradycyjnego występu. Jeżeli pokaz przytłoczy modę, to projektant poniesie artystyczną klęskę. Mimo to nie brakuje śmiałków, którzy są gotowi przyodziać swoje modelki, na co dzień członkinie Holenderskiego Baletu Narodowego, w pointy. I posłać je na wybieg. Właśnie w taki sposób postanowili zaprezentować swoją kolekcję haute couture na sezon wiosna-lato 2014 projektanci marki Viktor & Rolf. Duet specjalizujący się w awangardowych projektach tym razem zainspirował się klasycznym baletem. Choć sama kolekcja była daleka od scenicznych strojów, które znamy, to chyba nikt nie był tym zaskoczony. Tiulowe spódniczki tutu i koronkowe gorsety, a nawet treningowe stroje z lycry zostały zastąpione przez ich lateksowe wersje. Choć jak na możliwości duetu projektantów kolekcja wydawała się bardzo minimalistyczna, to nietypowy sposób jej przedstawienia wcale nie odciągnął uwagi od tego, co najważniejsze. Powściągliwa choreografia odegrała swoją rolę.
To, co zobaczyliśmy na wybiegu, wyglądało bardziej jak próba w Lincoln Center niż oficjalny występ. Na początku pod lekko uniesioną kurtyną zaproszeni goście zobaczyli tylko ubrane w pointy stopy. Spektakl rozpoczął się od krótkiego pokazu pracy nóg, które synchronicznie przybierały baletowe pozycje. Dopiero później tancerki po kolei zaczęły drobnym krokiem przemierzać wybieg. Wyglądały jak porcelanowe lalki lub figurki z pozytywki unoszące się na czubkach palców.
Rick Owens: Ramię w ramię
Taniec i moda inspirują się nawzajem. Ich przenikanie się może się odbywać na wielu polach. Natchnienie tanecznymi strojami sprawia, że wnikają do mody ready-to-wear, z drugiej stronytworzenie kolekcji dla tancerzy przez topowych projektantów powoduje przenikanie ich stylu do świata tańca. Najsilniejszy związek pomiędzy obiema dziedzinami sztuki widać, gdyramię w ramię pojawiają się one na wybiegach. Takie duety zawsze wzbudzają emocje. Tym większe, jeżeli zamiast prezentujących stroje modelek wykonujących subtelną choreografię kolekcję przedstawiają pełni ekspresji tancerze. Na takie rozwiązanie postawił między innymi Rick Owens. Wybiegiem podczas prezentacji kolekcji tego projektanta na wiosnę-lato 2014 zawładnęli wykonawcy step dance. Owens zaangażował do swojego show tancerzy z różnych zespołów z całej Ameryki – Washington Divas, Soul Steppers, Momentums i Zetas, którzy w białych, czarnych i cielistych strojach stepowali, tupali i klaskali, zainspirowani estetyką Ricka Owensa.
Szukając pomysłów, Rick Owens zwrócił się ku stepowaniu, które rozwinęło się w afroamerykańskich college'ach jako hybryda step dance, tańca cheerleaderek i ćwiczeń wojskowych. Choreografki Lauretta Malloy Noble i jej córka LeeAnét dodały też do choreografii pokazu inne elementy – na przykład taniec zulu, aby dostosować prezentację do wizji projektanta. Sam Owens nazwał kolekcję „Vicious”, czyli „Podły”, co zostało podkreślone między innymi przerysowaną mimiką twarzy tancerzy. Jak podkreślił projektant w wywiadzie dla amerykańskiego „Vogue’a”, „odrzucamy konwencjonalne piękno, tworząc własne”.
W ostatni weekend października w The Designer Gallery w Galerii Mokotów rusza druga odsłona wyjątkowego wydarzenia Shopping Experience powered by „Vogue Polska”. To dwa dni niespodzianek w wybranych butikach oraz spotkań z profesjonalistami z branży mody w przestrzeni jednego z najlepszych centrów handlowych w kraju. Tematem jesiennej edycji jest oryginalny taniec inspirowany efektownymi pozami z pokazów mody, czyli voguing.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.