Projektantka Paulina Pyszkiewicz wyznaczyła sobie za cel tworzyć ubrania, które sezon po sezonie pozwolą budować bazę garderoby, ale będą przy tym czymś więcej niż basiciem. Przyglądamy się nowej kolekcji LEBRAND, która pojawia się zgodnie z rytmem światowego kalendarza mody.
Miło patrzeć, jak polskie marki rozwijają się na równi z tymi, których jeszcze niedawno nie próbowały nawet gonić. LEBRAND, założona w 2014 roku przez Paulinę Pyszkiewicz, urosła nie tylko sprzedażowo, lecz także estetycznie. Dziś produkty z jej kolekcji nie stanowią już lokalnej alternatywy dla marek zagranicznych – stały się obiektami pożądania nie tylko na polskim rynku.
Zgodnie z rytmem światowego kalendarza mody projektantka wypuszcza cztery kolekcje rocznie. Od niedawna współpracuje z zagranicznymi agencjami, ubiera najbardziej stylowe influencerki i właśnie otworzyła pierwszy showroom w Paryżu czasie trwającego tam tygodnia mody. Na rosnące zainteresowanie marką odpowiada marszczonymi sukienkami w maślanym kolorze, koszulami z dużym kołnierzem w stylu lat 70. i garniturami, które godzą trendy mody z wymogami codzienności. Niedawno otwarty butik marki na Mysiej 3 w Warszawie za chwilę będzie za mały, by pomieścić wszystkich chętnych.
Choć kolekcje LEBRAND tworzą spójną, uzupełniającą się całość, z sezonu na sezon różnią się asortymentem, rodzajem tkanin i nastrojem. Najnowsza propozycja to reakcja na rosnącą potrzebę komfortu i otulenia. Mody zmysłowej, która jest nie tylko stylową zbroją, lecz także miękkim kokonem. Główną inspiracją dyrektor kreatywnej jest po prostu zima – jej śnieżny krajobraz i przyjemny orzeźwiający chłód czystego powietrza. To kwintesencja Skandynawii z paryskim sznytem. Nieprzypadkowo, bo poza Warszawą to właśnie najistotniejsze dla LEBRAND rynki. Prosty, rozważny w detalu dizajn, tkaniny przywodzące na myśl przytulne hygge i fasony z klasycznego repertuaru tworzą podstawę tego sezonu. W kolekcji widać też odległe skojarzenia z rodzimym folkiem. Z Podhala Pyszkiewicz bierze to, co najlepsze, i tłumaczy na język współczesnego minimalizmu. Dzianiny, kożuchy i cięcia luźno nawiązują do kaletniczych tradycji Południa. LEBRAND to także skóra naturalna – firmowy bestseller obecny w ofercie marki co sezon.
Od rana do wieczora
Spódnica i ponczo z frędzlami spięte w talii białym paskiem, garnitur z melanżowej wełny z płaszczem z tej samej tkaniny, miękki top z baranka i długie rękawiczki z czarnej skóry – to najmocniejsze stylizacje z promującego kolekcję lookbook’u. Boucle kontrastuje tu ze śnieżną bielą gładkiej tkaniny, a miękki zamsz z twardą błyszczącą skórą. Rąbki spódnic zasłaniają cholewki kozaków, wysokie kołnierze szyję. Te stylistyczne niuanse stanowią wartość dodaną – będą inspirować nie tylko klientki. Kolorystyka jak z zimowych pejzaży ogranicza się do bieli, ecru, brązu, grafitu i czerni. Klasyczna paleta nabiera charakteru, gdy kolory łączą się w jednej stylizacji. Bo eleganckie topy, klasyczne cygaretki, marynarki o męskim kroju z poszerzoną linią ramion można nosić zgodnie z dress codem – bez kombinacji – albo zakładać warstwowo i uzupełniać o dodatki. Te marka od dawna tworzy z równym zacięciem jak ubrania. Wyrazista biżuteria i świetne buty weszły już do jej kanonu i są idealnym uzupełnieniem opcji wieczorowych. Topy z koronki, metaliczne longsleevy i obszerne golfy zdecydowanie nadają się na specjalne okazje. W zasadzie wszystko, co wychodzi z pracowni LEBRAND, daje się nosić od porannego zebrania po wieczorny koktajl.
Dyrektor artystyczna: Olivia Kijo
Zdjęcia: Borys Synak/Made by Eight
Asystenci fotografa: Aleksander Balcerek i Krzysztof Pierścieniewski
Modelka: Elise Sandblom/Le Management
Stylizacja: Olivia Kijo
Hair & Make up: Aneta Kostrzewa/I like photo
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.