Premierowo na Vogue.pl: Nowa odsłona warszawskiej perfumerii Mood Scent Bar
Choć lokal położonej w ścisłym centrum Warszawy niszowej perfumerii Mood Scent Bar mierzy zaledwie dwadzieścia kilka metrów, twórcy konceptu Victorowi Kochetovi i architektce Zofii Wyganowskiej udało się w nim zamknąć całe bogactwo mórz i oceanów. Ściany pokryto geometrycznymi malowidłami przypominającymi kolonie koralowców. Pojawiły się meble w turkusowych odcieniach morskiej toni, zawisły kinkiety w kształcie półotwartej muszli i monumentalny żyrandol o formie kolczastego jeżowca. Zaglądamy do wnętrza butiku przy Brackiej 3.
Pierwszy Mood Scent Bar Victor Kochetov otworzył w 2013 roku i od tego czasu udało mu się zbudować sieć rozsianych po Polsce perfumerii. Lokale, czy to w Poznaniu, Warszawie, czy Wrocławiu wyróżniał spójny design. Trochę surowy, dymny, bo przestrzenie zwykle utrzymane są w półmroku, i pieprzny, z wybijającymi się na pierwszy plan podświetlanymi półkami z flakonami, od marek-gigantów i tych niszowych, niedostępnych w żadnym innym sklepie w kraju. Ale w nowo otwartym butiku przy Brackiej w Warszawie już samo wnętrze działa na wszystkie zmysły. – Chcieliśmy zrobić coś odważnego i szalonego, pozostając jednak w stylistyce sprawdzonej przy okazji poprzednich realizacji – mówi odpowiedzialna za wystrój większości Mood Scent Barów architektka Zofia Wyganowska.
Zaczęło się od koloru: złamanej bieli, rdzawego, energetycznego koralu i wyrazistej niebieskości. – To zestawienie skojarzyło nam się z morzem i wokół niego postanowiliśmy zbudować cały świat. Luźnym odniesieniem inspiracyjnym stało się Miami, które Victor odwiedził podczas jednej z ostatnich podróży. – To miasto, które uwodzi beztroską, wolnością i radością. Stanowi pochwałę życia – tłumaczy Kochetov. – Ale nawiązania nie są dosłowne, przypominają raczej grę skojarzeń.
Ściany pokryto geometrycznymi malowidłami przywodzącymi na myśl rozgałęzienia rafy koralowej. – W Miami koralowce są wszechobecne – opowiada Victor. – Ich formacje włączono do miejskiej architektury i można je zobaczyć niemal wszędzie: wmurowane w płyty chodnikowe czy na ścianach budynków. W lokalu pojawiły się także przedwojenne i wykonane na zamówienie meble wymalowane na odcienie morskiej toni. Zawisły cudne kinkiety w kształcie półotwartej muszli z perłą, monumentalny żyrandol o formie kolczastego jeżowca i, oczywiście, mosiężne półki, na których ustawiono flakony. Ale Zofia tę grę skojarzeń pociągnęła o krok dalej – w butiku wykorzystano bowiem rudy marmur Alicante, pochodzący z nadmorskiego miasta w Hiszpanii o tej samej nazwie.
Zapach wywołuje emocje, a wnętrze? Gdy pytam Victora, jakie wspomnienia oraz uczucia chciałby wywołać dzięki nowemu wystrojowi perfumerii, odpowiada, że przede wszystkim wrażenie unikatowości. – Chcieliśmy z Zosią, żeby wnętrze Mood Scent Baru przy Brackiej było zaskakujące. Ale kluczowe było dla nas stworzenie przestrzeni, w której nasi goście czuliby się wyjątkowo. Naszą intencją było to, żeby każdy, kto odwiedzi nas przy Brackiej, czuł kojarzoną z nadmorskim klimatem wolność obcowania z pięknymi zapachami.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.