Kosmetyki pełne mocy: skoncentrowane serum i niewidoczny filtr
Pielęgnacja twarzy nie musi oznaczać kosmetycznego maratonu. Zgodnie z trendem na skinimalism może być prosta i skuteczna. Dlatego warto szukać skoncentrowanych formuł rekomendowanych przez dermatologów. Trzy z nich sprawdzę na własnej skórze.
Moja skóra starzeje się książkowo, dokładnie tak jak przepowiadają materiały naukowe, które wnikliwie studiuję za każdym razem, gdy piszę o zmarszczkach, utracie blasku i zmęczonej, suchej skórze. Wszystko to widzę w lustrze i wiem dlaczego.
Za swój stan obwiniam wolne rodniki, smog, zmniejszające się zapasy kwasu hialuronowego w skórze, powolne niszczenie kolagenu i elastyny, promieniowanie UV oraz nieunikniony stres. Wcale nie zapominam o genach oraz nadwrażliwości odziedziczonej po rodzicach. Ostrożnie dobieram kosmetyki, bo martwi mnie mapa rozszerzonych naczynek na policzkach, drobne przebarwienia i wiecznie powracające zaczerwienienie.
Im jestem starsza, tym częściej wybieram apteczne formuły i dokładniej sprawdzam ich skład. Stawiam na to, co poleca moja dermatolożka. Tym razem przetestuję trzy formuły od La Roche-Posay, marki najczęściej rekomendowanej przez dermatologów w Polsce. Na dzień skoncentrowane serum przeciwzmarszczkowe Pure Vitamin C10, a na noc skoncentrowane serum przeciwzmarszczkowe Hyalu B5. Nie zapominam o ochronie UV. Obowiązkowo na całą twarz nakładam Anthelios Niewidoczny Fluid SPF 50+. Moje doświadczenia, efekty tuż po i długo, długo po pierwszym teście poniżej.
Witamina C: jedyna i niepowtarzalna
Witamina C, jako najważniejszy dla skóry antyoksydant, wielokrotnie była moim wsparciem w pielęgnacji codziennej i specjalnej, na przykład po zabiegach laseroterapii. W wysokim stężeniu witamina C spełnia kilka ważnych zadań. Pierwszym jest pobudzanie syntezy kolagenu i wzmocnienie elastyny.
Kolejne zadania to rewitalizacja i rozjaśnienie. Dla mnie ważne są też wzmacnianie ścianek naczyń krwionośnych i poprawa struktury w najwyższych warstwach skóry, a więc mniej widoczne pory, gładsza cera i równy, zdrowy koloryt. Niewielki flakonik La Roche-Posay ze szklaną pipetką, kryje formułę serum, a dokładniej skoncentrowanego serum przeciwzmarszczkowego Pure Vitamin C10. Wystarczy kropla, by rozprowadzić lekki żel na całej twarzy.
Sprawdzam w lustrze tzw. efekt hello (pierwsze dziesięć sekund od wklepania): skóra od razu wygląda na wygładzoną, jednolitą i co ważne dla wrażliwców: ukojoną. Na głębszy efekt warto poczekać. U mnie pojawił się jeszcze przed ostatnią kroplą, dokładnie po czterech tygodniach regularnego stosowania. Drobne bruzdki wokół ust, lwia zmarszczka i poprzeczne linie na czole widocznie się spłyciły, a niewielkie przebarwienia na kościach jarzmowych straciły na intensywności. Skóra odzyskała blask.
Gdy przyglądam się składnikom, okazuje się, że witamina C ma mocne wsparcie w postaci kwasu salicylowego (już wiem, skąd taka gładkość) oraz dwóch rodzajów kwasu hialuronowego. Do tego neurosensyna, składnik, który łagodzi, wycisza zaczerwienienia i stany zapalne, kojąca woda termalna z La Roche-Posay oraz przeciwstarzeniowa adenozyna. Już rozumiem, skąd w nazwie kosmetyku słowo: skoncentrowane.
Fluid z filtrem: skóra chroniona przez cały rok
Dobry filtr jest jak superbohater, Kapitan Ameryka z tarczą, która chroni przed skutkami całego spektrum promieniowania, na które wystawiamy twarz każdego dnia. Bez niego skóra narażona jest na procesy starzenia na każdym poziomie i w szybkim tempie.
Dlatego partnerem dla mojego skoncentrowanego serum jest Anthelios Niewidoczny fluid SPF 50+ od La Roche-Posay. Ma bardzo wysoki filtr, który zapewnia odpowiednią ochronę przed szkodliwym promieniowaniem UV. Stosowany codziennie, nawet na naszej szerokości geograficznej, zapobiega powstawaniu przebarwień, spowalnia fotostarzenie i chroni skórę przed uszkodzoniami na poziomie komórkowym. Formuła dermokosmetyku ma bardzo dużą odporność na wodę, pot, łzy oraz wszystko co na niej osiada w ciągu dnia czyli kurz i pył.
Wstrząsam, a potem odkręcam białą buteleczkę i wylewam odrobinę białego fluidu na grzbiet dłoni. Lekki płyn wchłania się w szybko, a skóra pozostaje gładka, a nawet w moim odczuciu lekko matowa. Zapach niewyczuwalny, zero białych śladów, a pod koniec dnia, kiedy staję przed lustrem i zmywam makijaż, nie mam podrażnień ani zaczerwienionych powiek.
Czas na skład fluidu. Robi się ciekawie, bo trafiam na technologię Netlock – składnik pielęgnacji przeciwsłonecznej, który zapewnia bardzo wysoką ochronę, a jednocześnie ma niewyczuwalną konsystencję. Po wklepaniu mikrokropelki formuły łączą się ze sobą, tworząc ochronną tarczę, bez efektu spływania czy rozmazywania i co najważniejsze: tłustego filmu. Kolejne hasło, jakie znajduję w składzie, to XL-Protect, czyli filtr o szerokim spektrum ochrony, rodzaj mieszanki filtrów UVA, UVB i tych chroniących przed promieniowaniem podczerwonym. Są tu jeszcze nawilżająca gliceryna i kojąca woda termalna z La Roche-Posay, więc to nie tylko filtr, ale część pielęgnacji dziennej, która działa jak baza pod makijaż.
Kwas hialuronowy: dwie odsłony
Wieczorny rytuał pielęgnacyjny powinien być mocnym orężem w walce ze zmarszczkami, utratą jędrności i zmęczeniem skóry. Na wieczór testuję skoncentrowane serum przeciwzmarszczkowe Hyalu B5 od La Roche-Posay. Jego cele zdecydowanie pokrywają się z moimi i są to: nawilżanie, regeneracja, ujędrnianie, poprawa elastyczności i wreszcie odbudowa bariery ochronnej skóry.
Ponownie otwieram szklaną buteleczkę z pipetką i jak w przypadku serum Pure Vitamin C10, nabieram dwie krople w zagłębienie dłoni – bezbarwny, płynny i bardzo lekki preparat rozlewa się przyjemnie na skórze. Jest jeszcze lżejszy od poprzednika i ma równie delikatny zapach. Rozprowadzam go na czystej skórze twarzy, szyi, dekoltu i czuję, jak moja cera „wypija” dawkę serum w zaledwie kilkanaście sekund. To jakby podlać kwiatek, który od dawna stoi przy kaloryferze – tak silne było moje pierwsze wrażenie.
Kiedy czytam skład, okazuje się, że serum opiera się na działaniu kwasu hialuronowego. Co ciekawe, zamiast jednego są tu dwa rodzaje substancji. Nisko- i wysokocząsteczkowa wersja kwasu hialuronowego nawilża skórę na różnych jej poziomach. Pomaga też zatrzymać cenną wilgoć na długo, a jednocześnie wygładza drobne zmarszczki, na przykład te na skroniach. Poza tym w składzie znalazła się też witamina B5, która wzmacnia barierę ochronną skóry i łagodzi podrażnienia. Listę zamyka kojący madekasozyd, składnik wzmacniający działanie kwasu i witaminy oraz niezastąpiona woda termalna ze źródeł La Roche-Posay. Czas na wrażenia.
Pierwszy efekt widzę od razu: skóra odzyskuje jędrność i świeży wygląd. W ciągu trzech tygodni moje zmarszczki na skroniach zmniejszają się, nawet gdy szeroko się uśmiecham. Elastyczna, nawilżona i zregenerowana skóra daje mi poczucie komfortu, choć wcale nie stosuję dodatkowego kremu ani emulsji.
Serum Hyalu B5 jest również skuteczne w pielęgnacji skóry po zabiegach medycyny estetycznej takich, jak peeling czy wypełnienie kwasem hialuronowym. Przedłuża efekty kuracji i sprawdza się na mojej nadwrażliwej skórze.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.