Piotr Jacoń wydaje drugą książkę o transpłciowości. Dwa lata po reportażu „My, trans”, w którym wsłuchiwał się w historie o tożsamości i szukał odpowiedzi na pytanie, co to znaczy być trans, ukazuje się „Wiktoria. Transpłciowość to nie wszystko”. To opowieść o relacji z bliskimi, opis sytuacji, w której transpłciowość wysadza tradycyjny model rodziny i trzeba znaleźć nowy.
Jest wrzesień 2020 roku. Wiktoria odbywa rozmowę z rodzicami, zapowiada ją od dawna. Ma połączyć się z kamerą, ale coś idzie nie tak. W rezultacie słychać tylko jej głos. Mówi, że jest transpłciowa. Rodzice są zaskoczeni.
Coming out z perspektywy bliskich
Wydawałoby się, że warunki są cieplarniane – ona studiuje już w innym mieście, jakiś czas temu wyfrunęła z gniazda, u boku ma ukochaną osobę, może liczyć na wsparcie. Rodzice, z zawodu dziennikarze, interesują się światem, są otwarci światopoglądowo – ojciec jest twarzą TVN24. Co więc miałoby być problemem?
A jednak emocje rodziców okazują się trudne. Mimo trybu „pełna akceptacja” pojawia się zaskoczenie. Po zakończeniu rozmowy – płacz i, jak przyzna Jacoń, nawet „żałoba”. – Nie miałem chyba do końca świadomości, po kim lub po czym jest to strata – tłumaczy dziś w wywiadzie dla Vogue.pl. Dodaje, że dopiero teraz rozumie, że nie dotyczyła przeszłości, ale przyszłości. Coming out. Wiktorii oznaczał przekreślenie scenariusza, który „rozpisywał się sam”, w jego głowie, właściwie od momentu kiedy został tatą. Odkrył swoje przeoczenia, miliony drobnych, codziennych sytuacji. Np. kiedy oczekiwał, że Wiktoria ochoczo chwyci za narzędzia i pomoże mu w domowym remoncie. Bo przecież właśnie tak w filmach buduje się męską wspólnotę. W tamtym momencie nie widział przekroczenia. Nawet jeśli sam przed laty doświadczył czegoś podobnego ze strony własnego ojca, który nie pytał, nie przyglądał się, tylko oczekiwał, że Piotr porzuci prestiżowe liceum. Wybierze pewniejszy zawód.
Uczucia rodzicielskie okazują się ambiwalentne. Goryczy towarzyszy, miłość i potrzeba działania. Rodzicielski odruch, żeby w pierwszej kolejności ochronić dziecko. Np. wyprowadzić z pokoju w dzielonym mieszkaniu w Warszawie. Stworzyć azyl, choćby kawalerkę, gdzie nikt nie będzie patrzył krzywo i komentował. Inny ruch to uruchomienie formalnej procedury. Zmienić jedną literkę, „M” na „K” w dowodzie. Naprawić systemowy błąd.
Tu emocjonalny próg okazuje się wysoki. Wiktoria musi złożyć pozew przeciw rodzicom, bo polskie prawo w sprawie o ustalenie płci matkę i ojca stawia na ławie oskarżonych. Jacoń chce przeprowadzić dziecko przez ten horror, minimalizując straty. Pismo wysyła więc sam. Tak się składa, że w dniu swoich urodzin. Walka z systemem okazuje się najlepszym prezentem.
A rodzina drży w posadach. Młodsza córka Helena, zdezorientowana zamraża kontakt z siostrą i zamyka się w sobie. Pozostając gdzieś obok trajektorii wydarzeń, nastolatka czuje się zapomniana i popada w stany depresyjne. Rodzice muszą się ocknąć, wykrzesać jeszcze więcej energii, żeby opieką otoczyć dwoje dzieci, a jednocześnie dostrzec siebie nawzajem. Bo tryb walki, nie sprzyja pielęgnowaniu miłości. Dorośli partnerzy, też potrzebuję czułości i uwagi.
Siłą rodziny są elastyczność i trudna sztuka adaptacji
Taki szkic wydarzeń mogę napisać po lekturze książki „Wiktoria. Transpłciowość to nie wszystko” i wywiadzie z autorem. Ale Piotr Jacoń idzie w swoim reportażu dalej. Do wywiadów z bliskimi, które przeprowadza blisko trzy lata po pamiętnej rozmowie telefonicznej, dołącza historie innych osób trans oraz ich rodzin.
O ile w pierwszym książkowym reportażu „My trans” opisywał istotę transpłciowości, o tyle teraz interesują go relacje. W „Wiktorii” wywiadach pyta metodycznie o punkty węzłowe – dorastanie, coming out, rozprawę sądową, relacje z otoczeniem, ale interesują go też emocje, wypierane myśli, potknięcia, nieporozumienia. W ten sposób szuka mądrości zbiorowej, pozwala czytelnikowi porównywać historie i sprawdzać – Czy skądś to znam? Jak wygląda perspektywa tej drugiej strony? Czy tego nie można było przeprowadzić inaczej?
– Transpłciowość jest tylko jakimś pretekstem do rozmawiania o relacjach, bo wiesz, w miejsce tej transpłciowości może powstać cokolwiek innego, co przeorganizowuje, lub wymaga od rodziny przeorganizowania – mówi Jacoń w podcaście „Temat rzeka”. Tym „cokolwiek” może być np. choroba, kryzys psychiczny, nałóg, neuronietypowość, orientacja seksualna, a może nawet starość, czy niepełnosprawność – z punktu widzenia statystyki, dokładnie to, co w pewnym momencie przyniesie życie. To wszystko, co może sprawić, że nie będziemy potrafili spełnić oczekiwań, poczujemy wstyd, bezradność, czy wykluczenie.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.