Znaleziono 0 artykułów
25.12.2024

Nowa biografia pokazuje, że Agnieszka Osiecka wyprzedzała swoje czasy

25.12.2024
Fot. East News

Karolina Felberg przez lata analizowała dzienniki Agnieszki Osieckiej. W pierwszym tomie biografii poetki, „Osiecka. Rodzi się ptak”, autorka kreśli portret kobiety, która wyprzedzała swoje czasy. Kochała, pisała, bawiła się. Jak wyglądało dzieciństwo poetki? Jaką była nastolatką? Kiedy odkryła w sobie talent? 

Pisała przeboje o złamanym sercu, traktowała swoje życie jak spektakl, balansowała między rozwagą a romantyzmem. Ten opis pasowałby do Taylor Swift, największej gwiazdy współczesnej popkultury. Równie dobrze oddaje jednak sposób, w jaki swoją personę budowała Agnieszka Osiecka, legendarna polska poetka i pisarka, autorka najpiękniejszych tekstów piosenek, genialna literatka, której metafory na stałe weszły do polszczyzny.

Znawczyni Osieckiej, badaczka jej dzienników, naukowczyni Karolina Felberg wydała pierwszy tom biografii, „Osiecka. Rodzi się ptak”, w której interpretuje postać i twórczość swojej idolki w kluczu współczesności. Do refleksji zaprzęga teorie feministyczne, posługuje się kategorią nieheteronormatywności, wprowadza popularny obecnie gatunek autofikcji, by wytłumaczyć, w jaki sposób Osiecka posługiwała się swoją biografią w działaniach artystycznych. 

Tak powstaje całościowy portret dziewczynki, nastolatki, kobiety, uczennicy, studentki, dziennikarki, córki, artystki, kochanki. Każdą z odgrywanych przez siebie ról Osiecka sama zresztą poddawała dogłębnej analizie. Felberg podjęła się więc niełatwego zadania opowiedzenia o życiu osoby, która sama na bieżąco dokumentowała najintymniejsze nawet szczegóły. 

Tożsamość kundla

„Autobiografia zwykle wyabstrahowuje ja z kontekstu – wskazuje na jego wyjątkowość, nadrzędność, wyższość i wzniosłość – czasem wręcz świętość. Autofikcja stanowi zaś nowoczesną narrację generacyjną lub formacyjną”, dokonuje rozróżnienia Felberg. Dziennik, najpierw jako dziecięcy pamiętnik, Osiecka zaczęła prowadzić w 1945 roku, jako ośmioletnia dziewczynka. W różnej formie zapiski robiła przez całe życie. Niektóre nie ujrzały światła dziennego, inne przerodziły się w książki, jak „Rozmowy w tańcu” z 1992 roku, w których pisarka robi wywiad sama ze sobą. Nie mówiąc o piosenkach, w których ubierała uczucia w metafory. Wiele z nich trafiło zresztą na stałe do polszczyzny – dziś, nawet nie zdając sobie z tego sprawy, mówimy Osiecką. Saska Kępa już na zawsze pachnieć będzie szalonym, zielonym bzem. Na każdym balu grany będzie utwór „Niech żyje bal”. Melancholię miłości wyrażać będziemy frazą „zielono mi”.

Osiecka, którą Felberg prezentuje czytelnikowi, nie napisała jednak jeszcze żadnej piosenki. To zdolne dziecko z Saskiej Kępy, córka pianisty Wiktora Osieckiego i Marii Osieckiej z domu Sztechman, które usiłuje lawirować między niedopasowanymi do siebie rodzicami, w szkole swoje własne niedopasowanie przykryć humorem, urodą, wdziękiem, w towarzystwie odnaleźć się gdzieś na przecięciu sprzeczności. Osiecka na kartach biografii Felberg z panienki z dobrego domu przeobraża się – na chwilę – w dobrą komunistkę (szybko jednak zaczęła się dusić w środowisku, w którym każdy na każdego donosił), z przykładnej uczennicy w zbuntowaną nastolatkę, z przyjaciółki zmęczonej intrygami innych dziewczyn w pogromczynię chłopięcych serc. Każdy z tych kostiumów przymierza z nadzieją, że będzie pasował jak ulał, ale każdy w końcu zaczyna ją uwierać. Osiecka tłumaczyła swoje nieprzystosowanie – poczucie, że nigdzie nie może dłużej zagrzać miejsca – tożsamością „kundla”. Jej urodzony w Belgradzie ojciec pochodził zewsząd i znikąd, w rodzinie mieszały się etniczności, korzenie, tradycje. Do tej dziwności, inności, wyjątkowości Felberg dodaje kolejne. 

Przyglądając się relacjom młodej Osieckiej z dziewczętami i chłopakami, interpretuje jej zachowania jako przejaw nieheteronormatywności. Choć zakochiwała się na zabój w kolegach (w ciągu trzech-czterech lat na kartach jej dzienników przewinęli się Romek, Jurek, Janek, Staś), często starszych (jako że poszła do szkoły wcześniej, właściwie nie obracała się w towarzystwie rówieśników), kręciły ją osoby niedostępne, niewyrażające uczuć, bawiące się z nią w kotka i myszkę. Często ulegała także fascynacji dziewczynami, choć nie odważyła się za tymi uczuciami podążyć. 

Miłość jako budulec, twórczość jako wentyl

Felberg kreśli także portret pokolenia – nastolatków dojrzewających dosyć szybko, szalonych potańcówek organizowanych w cieniu stalinizmu, odwilży (wraz ze Światowym Festiwalem Młodzieży i Studentów w 1955 roku), która spowodowała erupcję twórczości. Na przykładzie Osieckiej – wybitnej przedstawicielki swojej generacji – autorka bada przemiany społeczne. Agnieszka krytykowała swoją matkę za zależność wobec ojca, popierała rozwody, nie planowała pozostać wierna jednemu mężczyźnie, miała też sprecyzowane poglądy na temat prawa do aborcji. Jawiła się jako emancypantka, feministka, piewczyni równouprawnienia. Z drugiej jednak strony w miłości upatrywała jedyną transgresję, źródło metafizycznych przeżyć, uniesień, których tak potrzebowała. Nieszczęśliwe czy niespełnione miłości od wczesnych lat Osiecka traktowała jako źródło czy też budulec opowieści – jeszcze nie poezji, jeszcze nie piosenek, ale całościowej narracji o sobie. 

W tej narracji mieściły się także dywagacje na temat „normy”. Wiedząc, że nie mieści się w sztywnych ramach, Osiecka jednocześnie zazdrościła niektórym znajomym umiejętności społecznych, a z drugiej – gardziła nimi, uważając za banalnych. Wierzyła, że twórczość da jej pole do eksperymentów. Felberg i tym razem posługuje się współczesnym określeniem spektrum, by pomóc zrozumieć Osiecką. Gdyby sama bohaterka miała dostęp do tych narzędzi, może mniej by się miotała. A temuż miotaniu poświęca ogromną część dzienników. Energię wydatkowała także na niekończące się przyjęcia, potem organizowane także u niej, na Saskiej Kępie, bo dysponowała większym metrażem niż większość znajomych, sport (była w kadrze, brała udział w zawodach) i, oczywiście, pisanie. Gdy tylko odkryła poezję, zrozumiała, że wiersze skracają jej mękę, działają terapeutycznie, pozwalają przepracować romanse i rozczarowania. 

Nieudana twórczość to nieudane życie

By dalej podążać tą drogą, a jednocześnie zdobyć fach, Osiecka po maturze poszła na studia dziennikarskie (dobrze wspominała praktyki odbyte w „Głosie Wybrzeża” – do Trójmiasta miała powracać jeszcze wielokrotnie, by ostatnie lata życia spędzić w Sopocie, działając w Atelier). „Nieudana Miłość to nie jest Nieudane Życie. Natomiast Nieudana Twórczość to byłoby Nieudane Życie”, notowała studentka, planując kolejne kroki kariery. Zarzekała się też, że nigdy, przenigdy nie popadnie w grafomanię ani nie zakocha się w kimś pozbawionym talentu językowego. 

Wkrótce dwudziestolatka miała spotkać dwóch ważnych mężczyzn swojego życia, którzy odcisnęli piętno także na jej twórczości. Gdy zakochała się w Witoldzie Dąbrowskim, stworzyła z nim Studencki Teatr Satyryków. STS przeszedł do historii – na jego deskach scenki autorstwa Osieckiej, Dąbrowskiego, Daniela Passenta (przyszłego partnera Osieckiej), Stanisława Tyma czy Andrzeja Jareckiego odgrywali Kalina Jędrusik, Halina Mikołajska, Andrzej Łapicki, Zbigniew Zapasiewicz. Z Dąbrowskim Osiecka pragnęła nawet wziąć ślub, a w każdym razie ustatkować się w stopniu wcześniej dla siebie niespotykanym. Związek rozpadł się, bo on zaliczał się do ludzi wielkich idei, a ona uważała się za „niepoprawną realistkę”. To subtelne połączenie czułości z pragmatyzmem, wrażliwości z przyziemnością, czułości z prostolinijnością zadecydowało o wielkości jej poezji. 

Niedługo później – już jako absolwentka dziennikarstwa ubiegająca się o przyjęcie do łódzkiej Filmówki – poznała Marka Hłaskę. Ta miłość stała się mitem – dla niej samej, dla jej i Hłaski badaczy, dla czytelników i wyznawców. W tym miejscu Felberg żegna się ze swoją bohaterką, pozostawiając ją w objęciach narzeczonego (biografka zaznacza jednak, że dosłownie w jego objęciach wcale tak często się nie znajdowała, a większą namiętność odczuwać mogli do literatury niż do siebie nawzajem). Gdy powróci z drugim tomem, poznamy Osiecką dorosłą. Odkrywcze interpretacje życia Agnieszki dokonane przez Felberg zmieniają recepcję twórczości Osieckiej. Ani przez chwilę nie ujmują jej wielkości. Wręcz przeciwnie, budują pomnik nie ze spiżu, lecz z ziarenek nadwiślańskiego piasku, jazzowych nut i wersów liryki. 

Anna Konieczyńska
  1. Ludzie
  2. Portrety
  3. Nowa biografia pokazuje, że Agnieszka Osiecka wyprzedzała swoje czasy
Proszę czekać..
Zamknij