Po raz pierwszy pokazujemy wnętrza redakcji „Vogue Polska”
Minimalizm i wyrafinowane detale. Otwarta przestrzeń pobudzająca kreatywność. Miejsce, w którym nowoczesne elementy łączą się z historią. Po raz pierwszy prezentujemy wnętrza redakcji „Vogue Polska”. Za ich projektem stoi znakomita architektka Maria Murawsky.
Wśród realizacji Marii Murawsky można znaleźć prywatne domy i mieszkania, ale także sklepy czy biura. Jej projekty łączy czysty, spójny, konsekwentny styl, w którym minimalizm idzie w parze z modnymi, wyrafinowanymi detalami. Klasycznego designu Murawsky używa jak biżuterii, która nadaje wnętrzom niepowtarzalny charakter. To dlatego Kasia Kulczyk, wydawca „Vogue Polska”, powierzyła jej pieczę nad projektem siedziby magazynu. Dzięki ich wspólnej wizji nasza redakcja – mieszcząca się na czwartym piętrze hotelu Raffles Europejski Warsaw – to miejsce, gdzie moda spotyka się z tradycją, a elegancja idzie w parze z domową atmosferą.
– Zależało mi na tym, żeby wnętrze miało swój polski wydźwięk. Takie było też oczekowanie Kasi Kulczyk, bardzo przywiązanej do rodzimych tradycji estetycznych. Stąd nawiązanie do polskiej architektury czasów lat 80., np. liczne drewniane żebrowania, dużo fornirowanych paneli w lekkim połysku. W biurze jest też kilka mebli polskich firm – tak Maria Murawsky mówi o kulisach projektu redakcji „Vogue Polska”. Elegancki charakter wysmakowanych mebli przełamują rośliny, takie jak ogromny bananowiec, a ceramika z Bolesławca nadaje miejscu ciepła i domowego charakteru. – Chcieliśmy, żeby wnętrze nie miało stricte biurowej atmosfery. Miało być domowo, z luzem, ciepło i modnie – tłumaczy swoją koncepcję Maria Murawsky. Główna część redakcji to open space, ale nie taki, z jakim zwykle kojarzą się tego typu przestrzenie. Zamiast biurowego chłodu i bezosobowego wnętrza są przykuwające oko detale. Na ścianach znalazło się miejsce dla czarno-białych fotografii i, oczywiście, okładek „Vogue’a”.
Nie bez znaczenia dla projektu wnętrza było to, że redakcja znajduje się w budynku przedwojennego warszawskiego hotelu. Ale choć w przestrzeni sporo jest elementów o klasycznym, eleganckim charakterze, równoważą go nowoczesne detale. – Najważniejsze są odczucia – to, co czujesz, wchodząc do danej przestrzeni. Jak ona na ciebie oddziałuje, czy się w niej relaksujesz i czy się nią zachwycasz. Wpływają na to na pewno dobry podział przestrzeni, proporcje, światło i oczywiście dobór materiałów i mebli – mówi Maria Murawsky o swojej definicji dobrego wnętrza. I dodaje, że jest najbardziej dumna z tego, że jej wizja naszej redakcji całkowicie pokryła się z rezultatem. – Cieszy mnie również, gdy słyszę, że wnętrze się podoba, że jest eleganckie, wysokiej klasy, ale zarazem bezpretensjonalne – tłumaczy Maria.
W redakcji „Vogue Polska” znalazło się dużo naturalnych materiałów, takich jak drewno. Uwagę zwraca też oświetlenie – lampy, które podbijają charakter wnętrza. Dbałość o detal i inspiracje czerpane z twórczości kultowych francuskich, skandynawskich i brazylijskich architektów i designerów to wyznaczniki wizualnego języka Marii Murawsky. – Zawsze staram się przemycić do projektu jakąś ikonę. To tak jak w modzie. Dobrze jest mieć „w szafie” coś wyjątkowego i ponadczasowego. Są to najczęściej meble firm Carl Hansen, Etel, Thonet, Knoll. Ewidentnie mam słabość do drewna i stylu mid-century – wszystkie te firmy skupiają moje ulubione klasyki designu z okolic połowy XX wieku – opowiada o swojej pracy Maria.
Maria Murawsky jest też fanką brazylijskiego designu, zwłaszcza tego z lat 60. i 70. – Jest w nich coś, czego brakuje w designie europejskim. Mają niesamowite kształty, widać wyrafinowane rzemiosło, piękne drewniane forniry z tamtej części świata, meble są nieskomplikowane i jednocześnie bardzo sexy – mówi o swojej fascynacji brazylijskim designem Maria. I z pasją opowiada o architekcie polskiego pochodzenia, Jorge Zalszupinie: – W 1945 roku wyjechał do Brazylii i założył później w São Paulo znaną manufakturę L’Atelier. W latach 60. i 70. jego meble znalazły się w niemal każdym publicznym budynku w Brazylii. Obecnie niektóre modele vintage można znaleźć w domach aukcyjnych i na kilku portalach internetowych. Z brazylijskiego wzornictwa moje ulubione meble to stolik Pétalas Jorge Zalszupina, fotel Alta Oscara Niemeyera i krzesło Oscar Sergia Rodriguesa.
Styl Marii Murawsky jest elegancki, ale jednocześnie konsekwentny. Z pewnością miało na to wpływ jej wykształcenie – architektura na poznańskiej politechnice. Choć w tym samym mieście można studiować na Uniwersytecie Artystycznym, Maria zdecydowała się na bardziej ścisłe, techniczne przygotowanie: – Politechnika bardziej mi pasowała i miała dla mnie większy sens. Zawsze bardziej pociągały mnie wnętrza, ale od samego początku kochałam ogólną architekturę. Jeszcze przed studiami fascynowały mnie budynki Oscara Niemeyera, Santiago Calatravy czy Zahy Hadid. Pomyślałam, że warto poznać ten zawód od podszewki, zacząć od podstaw, czyli konstrukcji, mechaniki, geometrii wykreślnej i wszystkich tych ścisłych przedmiotów. Obok tego zawsze były zajęcia z rysunku, rzeźby czy malarstwa. Myślę, że dobrze się to wszystko miksowało w moim przypadku, uzupełniało i balansowało. Politechnika na pewno nauczyła mnie dokładności i precyzji, co obecnie bardzo sobie cenię.
Maria Murawsky tworzy projekty przestrzeni prywatnych – domów i apartamentów, ale także biur czy butików. Pracując, zwykle tworzy najpierw szkice i mood boardy pod wpływem sugestii klienta, zestawia ze sobą materiały, których zamierza użyć. – Pomaga to również klientowi ocenić, czy dobrze się czuje w danej aranżacji. Głównie jednak pracuję w oparciu o programy komputerowe – dla klientów od razu w 3D, żeby ułatwić im zrozumienie wnętrza. Największe inspiracje znajduję na targach designu, w podróżach i oczywiście na niezastąpionym Pintereście – opowiada o swojej pracy Maria. I dodaje, że uwielbia proces projektowania. Pasję i zacięcie Marii Murawsky widać w jej realizacjach – tworzonych z sercem i bezbłędnym wyczuciem stylu.