18.04.2022
Gdyby ktoś mi kiedyś powiedział, że najlepszego kalafiora zjem we Włoszech, to pewnie… bym uznała, że wypił za dużo prosecco. A jednak. Kalafior, który skradł moje serce. Ravioli z ricottą robione dla każdego z gości. Pierwszy chleb, jaki smakował mi na włoskiej ziemi. I pączki – dosmaczone nutą nostalgii, ale potraktowane z finediningowym sznytem. To wszystko zjecie w Reale Niko Romito – restauracji założonej przez samouka, który choć sam już jest nauczycielem dla wielu, nie ustaje w doskonaleniu swojej wiedzy i technik. W „Pogoni za kolacją” jedziemy do Abruzzo po ucztę dla podniebienia i dla zmysłów.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.