8 października 2024 roku już po raz piąty odbyła się międzynarodowa konferencja Business Fashion Environment Summit organizowana przez „Vogue Polska” oraz Boston Consulting Group. Przedsięwzięcie skupione wokół zrównoważonego rozwoju zostało podzielone na kilka części. Tematem przewodnim pierwszej z nich były zmiany konieczne w branży. Sprawdź, co działo się podczas paneli z sekcji „The Changing Fashion Landscape”.
Dziennikarka Dana Thomas tłumaczy, że moda stanie się zrównoważona dopiero wtedy, gdy wprowadzimy konkretne rozwiązania legislacyjne, np. dotyczące praw pracowniczych
„Dokładnie dwa dni temu pisałam o tym na swoim Substacku”, mówiła dziennikarka Dana Thomas, gdy Zuzanna Krzątała, sustainability manager „Vogue Polska”, zapytała ją o kondycję światowej mody. Dana twierdzi, że branża mody przeżywa poważny kryzys tożsamości. Thomas przytoczyła informację o przejęciu przez platformę Mytheresa jednej trzeciej udziałów w Yoox, powoływała się też na rosnące portfolio grupy LVMH. Zauważyła, że pokazy mody, niegdyś ekscytujące i inspirujące, dziś coraz częściej są przewidywalne. Przedstawiają tylko to, co się sprzeda. Autorka książek „Luksus. Dlaczego stracił blask” i „Modopolis” (obie książki zostały wydane po polsku) zwróciła również uwagę na kolejny aspekt przyczyniający się do pogłębienia kryzysu. High fashion coraz częściej miesza się z fast fashion. Stefano Pilati zaprojektował ostatnio kapsułę dla Zary, a Clare Waight Keller została dyrektorką kreatywną Uniqlo. – Co marka z takimi tradycjami jak Gucci robi w metawersum? – zastanawiała się Thomas. Do tego dochodzi obsesja marek na punkcie szybkich profitów i dyktat konsumentów. – Teraz to konsument decyduje, co jest „in”, a co jest „out”. Z jednej strony to świetnie, ale z drugiej doświadczamy przez to kryzysu kreatywności.
Thomas odnotowała też, że w momencie, w którym pisała książkę „Modopolis”, nie istniał jeszcze termin ultra fast fashion. Dziś to ta najszybsza moda się popularyzuje, znacznie bardziej w Europie niż w Azji. Azja znacznie chętniej konsumuje europejskie dobra luksusowe. By podkreślić, że temat transparentności czy godnych płac nie jest wcale nowy, przywołała postać Florence Moltrop Kelley, amerykańskiej aktywistki działającej na przełomie XIX i XX w., która już wówczas podkreślała, jak ważne jest odpowiednie wynagrodzenie osób pracujących w fabrykach oraz walka z wyzyskiem najmłodszych. Wydaje się nieprawdopodobne, żeby ponad sto lat później temat ten pozostał aktualny i nierozwiązany. Dziennikarka podkreślała, że praca dzieci to problem nie tylko w sektorze szybkiej mody, lecz także w modzie luksusowej, o czym praktycznie się nie mówi. – Klient lubi czuć się wyjątkowy. Marki to czują, więc wciąż oferują nowe bodźce: oferty couture, personalizowana biżuteria, apartament Diora za 25 tysięcy dolarów za noc – wciąż szukają sposobów, by zachęcić do konsumpcji. Tymczasem według Thomas produkcja tych dóbr jest tak masowa, że słowo „luksus” coraz mniej do nich pasuje. – Marki luksusowe wcale nie są tak luksusowe, za jakie je uważamy – podsumowała.
Dana Thomas uważa, że jedyną drogą do zrównoważonego rozwoju, bez względu na to, czy mówimy o luksusie, czy fast fashion, jest odpowiednia legislacja. Rozwój technologii również w tym pomaga, łącznie z poprawą warunków dla samych pracowników.
Indywidualność i wspólnota punktem wyjścia do rozumienia polskiej mody
Nad tym, w jakim miejscu znajduje się polska moda, dyskutowali Ania Kuczyńska, Aleksandra Jatczak-Repeć, KarolinaSulej i Marcin Różyc (spotkanie moderowała Kamila Wagner). Punktem wyjścia do rozmowy stała się książka „Reason and Flair. A century of fashion in Poland” autorstwa Agaty Zborowskiej, Aleksandry Jatczak-Repeć, Olgi Drendy, Aleksandry Boćkowskiej, Michała Zaczyńskiego i Karoliny Sulej, wydana przez Instytut Adama Mickiewicza oraz Osnova Publishing w 2020 roku. – Moda jest fascynującym tematem, ale niekoniecznie dla krajobrazu polskiej kultury –stwierdziła Karolina Sulej, która związek mody z kulturą, codziennością i historią bada od kilkunastu lat. Z pewnością można to tłumaczyć ciągłym stanem kryzysu i transformacji, w którym niewiele miejsca zostało dla branży mody. Mimo to nie można odmówić modzie w Polsce kreatywności i talentu. Mogliśmy to obserwować w latach 90., gdy otworzyły się możliwości studiów i praktyk zagranicznych. Najlepszym przykładem po transformacji jest chociażby kariera Arkadiusa, co zauważył Marcin Różyc, kurator wystawy poświęconej projektantowi w Centralnym Muzeum Włókiennictwa w Łodzi. Dodał, że nie jest pewien, czy kiedykolwiek przeżywaliśmy złotą erę polskiej mody. Próbował dotrzeć do początków polskiej tożsamości w tym aspekcie, przywołując sarmatów noszących kontusze i żupany, wyraźnie inspirowane strojami otomańskimi. – Czy to było polskie? Dla nas było. Dla innych już niekoniecznie. Być może komunizm da się zaliczyć do złotej ery, bo dużo eksportowaliśmy, a w każdym większym mieście były domy mody, jak Telimena czy Próchnik. A być może złota era jest właśnie w tym momencie, bo mamy tylu projektantów, którzy sięgają do korzeni i kultywują tradycję.
Aleksandra Jatczak-Repeć uważa, że polska moda mogła zacząć się w momencie odzyskania niepodległości. To był czas szybkich reakcji na wyzwania, lecz także niezbyt krytycznego spoglądania w stronę zachodu. Jatczak-Repeć zwróciła też uwagę na wartość prywatnych archiwaliów, które bada. Wnioski? Choć nie było nas stać na modę, wyglądaliśmy znakomicie. Być może to wspominana przez Karolinę Sulej kreatywność, dzięki której mogliśmy przetrwać. – Z perspektywy projektantki postrzegam modę jako rzecz osobistą, nie zbiorową – mówiła Ania Kuczyńska. Dodała, że nie dzieli mody na polską i zagraniczną, bo to język międzynarodowy, uniwersalnie zrozumiały. Według projektantki moda zawsze odzwierciedla swoje czasy. Aleksandra Jatczak-Repeć podzieliła się refleksją z obserwacji prac studentów mody na międzynarodowych konkursach. Uważa, że kluczem do mody jest dziś indywidualność, a także podkreślenie dziedzictwa. Ostatnio nawiązali do niego Zofia Chylak w kolekcji akcesoriów inspirowanych strojami żywieckiej mieszczki, Magda Butrym, sięgając po koniakowskie koronki, czy Jan Bajtlik w swoich projektach graficznych dla Hermès.
– Moda XXI w. powinna być nie tylko o indywidualności, lecz także o wspólnocie – sygnalizowała Karolina Sulej. Ważne jest nie tylko to, jak ją nosimy, lecz także to, jak powstaje, kto ją produkuje, z czego i w jakich warunkach szyje. –Fundacja KRAINA skupia projektantów polskich, ukraińskich i białoruskich we wspólnocie, która nie stawia pochodzenia na pierwszym miejscu. Bo moda powinna przede wszystkim łączyć – tłumaczyła Sulej.
Moda w czasach wojny i kryzysów przedmiotem dyskusji z ukraińskimi twórcami mody
Karolina Sulej wspomniała wiralowe nagranie z pierwszych dni wojny, na którym ukraińska projektantka wnętrz i DJ-ka namawiała kobiety, by nie rezygnowały ze szminki. Drobiazg? Próżność? A może przejaw człowieczeństwa? – Na wojnę nie da się przygotować. Nikt tego nie uczy – mówiła w rozmowie o modzie w czasie kryzysów i wojny Maria Gavryliuk, założycielka Gunia Project, która wzięła udział w panelu razem ze Svitlaną Bevzą z marki Bevza oraz Venyą Brykalinem, redaktorem naczelnym ukraińskiego „Vogue’a”. – Postanowiłam kontynuować swoją działalność, choć nie było łatwo. Gunia Project jest marką skupioną na tradycyjnym ukraińskim rzemiośle, jednak tłumaczącą je na współczesny język – mówiła Gavryliuk. Zaczęło się od chęci szerzenia świadomości na temat ukraińskiej kultury – sama Maria przyznaje, że w szkole nie miała okazji, by poznać historię swojego kraju. Dziś obserwuje ogromne zainteresowanie nie tylko ukraińską modą, lecz także ukraińską muzyką czy kinematografią. – Mamy wciąż dużo do powiedzenia i do przeniesienia na design. Rękodzieło jest piękne i wyjątkowe nie tylko w efekcie końcowym, lecz także w całym procesie powstawania – dodawała.
Svitlana Bevza dzieliła się doświadczeniem pracy przerywanej alarmami bombowymi czy brakiem prądu. Wspominała, jak od początku wojny kobiety potrzebowały rozpoznawalnych symboli, dlatego sięgnęły masowo po jej biżuterię w kształcie kłosów jako wizualnego dowodu na wzajemne wsparcie. Nie przeszkodził jej nawet atak rakietowy, który dotknął manufakturę biżuterii. – Na szczęście nikt nie zginął, ale wszystkie maszyny zostały zniszczone. Nie poddajemy się, idziemy dalej – dodawała.
Venya Brykalin wspominał, że w Charkowie, mimo intensywnych ataków Rosji, ludzie dopytywali, dlaczego w kioskach nie ma „Vogue’a”. Dla niego ciągłe reagowanie na zmiany jest najbardziej fascynujące w dziennikarstwie. Ukraińska edycja „Vogue’a” w druku pojawia się teraz dwa razy w roku, redakcja działa online, a już za moment, 22 października, w Kijowie odbędzie się konferencja „Visions of the Future”. Brykalin odbudowywanie biznesu postrzega jako terapeutyczne.
Mołdawska influencerka Doina Ciobanu tłumaczyła, jak szerzyć świadomość na temat zrównoważonej mody
Pierwszy moduł Business Fashion Environment Summit 2024 zamknął wywiad dziennikarki Kary Becker z Doiną Ciobanu, mołdawską influencerką, ambasadorką organizacji No More Plastic. Ciobanu dostrzega ogromny potencjał mediów społecznościowych, a szczególnie Instagrama, w niesieniu zmian. Zdaje sobie jednocześnie sprawę z jego oddziaływania na nadmierną konsumpcję czy kultywację próżności. W rozmowie opowiadała o dylematach, przed którymi staje, gdy otrzymuje od marek propozycje współpracy. Osiem lat temu zainteresowała się tematem zrównoważonej mody. Mimo ogromnej pracy, którą wkłada w szerzenie wiedzy o dobrych praktykach w branży tekstylnej czy przekonywanie marek do bardziej zrównoważonych działań, zdarza się, że jest posądzana o hipokryzję. – W takim razie wszyscy nimi [hipokrytami] jesteśmy, bo nie da się działać w stu procentach w zrównoważony sposób. Musisz być przygotowana na krytykę, zawsze znajdzie się ktoś, komu coś w twojej działalności nie będzie odpowiadać. Nie przejmuj się, rób i mów swoje – radziła. Podobnie jak Dana Thomas, Ciobanu uważa, że sektor luksusowy ma problem z transparentnością. Twierdzi, że wszystkie winy przerzucane są na fast fashion, podczas gdy luksus również potrzebuje zmian. Barierę dostrzega w braku perspektywicznego myślenia. Mimo że marki lubią chwalić się planami na lepszą przyszłość, z ich realizacją bywa różnie. Nieraz wycofują się ze złożonych obietnic. Według Ciobanu przed realną zmianą często powstrzymuje obawa przed nadmiernymi kosztami. Twierdzi, że lepiej zainwestować w pewne modyfikacje już teraz, np. przygotowując się przed zmianami legislacyjnymi w Unii Europejskiej, i uniknąć późniejszych utrudnień czy pośpiechu.
Kara Becker poruszyła istotny wątek stawania się narzędziem w rękach marek. Wystarczy mieć taką osobę jak Ciobanu wśród współpracowników, by przykryć tym komunikatem mniej zrównoważone praktyki. Ciobanu odparła, że nie zależy jej na unieważnianiu (cancel), lecz na zmianie (change).
Prelegenci pierwszej części Business Fashion Environment Summit wiedzą, że wyjście z kryzysu tożsamości wymaga ewolucji. Żadna zmiana nie jest możliwa bez wysiłku. A wysiłek, zwłaszcza w początkowym stadium, nie zawsze jest opłacalny – na jego efekty trzeba czasem poczekać. Dyskusja, sięganie do korzeni, krytyczne myślenie i, przede wszystkim, działanie – w ten sposób możemy razem, jako branża, stawić czoła koniecznym zmianom.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.