Trwająca niemal półtorej godziny hybryda pokazu mody i muzycznego festiwalu. Ponad 100 (!) sylwetek. Liczba gości liczona w tysiącach – tak duża, że zapełniła niemalże cały paryski stadion Stade Jean-Bouin. A na koniec – wisienka na torcie – Cher. Jeśli Olivier Rousteing, dyrektor kreatywny Balmain, coś robi, robi to z prawdziwym rozmachem. Dobrze, że tym razem wielkiemu show towarzyszyła solidna kolekcja.
Za kulisami pokazu Rousteing mówił sporo o zmianach klimatu: o apokaliptycznych wizjach, którymi karmią go przyjaciele, o refleksjach, które – jako przedstawiciel branży mody – sam coraz częściej miewa. I choć po pokazie na wiosna-lato 2023 wielu dziennikarzy zarzuciło mu brak konsekwencji (prezentacja na stadionie Stade Jean-Bouin zgromadziła prawie 10 tys. osób, a jej produkcja pochłonęła miliony euro), należy docenić jego starania w poszukiwaniu coraz bardziej zrównoważonych opcji produkcji. Tym razem chwalił się, że do odszycia projektów użył ekologicznych materiałów z papieru, banana i wikliny. Czy potrzeba było jednak w kolekcji aż 100 sylwetek? Rousteing spokojnie mógł ograniczyć ją do 60 damskich i męskich looków. W ogóle nie straciłaby charakteru, może nawet wyszłoby jej to na dobre? W pewnych momentach trwającego ponad półtorej godziny pokazu (biada wszystkim, którzy na wieczorną prezentację na świeżym powietrzu wybrali się bez ciepłego płaszcza) łatwo było bowiem wyłapać już pewną powtarzalność. A krytycy i redaktorzy mody niczego nie doceniają tak, jak elementu zaskoczenia.
Rousteing nadrobił jednak solidnymi projektami, być może najlepszymi w ostatnich sezonach. Dyrektor kreatywny Balmain zaproponował plejadę garniturów ze spodniami o zwężanych nogawkach i marynarkami o mocno zaznaczonej talii, strukturalne fikuśne sukienki oraz ich bardziej klasyczne, drapowane lub bieliźniane modele, gorsetowe topy i spódnice stylizowane na gorsety, a także sporo projektów dzierganych na szydełku lub szytych z cienkich dzianin. Wielkim plusem tej kolekcji była na moda męska. Rousteing wybrał też świetną paletę kolorów – mleczne kremy i beże, blade żółcie, brąz i miedź, spraną zieleń. Szkoda tylko, że przeplótł je nieco przypadkowymi deseniami imitującymi renesansowe malowidła. Był to zupełnie niezrozumiały i niepotrzebny zabieg.
Tych, którzy dotrwali do końca, czekała niespodzianka – Cher, którą Rousteing zaangażował do promowania najnowszej torebki Balmain. Ubrana w stworzony specjalnie z myślą o niej kombinezon couture, przeszła z projektantem do końca wybiegu, podśpiewując lecący z głośników hit „Strong enough”. To będzie z pewnością jeden z najbardziej wiralowych momentów tego tygodnia mody.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.