It’s all about loVe – mówił przed pokazem debiutanckiej kolekcji dla Louis Vuitton Pharrell Williams. Wyraźnie akcentowane „V” odnosiło się i do nazwiska założyciela domu mody, i fragmentu słynnego monogramu, Virgila Abloha, którego w Williams zastępuje, albo stanu Wirginia, z którego artysta pochodzi. Kolekcja Williamsa zgrabnie nawiązywała do kodów marki, kontynuowała dziedzictwo Abloha i stanowiła fragment jego osobistej opowieści.
Dzięki jednemu z najbliższych znajomych Pharrella Williamsa, Tylerowi the Creatorowi, dowiedzieliśmy się, że hip-hop w tym roku obchodzić jubileusz 50-lecia. Po pokazie Louis Vuitton w mediach społecznościowych doszukiwano się coraz to nowych kontekstów. Bliscy i dalsi przyjaciele widzieli wątki osobiste, a specjaliści nawiązania do historii domu mody.
To mogło Williamsa cieszyć najbardziej. Pokaz był wielowymiarową opowieścią – instalacją stworzoną z rozmaitych elementów i motywów, wspomnień i wrażeń, ulotnych, ale ważnych chwil.
Nowe wcielenia sprawdzonych elementów
Niektórzy dopatrują się w tym pokazie demonstracji siły koncernu LVMH. Paryż dawno nie widział tak spektakularnego, drogiego i wymagającego logistycznie wydarzenia. Na pewno dowodził mocy współdziałania. Napominał, by nie bagatelizować historii mody, zwłaszcza dziś, w cyfrowym świecie. Williamsa ukształtowała jego własna historia – nie bez powodu w kolekcji odniósł się do swej ukochanej Wirginii, prezentując wariację na temat kurtki z liceum, czy posyłając na wybieg kolegów, Pushę T i No Malice’a. Dopilnował też, by przypomnieć o najważniejszych elementach historii marki – najwięcej uwagi poświęcił torebkom (od malutkich Speedy po gigantyczne kufry) oraz kracie Damier, która w zmodyfikowanej wersji, stworzonej na wzór militarnego deseniu, zyskała nowe wcielenie, zwane od tej pory „Damouflage”.
Praca zespołowa gwarancją sukcesu
Największy chyba nacisk położył jednak na pracę zespołową, która – podobnie jak do tej pory w muzyce – stała się fundamentem jego działań w Louis Vuitton. Podczas finału pokazu towarzyszyli mu projektanci z atelier marki – młodsi i starsi, doświadczeni twórcy i debiutanci. Wszyscy dołożyli do tej kolekcji jakąś cegiełkę – swój sample. Na tej bazie Williams – z charakterystyczną dla siebie lekkością – wyprodukował złożone dzieło. Na jego pierwszą kolekcję dla Louis Vuitton można patrzeć jak na utwór muzyczny stworzony w oparciu o różne nurty, bazujący na kontrastach, nieprzewidywalny i, przede wszystkim, wciągający.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.