Kilka miesięcy temu dyrektor kreatywny Valentino, Pierpaolo Piccioli, całą kolekcję poświęcił krawatowi i najróżniejszym jego wariacjom. W sezonie jesień-zima 2024 Donatella Versace szczególnie upodobała sobie z kolei koszulowy kołnierzyk. Ale wcale nie po to, by na nowo rozkochać branżę w klasycznym biurowym dress codzie. Przewijający się w pokazie śnieżnobiały detal był zmyłką. Do domu mody Versace wkradł się stary, dobry punk.
W Versace ostatnie miesiące upływały pod hasłem zmian. Raz, że dom ma się niebawem przegrupować (własność koncernu Capri Holdings planuje wykupić Tapestry i przy okazji nieco namieszać na rynku dóbr luksusowych), dwa, że Donatella zdaje się szukać nowego, zharmonizowanego estetycznie nurtu. Nostalgię zamienia na studium sylwetki, logomanię – na czyste pastele, a inspiracje początkiem milenium, na eklektyzm lat 90. XX wieku. W kontekście tych stylistycznych szachów szczególnie ciekawy jest więc pokaz na jesień-zimę 2024. Względnie minimalistyczny, ale aż naszpikowany motywami.
Punkowe inspiracje w jesienno-zimowej kolekcji Versace
– Ta kolekcja ma buntowniczą duszę i dobre serce – mówiła za kulisami projektantka. – Kobieta jest tu energetyczna, zmysłowa, seksowna. Mężczyzna to nieśmiały geniusz. Wspólnie łamią zasady, by stworzyć nowe. Niepokorność według Donatelli uosabia rockowa piosenkarka Siouxsie Sioux, której muzyka rozbrzmiewała zresztą z głośników. Symbolu marzycielstwa dopatrywała się z kolei w wieloletnim przyjacielu marki, Prinsie.
Pokaz Versace na jesień-zimę 2024-2025 to studium przeciwieństw
Kontrastowe inspiracje przełożyły się na kontrastowe projekty. Perfekcyjne krawiectwo ścierało się z tym grunge’owym (nadprute sweterki, pudełkowa forma, paski naszpikowane ćwiekami). Czerwień ginęła w potokach czerni. Garsonki zdominowały pstrokate koszule, przejrzystości i skóra w aranżacji biker. Spójne były z kolei rzeźbiarskie linie: perfekcyjnie wyrysowane ramiona, smukłe spodnie straight leg, gorsety czy drapowane w biodrach spódnice z kryształowych kolczug.
Ale Donatelli wciąż było mało. I tak już szczodrą mieszankę motywów doprawiła więc jeszcze szczyptą nostalgii. Z jesienno-zimowej kolekcji z 1991 roku zaczerpnęła punkową kratkę, z pokazu wystawionego dwa lata później koszulowe kołnierzyki.
Donatella Versace snuje opowieść o nocnym życiu miasta
W tej obfitości krytycy dopatrują się przeładowania, braku konsekwencji. Ale oglądając cały pokaz można przecież usnuć opowieść o nocnym życiu miasta. Na początek Donatella posłała bowiem na wybieg te najbardziej wzorcowe sylwetki (idealnie skrojone garnitury, uładzone płaszcze), które dopiero stopniowo się radykalizowały i zbaczały w kierunku punka. Pojawiała się skóra, w skromnych małych czarnych – sięgające uda rozcięcie, natapirowane fryzury, grunge’owy makijaż oka. Na koniec projektantka raz jeszcze wróciła do biurowego dress code’u. Wspomnieniem tego, co doświadczyliśmy był zamykający pochód modelek garnitur, ale narzucony niedbale, na nagie ciało, już bez asysty białego kołnierzyka.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.