Polska moda cieszy, zaskakuje. Projektanci i projektantki badają i znoszą płciowe granice. Działają na rzecz powstrzymania globalnego ocieplenia. Ich tożsamość jest różnorodna i coraz bardziej wielokulturowa. Modę w Polsce tworzą już nie tylko Polki i Polacy. Oto trzy rodzime projekty modowe, które warto znać i obserwować.
High Numbers: Retro na ratunek Ziemi
High Numbers to młodziutka polska marka, której twórcy troszczą się o Ziemię i sprawy społeczne. W ich pierwszej kolekcji są kurtki, koszule, spódnice i spodnie uszyte ze „skóry” zrobionej z kaktusów wyhodowanych w Meksyku zgodnie z zasadami etyki. – Rośliny nie są podlewane, korzystają tylko ze słońca i deszczu. Mają wysoką wchłanialność dwutlenku węgla. Dojrzałe liście zrywane są z tego samego kaktusa nawet przez osiem lat. Wytwarza się z nich materiał przypominający skórę. Resztki trafiają do przemysłu spożywczego. W ten sposób powstaje na przykład marynowany kaktus – opisuje Patryk Gmurkowski, student filozofii i współtwórca High Numbers. Druga połowa duetu to Wojtek Szczepański, projektant ubrań i ilustrator.
Kaktusowe skóry to nie wszytko: nici High Numbers zrobione są ze zużytego plastiku, a podszewki z organicznego, etycznie hodowanego bambusa. Na stronie internetowej marki znajdziecie informacje o tym, jak dba o rzemieślników i współpracowników. Dwa procent zysków ze sprzedaży ubrań przekazują na cele społeczne – jeden procent trafi do organizacji działających na rzecz prawa do bezpiecznej aborcji lub bezpieczeństwa osób LGBTQ+, drugi procent wesprze walkę ze szkodliwymi skutkami działania przemysłu odzieżowego.
Na Instagramie High Numbers zobaczycie piękne, utrzymane w stylu retro ilustracje Szczepańskiego. Wojtek i Patryk zafascynowani są Londynem i kulturą brytyjską, a w szczególności estetyką lat 60., erą swinging London i subkulturą modsów. Nazwa firmy nawiązuje do uwielbianego przez modsów zespołu The Who, który nazywał się także The High Numbers. Zadbani, eleganccy, hedonistyczni modsi jeździli na urodziwych skuterach i byli przeciwieństwem rockersów. Nosili i nosiły minisukienki, płaszczyki, parki i popowe garnitury, wąskie krawaty i spodnie w kancik. Chłopcy i dziewczęta nakładali makijaże.
Raczkująca, ale już zachwycająca marka High Numbers odwołuje się również do dziedzictwa kreatorek mody z epoki modsów i kina Nowej Fali: Brytyjki Mary Quant, mieszkającej w Londynie Polki Barbary Halunicki i Francuza André Courrèges’a.
Mercanie: Migotanie, lśnienie
Mercanie to marka założona przez urodzoną na Krymie Alinę Voloshchuk i pochodzącego z Krzemieńczuka Antona Martyniuka. Wyjechali z Ukrainy pięć i sześć lat temu, gdy ich kraj stał się ofiarą rosyjskiej agresji. Anton jest wykształconym w Polsce programistą, a Alina graficzką. Po pracy tworzą kolekcje Mercanie. Firma szczyci się tym, że jej projekty powstają w Warszawie. Ich estetyka nawiązuje jednak do ukraińskiej i rosyjskiej kultury oraz krajobrazów.
Pierwszą kolekcję tworzą obszerne koszule ze spadzistymi ramionami i prostokątnym, architektonicznym tułowiem. Rękawy kończą się zgrabnymi ściągaczami, dzięki którym w nowoczesnych, geometrycznych, minimalistycznych projektach można stworzyć bufki i marszczenia. Do każdej z koszul doszyto czarny, szarogranatowy albo ciemnożółty kwadrat z ilustracją wymyśloną przez Alinę Voloshchuk na podstawie rosyjskiej poezji. Na ubraniach widać fragmenty wierszy Aleksandra Puszkina, Michaiła Lermontowa i Fiodora Tiutczewa.
Proste, czarne spodnie ozdabia zdjęcie zatytułowane „The Deepest Light” – to smuga światła sfotografowana przez Alinę w jaskini. Światło ma dla nich szczególne znaczenie. Mercanie (Мерцание) to z rosyjskiego migotanie, lśnienie, światło, które odbija się np. od tafli wody.
Morze, nad którym wychowała się Alina, a Anton spędzał wakacje, jest tematem drugiej kolekcji – „Water Forms”. Ubrania powstały podczas lockdownu, gdy wyjazd nad wodę był niemożliwy. Voloshchuk i Martyniuk nałożyli na ubrania zdjęcia zrobione nad Morzem Czarnym i Adriatykiem.
Modne kroje i kosmopolityczna oprawa wizualna Mercanie zanurzona jest w słowiańskiej melancholii i nostalgii. Modowy sznyt i duch streetwearu mieszają się z poetyckim i malarskim smutkiem charakterystycznym dla kultury Europy Wschodniej.
Projekty Mercanie powstają w Warszawie i podwarszawskich szwalniach. Uszyte są z hiszpańskiej bawełny organicznej. Część ilustracji nałożona jest metodą sitodruku.
Rzeczy wysyłane są do Francji, Nowej Zelandii, Kanady, Ukrainy, Chile i Turcji.
Nikola Fedak: Istota męskości
Ubrania Nikoli Fedak, pochodzącej z Rzeszowa absolwentki warszawskiej Katedry Mody, mógłby nosić Harry Styles w sesji dla „Vogue’a”. Projektantka stworzyła kolekcję, która zaciera granice między modą damską i męską, jednocześnie opowiadając o nowoczesnych mężczyznach. Ich styl zanurzony jest w przeszłości – przypomina sztukę secesji, Młodej Polski, prerafaelitów, twórczość artystów i artystek zafascynowanych przyrodą, czerpiących z głębokich i skrajnych emocji, fantazji i wspomnień.
Projekty Nikoli Fedak przywodzą na myśl literaturę Virginii Woolf, a szczególnie powieść „Orlando”, której tytułowy/a bohater/ka przemierza stulecia zarówno w męskim, jak i damskim ciele, w kobiecych i męskich ubraniach. Raz jest rycerką, innym razem arystokratą, damą i kochankiem. Orlando podróżuje przez stulecia i płcie.
W opisie kolekcji Fedak cytuje piosenkę „Over the Rainbow”:
Gdzieś, ponad tęczą
Hen wysoko
Jest kraina, o której istnieniu
Wiem z baśni i bajek
Gdzieś, ponad tęczą
Jest błękitne niebo
A marzenia, które śnisz z odwagą
Stają się prawdą
Pewnego dnia sięgnę gwiazd
I przebudzę się, zostawiając ciemne chmury
Daleko za sobą
Problemy rozpuszczą się jak cytrusowe pastylki – śpiewa Judy Garland w filmie „Czarnoksiężnik z Oz” z 1939 roku.
Do tej krainy zabrała nas Nikola Fedak, poszukiwaczka radosnych dziecięcych emocji. Jak sama mówi: – Dziecięcego szczęścia i utopijnej beztroski, która ulatnia się z człowieka z biegiem lat. Nikola chce, by dziecięca radość i optymizm zostawały w nas na zawsze. Używa metafory tęczy, która w cytowanym przez nią wierszu Bolesława Leśmiana staje się bramą, która rozkwita po majowym deszczu.
Wiersz i piosenka pomogły projektantce przetrwać wypełniony strachem czas izolacji, pierwszą falę pandemii. – W chwilach trwogi grałam na pianinie „Over the Rainbow”. Zamykałam oczy i mogłam być gdziekolwiek, kimkolwiek, czymkolwiek zechcę – relacjonuje Nikola, dla której praca nad kolekcją była rodzajem terapii, ukojeniem lęków.
Szaty i suknie Fedak łączą się z uniformami brytyjskich żołnierzy kolonizujących Afrykę. Ekspresyjne faktury i struktury tkanin inspirowane są pięknymi wnętrzami zrujnowanych, pochłanianych przez przyrodę budynków. Nadruki i hafty to reinterpretacje pracy „Flowering Transition” Marcina Rusaka – artysty i florysty, który analizuje proces powstawania komercyjnego kwiatu idealnego, hybrydy będącej efektem manipulacji genetycznych.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.